Spadki w USA nie pozwalają na odbicie na GPW

Kamil ZatońskiKamil Zatoński
opublikowano: 2016-01-20 15:04

Notowania WIG20, które jeszcze w pierwszej fazie sesji spadały o 2 proc., wyszły nad kreskę. Nie na długo, bo zdobyczy nie udało się utrzymać przez fatalny początek w USA.

Pierwsze sygnał do odbicia dały spółki energetyczne, których notowania wzrosły od dna dzięki wypowiedzi ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego. Zapowiedział on, że nie zamierza w najbliższym czasie zmieniać polityki dywidendowej - właśnie o to, czy spółki będą dzielić się zyskiem, rynek obawiał się najmocniej, a analitycy podkreślali, że dywidenda to główny argument "za" lub "przeciw" walorom z tej branży.

Krótko po tym sygnale inwestorzy zabrali się do kupowania także innych spółek, w tym w szczególności banków. BZ WBK rósł o ponad 5 proc., a   mBank i PKO BP zyskiwały po 1-2 proc.  W sumie dało to 0,7-procentowy zysk całego portfela WIG20.

Zapał inwestorów opadł o po słabym otwarciu sesji w USA. Po trzech kwadransach handlu S&P500 spadał o 2 proc., pogłębiając roczny dołek, co w końcu zepchnęło WIG20 poniżej punktu wyjścia.

 W odwrocie jest też złoty. Kurs względem euro przekroczył barierę 4,5 zł.