
Efektywna transformacja energetyczna nie jest w Polsce możliwa bez energii atomowej. Do tej pory jej źródłem miały być elektrownie jądrowe o dużej mocy, z których pierwsza powinna zacząć działać w 2035 r. Ostatnio jednak coraz więcej mówi się o małych reaktorach modułowych – SMR (Small Modular Reactors), które mogą wesprzeć polski system energetyczny szybciej i być uzupełnieniem dla „dużego atomu” oraz odnawialnych źródeł energii. O przyszłości technologii SMR na polskim rynku energetycznym, a także o szansach i wyzwaniach, które ze sobą niesie, dyskutowali uczestnicy panelu „SMR, czyli atom na miarę” zorganizowanego podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Skok do zielonej Europy
Ogromną zaletą SMR jest ich wielkość. Dzięki temu mogą być instalowane tam, gdzie nie ma miejsca na dużą elektrownię, np. przy zakładach przemysłowych. W ten sposób małe reaktory mogą wykorzystywać istniejącą już na miejscu strukturę energetyczną i skutecznie zastępować odłączane bloki węglowe.
– To ułatwia ich lokalizację oraz uzyskanie akceptacji społecznej, ponieważ powstają w miejscach, których mieszkańcy są przyzwyczajeni do prowadzonej tam działalności przemysłowej – mówił Dawid Jackiewicz, wiceprezes zarządu w ORLEN Synthos Green Energy S.A.
Inną zaletę „małego atomu” wskazał Wacław Gudowski.
– SMR to moc zredukowana do rozsądnego rozmiaru. Ekonomię skali przezwycięża ekonomią seryjnego wytwarzania, dzięki czemu jest rozwiązaniem tańszym niż duża elektrownia – zauważył profesor Fizyki Reaktorów i Fizyki Neutronowej w Królewskim Instytucie Technologii w Sztokholmie.
Kompetencje na wagę złota
Plany dotyczące wprowadzenia na polski rynek energetyczny technologii SMR są bardzo ambitne. W zapowiedziach mówi się nie o jednym, ale o kilku programach jądrowych. Tylko skąd brać specjalistów do ich obsługi?
– Zaniedbany w Polsce program nuklearny sprawił, że niechętnie podejmowano kierunki studiów związane z energetyką jądrową, uważając je za mało perspektywiczne, więc nie mamy na rynku inżynierów neutronowych. Teraz zapotrzebowanie na specjalistów będzie olbrzymie, a czasu na budowę kompetencji jest bardzo niewiele. Bez wsparcia inwestorów i państwa to może się nie udać – przekonywał Paweł Gajda, ekspert z zakresu energetyki jądrowej na Wydziale Energetyki i Paliw Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Pozostali uczestnicy dyskusji są jednak spokojni o liczbę rąk do pracy. Po pierwsze – polskie uczelnie techniczne mają świadomość rosnącego zapotrzebowania na specjalistów z branży, dlatego sześć największych politechnik zawarło porozumienie, które pomoże im skoordynować wykształcenie odpowiednich kadr.
Po drugie, jak podkreślał Thierry Deschaux, dyrektor generalny EDF w Polsce, kompetencje są kluczowe, żeby budować program jądrowy, jednak mogą one być różnorodne.
– W zespole EDF zaledwie 10 proc. zespołu to fizycy rektorowi, pozostali są inżynierami z innych obszarów. Najważniejsze, żeby mieli tzw. świadomość nuklearną, którą mogą zdobyć, dokształcając się w tym zakresie – wyjaśniał.
Maszyna już ruszyła
Już kilka polskich firm zadeklarowało uruchomienie produkcji energii jądrowej przy wykorzystaniu reaktorów modułowych. Najbardziej sprecyzowane plany ma OSGE, który w kwietniu przedstawił siedem pierwszych lokalizacji swoich inwestycji.
– Celem Orlen Synthos Green Energy jest realizacja planu inwestycyjnego polegającego na wybudowaniu kilkudziesięciu modułowych reaktorów jądrowych BWRX-300, dostarczonych nam przez amerykańskiego partnera GE Hitachi. Pierwszy z nich powstanie w 2029 r., a w latach 30. kolejne kilkadziesiąt – informował Dawid Jackiewicz.
– Podstawowymi odbiorcami tej technologii będą duże zakłady przemysłowe i miejskie elektrociepłownie. W tych grupach najszybciej można zastąpić stare źródła węglowe i dostarczyć energię w racjonalnych cenach relatywnie szybko – zapowiadał Tomasz Zadroga, CEO w Respect Energy – inwestora, który zamierza wprowadzić na polski rynek reaktory produkowane prze EDF.
KGHM chce produkować energię jądrową na własne potrzeby.
– Naszym celem jest pozyskanie niskoemisyjnej energii elektrycznej oraz dekarbonizacja naszego procesu i ciągu technologicznego. Najbardziej odpowiada nam rozwiązanie amerykańskiej spółki NuScale Power, czyli 6 modułów, każdy po 77 MW, razem ponad 460 MW mocy – stwierdził Piotr Podgórski, dyrektor naczelny ds. transformacji w KGHM Polska Miedź.
– Możemy dziś dyskutować o technologii, ale de facto energetyka jądrowa to jedyny kierunek, który jest w stanie zabezpieczyć potrzeby energetyczne Polski. Na rynku jest miejsce dla wszystkich możliwych technologii SMR. Powinniśmy sobie kibicować – podsumował wiceprezes OSGE.