Do niedawna większość inwestycji globalnych kierowała się ku tzw. rynkom emerging markets. Chiny, Indie, Ameryka Południowa, część państw Europy Środkowej i Wschodniej, tj. Turcja czy Rosja, to kraje najbardziej eksploatowane inwestycyjnie. Afryka, która zalicza się do tzw. rynków frontierowych, była trochę na uboczu. Sytuacja powoli się jednak zmienia.
— Jest to kontynent bogaty w duże zasoby surowców naturalnych, takich jak miedź, złoto, diamenty, pallad, ropa naftowa, uran czy kobalt. Najbardziej aktywne państwa na polu inwestycji to takie potęgi jak Chiny, które zdają sobie sprawę, że kolejne dekady będą walką o surowce. Wyścig się już rozpoczął i jest to bardzo widoczne właśnie w Afryce — mówi Jarosław Mizak, analityk Noble Funds TFI.
Są perspektywy…
Ekspansję na Czarny Ląd zapoczątkowały też USA, Kanada i Australia, które dostrzegły niewykorzystywany potencjał tego kontynentu. Potencjał ten opiera się przede wszystkim na potężnych zasobach minerałów, ale także na surowcach spożywczych. Ponad 60 proc. wszystkich nieuprawianych gruntów rolnych na świecie znajduje się właśnie w Afryce.
— Koncerny międzynarodowe od wielu lat inwestują np. w wydobycie ropy w Nigerii. Wiele słyszy się też o inwestycjach chińskich korporacji, zdobywających koncesje wydobywczew krajach Afryki Subsaharyjskiej — mówi Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI.
Afryka to prawie miliardowa populacja, a to wiąże się z ogromnym potencjałem długofalowego wzrostu w obszarach związanych z rynkiem konsumenckim. Jarosław Mizak podkreśla, że w ciągu najbliższych lat Afryka stanie się bardzo istotnym konsumentem dla firm spożywczych. Już w tej chwili widać, że globalne koncerny zaczynają walczyć o ten rynek i budować na nim swoje przyczółki. Zdaniem analityka Noble Funds, Afryka staje się również konkurencyjna pod względem taniej siły roboczej. Produkcja w Chinach jest coraz droższa, dlatego przenosi się ją do Egiptu czy Maroka, gdzie za tę samą pracę inwestorzy zapłacą dużo mniej. Wydajność nie jest tak wysoka jak w Chinach, ale pracownik kilka razy tańszy. Duży potencjał rozwojowy Afryki wynika też z bardzo niskiego poziomu życia przeważającej części ludności.
— Nie ma szans na to, żeby Afryka kiedyś przegoniła państwa Europy pod względem standardu życia, jednak jeśli społeczeństwo wzbogaciłoby się choć trochę, oznaczałoby to wielki skok cywilizacyjny dla Afrykańczyków — podkreśla Marek Buczak.
...i ryzyko
Zdaniem Marka Buczaka, proces globalizacji w Afryce przebiega bardzo powoli. Przez kolejne dekady kraje afrykańskie mają jednak perspektywę szybkiego wzrostu, o ile poradzą sobie z problemami wewnętrznymi.
— Rozwarstwienie społeczne, bieda i głód większości społeczeństw, nieprzestrzeganie praw obywateli, niestabilność polityczna bądź dyktatury, wszechobecna korupcja i nieposzanowanie życia to główne zagrożenia dla tych krajów — dodaje Marek Buczak. Większość państw afrykańskich nie ma również tradycji demokratycznych, co przez długi okres blokowało otwarcie się na inwestorów. Sytuacja, zdaniem Jarosława Mizaka, powoli ulega zmianie, jednak jest to proces, który wymaga czasu. — To, co wnoszą do Afryki inwestorzy, to przede wszystkim inwestycje infrastrukturalne. Żeby możliwa była eksploatacja surowców, potrzebne są drogi, koleje, lotniska. Na razie Afryka mocno odstaje od innych kontynentów — podkreśla Jarosław Mizak.
Obecnie możliwości inwestycyjne w krajach afrykańskich są ograniczone. Rynek giełdowy w nielicznych krajach, nadających się do inwestowania, w dalszym ciągu jest we wczesnej fazie rozwoju. — Wyłączając kraje Afryki Północnej, tylko nieliczne państwa subsaharyjskie (na południe od Sahary), takie jak Ghana, Nigeria, Kenia, posiadają rynki kapitałowe, do których mają dostęp inwestorzy zagraniczni. Warto również dodać, że tamtejsze giełdy są mało płynne, a koszty inwestycji bardzo wysokie (prowizje od transakcji giełdowych dochodzą do kilku procent), a spółki charakteryzują się wysokim ryzykiem — mówi Marek Buczak. Pewnie dlatego na polskim rynku istnieje tylko jeden fundusz inwestycyjny, skoncentrowany na krajach afrykańskich. Noble Fund Africa, dostępny w ofercie Noble Funds TFI, inwestuje przede wszystkim w Egipcie, Nigerii, Maroku, Tunezji, Kenii oraz RPA. W styczniu zarobił ponad 6 proc., ale w ubiegłym roku, w związku z zamieszkami na północy Afryki, stracił ponad 20 proc.
Atrakcyjne inwestycyjnie
Nigeria, licząca ponad 155 mln mieszkańców, opiera swoją gospodarkę na rolnictwie i przemyśle wydobywczym. Kraj bogaty jest w złoża ropy naftowej, która jest głównym źródłem dochodu narodowego. Eksportuje 2,4 mln baryłek ropy dziennie i jest głównym dostawcą tego surowca do Stanów Zjednoczonych i Europy. Nigeria należy do najlepiej rozwiniętych krajów Afryki Zachodniej. Drugą najszybciej rozwijającą się gospodarką jest Ghana. W 2011 r. jej PKB wzrósł o 13,5 proc. dzięki produkcji ropy naftowej oraz eksportowi kakao. Ghana uznawana jest za jedną z najbardziej stabilnych politycznie demokracji w Afryce Subsaharyjskiej. Kraj ten zamieszkuje ponad 20 mln osób. RPA to kopalnia złota i diamentów. Jest najlepiej rozwiniętym krajem kontynentu afrykańskiego. Złoty kruszec stanowi 40 proc. światowych zasobów, a diamenty aż 50 proc. Rolnictwo RPA produkuje więcej żywności, niż konsumują mieszkańcy.
Nadwyżki są eksportowane. W 2010 r. RPA dołączyła do największych rozwijających się gospodarek świata, krajów BRIC. Do państw, w których konsument i turystyka będą odgrywać coraz większą rolę, należą Egipt i Maroko, i Tunezja. Obecnie najłatwiejszy dostęp inwestorzy zagraniczni mają do giełd w Egipcie, Maroku, Nigerii, Ghanie i Kenii. Prognozy na najbliższe 20 lat zakładają, że wzrost gospodarczy w Afryce wyniesie 7 proc. rocznie. Poprawa warunków inwestycyjnych oraz rosnący popyt na surowce będzie wspierał gospodarkę krajów Czarnego Lądu.