Zbiory już są w związku z tym przyspieszone oraz jeszcze niższe niż wcześniej przewidywano - mogą spaść nawet do 4,3 mln hektolitrów. To 20 proc. mniej niż w i tak słabym roku 2012. - Już z krzaczków zbieranych jest mniej owoców, a potem odpada następna parta już podczas sortowania - ocenia w rozmowie z Bloombergiem Valerie Descudet z portalu www.bordeaux.com.

Winogrona szczepu merlot, których zbiory normalnie nie kończą się przed 10 października w tym roku, z powodu dużych opadów deszczu i obawy gnicia zostały zebrane do końca września. Zbiory szczepu cabernet zakończą się w tym tygodniu.
Mniejsza liczba wyprodukowanego wina od razu zapowiada wyższe ceny dla tego rocznika. Liv-ex Fine Wine 50 indeks, notujący ceny najlepszych win z Bordeaux rośnie już od 12 miesięcy, średnio o 3 proc.
Na tle tych doniesień coraz bardziej realistycznie wyglądają niedawne prognozy winnego eksperta Jancis'a Robinsona o tym, że światowa produkcja wina będzie przenosić się w mniej tradycyjne dla uprawy winogron regiony, takie jak północna Europa oraz Chiny. Wszystkiemu winne miałoby być ocieplanie klimatu, które sprawia, że - jego zdaniem - winnice będzie teraz można zakładać niemal wszędzie.
W trend ten wpisuje się również Polska, gdzie wprawdzie wciąż winogron nie uprawia się na szeroką skalę, ale winnic powstaje coraz więcej. Zwłaszcza na Podkarpaciu. Pod koniec września tamtejsi producenci wina ogłosili dwukrotnie wyższe zbiory niż rok wcześniej.