„Śledź kilka spółek, ale dobrze”

opublikowano: 2011-02-07 12:48

Prawdy objawione, zwykłe truizmy, a może ciekawy materiał do badań psychologii inwestowania? Co tydzień przyglądamy się najbardziej popularnym maksymom, jakie powstały przez ponad dwieście lat historii Wall Street. Dziś zajmiemy się inwestycyjną wersją zalecenia, aby nie trzymać kilku srok za ogon.

Ilość informacji, jaką do dyspozycji ma inwestor giełdowy, jest ogromna. Nawet jeżeli na analizy możesz poświęcić kilkanaście godzin tygodniowo, musisz pogodzić się z faktem, że nie jesteś w stanie dowiedzieć się wszystkiego o wszystkich spółkach. Nikt nie jest.

Profesjonalni analitycy pokrywają zwykle jeden sektor, obserwując przy tym najczęściej zaledwie kilka spółek. Co więcej, aby być skutecznym inwestorem, wcale nie potrzeba znać wskaźników każdej spółki, która pojawi się na rynku. Jeden z najlepiej zarządzanych amerykańskich funduszy ostatnich lat, Sequoia Fund, trzyma w portfelu zaledwie 15 spółek. 96 proc. jego aktywów przypada na zaledwie 10 pozycji. Nie przeszkodziło to mu jednak w ostatnich pięciu latach regularnie uzyskiwać stopy zwrotu przekraczającej zwrot z indeksu S&P 500 o 6 proc. Wniosek? Wcale nie musisz wiedzieć wszystkiego, wystarczy, że będziesz wiedział to, co potrzeba.

Co zatem z dywersyfikacją? To prawda, Jeżeli będziesz śledził sytuację kilku – kilkunastu spółek, możesz dojść do wniosku, że w Twoim portfelu znajdzie się miejsce np. jedynie dla wybranych trzech z nich. Jest na to jednak sposób. Rynek polski nie jest tak dobrze rozwinięty jak amerykański, ale i u nas pojawiły się już fundusze indeksowe. Mają one tą zaletę, że przy niskich opłatach naśladują główne indeksy. Inwestując część środków w fundusz, a częścią zarządzając samodzielnie nie tracisz możliwości osiągnięcia ponadprzeciętnej stopy zwrotu, bo skupiasz się na kilku spółkach, które znasz naprawdę dobrze. Jednocześnie możesz też zapewnić sobie bezpieczeństwo, jakie daje dywersyfikacja.

Na podstawie: Michael Maiello, “Buy the Rumor, Sell the Fact”, New York 2004