Sławomir Skrzypek, prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP), podsumował wczoraj w Sejmie działalność w 2007 r. kierowanego przez niego banku. Ponieważ objął on stanowisko na początku ubiegłego roku, wczorajszym wystąpieniem dokonał też résumé własnej prezesury. W jego oczach była bardzo udana, mimo że inflacja — za którą odpowiada bank centralny — wyraźnie wzrosła.
— Działania podjęte przez NBP były adekwatne do sytuacji. Gdyby mocniej zaciskać politykę pieniężną w 2007 r., mogłoby to doprowadzić do bardziej wyraźnego spowolnienia rozwoju gospodarczego — uważa Sławomir Skrzypek.
Wielu ekonomistów nie zostawia jednak na szefie banku suchej nitki.
- Na szczęście prezes Skrzypek ma ograniczony wpływ na politykę monetarną, ponieważ w Radzie Polityki Pieniężnej zasiada oprócz niego jeszcze dziewięć osób. Większe zastrzeżenia budzi zarządzanie kierowanym bankiem. Konflikty między Skrzypkiem a RPP nie pomagają w budowaniu wiarygodności banku centralnego. Nie jest on przewodniczącym rady. Prawdziwy przewodniczący nie doprowadzałby do sytuacji, kiedy jest on wielokrotnie przegłosowywany, szczególnie tak druzgocąco jak dziewięć do jednego. A głosuje dziewięć osób o skrajnie różnych przekonaniach. Na reputację NBP negatywnie wpływają też wypowiedzi merytoryczne Skrzypka. Nie są to wypowiedzi, które rynki finansowe przyjmują z nabożnym skupieniem. Na szczęście wypowiada się stosunkowo rzadko - mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Niektórzy ekonomiści są ostrożniejsi.
— Prezes NBP to instytucja, której autorytet musi być chroniony. Nie należy więc negatywnie komentować jego pracy — mówi prof. Stanisław Gomułka, wieloletni wykładowca London School of Economics, były wiceminister finansów.
Takie wypowiedzi zdarzają się jednak stosunkowo rzadko. Znacznie częściej formułowane są oskarżenia. Najbardziej dosadne w ostatnich miesiącach wygłosił Jacek Rostowski, minister finansów, który zarzucił prezesowi Skrzypkowi przyczynienie się do wzrostu inflacji.
— Prezes Skrzypek w 2007 r. dziewięć na dziesięć razy głosował przeciwko podwyżce stóp procentowych, z czego cztery razy jego głos decydował. To opóźnienie miało fatalny skutek dla poziomu cen w Polsce — stwierdził Jacek Rostowski.
Blokowaniu podwyżek nadał nawet specjalny termin — „efekt Skrzypka”. Minister nie jest jednak odosobniony w negatywnej opinii o głosowaniach szefa NBP.
— Wystarczy spojrzeć na rozkład głosów na poszczególnych głosowaniach. Widać z nich, że gdyby prezes NBP sam prowadził politykę pieniężną, mielibyśmy znacznie większe kłopoty niż obecnie. Inflacja byłaby jeszcze wyższa — uważa prof. Dariusz Rosati, były członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP), europoseł.
Podobnego zdania jest Mirosław Gronicki, były minister finansów.
— Prezes NBP jest członkiem dziesięcioosobowego ciała, więc jego wpływ na stopy procentowe jest ograniczony. Jednak swoimi decyzjami opóźnił w 2007 r. proces podnoszenia stóp procentowych — twierdzi Mirosław Gronicki.
…to nie jedna…
W czerwcu inflacja wyniosła 4,6 proc.
Rok temu była o połowę niższa. Sławomir Skrzypek tłumaczy, że główną przyczyną
szybkiego wzrostu cen były zjawiska globalne — na całym świecie mocno podrożały
żywność i ropa naftowa. Wielu ekonomistów takie wyjaśnienie nie zadowala.
— Każdy, kto chociaż liznął ekonomii, wie, że za inflację odpowiada bank centralny. On jest jedynym, który jest władny ją obniżać. Mam nadzieję, że pan prezes czytał konstytucję, chociażby z niej może dowiedzieć się, kto jest odpowiedzialny i kompetentny w tej dziedzinie. Oczywiście, że RPP. Musimy rozwiać jeden mit — jeżeli rosną na całym świecie ceny żywności czy paliw, to tak naprawdę nie jest to żadnym usprawiedliwieniem tego, żeby dynamika inflacji w Polsce przyśpieszała — komentował w Radiu PiN Bogusław Grabowski, prezes Skarbiec Asset Management Holding, były członek RPP.
W tym samym duchu na łamach „PB” wypowiadał się prof. Leszek Balcerowicz, były wicepremier, minister finansów i szef NBP.
— Od banku centralnego głównie zależy, czy inflacja będzie schodziła do celu [2,5 proc. — red.]. Oczywiście zdarzają się wstrząsy zewnętrzne, które okresowo podbijają inflację, ale ich wpływ na nią na dłuższą metę zależy od polityki monetarnej — twierdzi ekonomista.
Zdaniem Dariusza Rosatiego, szoki podażowe się zdarzają, ale polityka monetarna jest od tego, by je neutralizować. Prezes Skrzypek w rozmowie z „PB” określił jednak takie podejście jako „podręcznikowe”.
O upolitycznieniu urzędu i stanowiskach, jakie zajmował Sławomir
Skrzypek w trakcie głosowań w RPP dowiesz się ze środowego "Pulsu Biznesu".
Zapraszamy do lektury!