Zaczęło się od prawdziwej mgły. To ona na przełomie listopada i grudnia nawiedziła Londyn doprowadzając do znacznego ochłodzenia powietrza. W konsekwencji mieszkańcy miasta zaczęli intensywniej palić w piecach zużywając duże ilości węgla. Jednocześnie doszło do inwersji temperatury - ciepłe powietrze w wyższych warstwach zatrzymywało całe zanieczyszczenie nad miastem. Dodatkowym problemem była niska jakość palonego węgla oraz śmieci, które spalano razem z nim.

Przyzwyczajeni do mgły i smogu londyńczycy żyli normalnym życiem nie zdając sobie sprawy ze śmiertelnego zagrożenia. Tymczasem między 5 a 9 grudnia naliczono 4 tys ofiar śmiertelnych, których zgony wywołane były komplikacjami oddechowymi od wdychania smogu. Umierali na skutek niewydolności płuc oraz niedotlenienia tkanek. Większość ofiar stanowiły dzieci i osoby starsze. W ciągu kolejnych tygodni dalszych 8 tys osób zmarło na niewydolność oddechową. Oprócz tego, bardzo duże stężenie dwutlenku siarki doprowadziło do trwałego uszkodzenia oskrzeli, które stało się przyczyną późniejszych komplikacji zdrowotnych całej rzeszy londyńczyków.
Panika wywołana smogiem, a raczej jego konsekwencjami, doprowadziła do uchwalenia prawa o czystym powietrzu w 1956 r., która znacznie zmniejszyła emisję szkodliwych gazów. Tragiczne skutki rozpoczęły też publiczną dyskusję o smogu w miastach i przyczyniły się do edukacji publicznej.
