12. listopada, na pół godziny przed końcem sesji, indeks WIG20, który w tym momencie spadał o 9,1 proc. nagle wystrzelił do góry o ponad 4 pkt . Było to wynikiem jednego zlecenia. Komisja Nadzoru Finansowego ustaliła, że jego wykonawcą była firma JP Morgan Securities z Londynu. Zlecenie dotyczyło kupna po każdej cenie akcji 20 największych spółek na warszawskim parkiecie, co - według nadzoru - zaburzyło notowania i jest manipulacją. Komisja Nadzoru Finansowego wysłała już do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Podejrzewa, że doszło do manipulacji. Firma JP Morgan Securities z Londynu zrealizowała bowiem zlecenie koszykowe, które nie spotkało się z odpowiedzią na rynku. Według nadzoru, zaburzyło to notowania. Jednak Ludwik Sobolewski szef GPW jest zdania, że zdarzenie z 12-go listopada zostało zbyt wyolbrzymione. Jak mówi poranny gość Radia PIN, nie miało to poważnych reperkusji dla sytuacji finansowej inwestorów na rynku terminowym, choć w raporcie nie bedzie napisane, że nic się nie stało. Ludwik Sobolewski wyjaśnia, że inwestor sądził, iż jego zlecenie spotka się z innym zleceniem. Dodaje, że giełda w Warszawie charakteryzuje się dużą zmiennością, zatem zdarzenie z 12. listopada nie jest czymś wybitnie niezwykłym.
Raport zostanie zakończony dzisiaj (poniedziałek) lub jutro (wtorek). Władze GPW kończą już prace nad nim.
Materiał przygotowany przez .