Polska misja przy UE jest otwarta na współpracę z przedsiębiorcami — zapewnia amabsador Marek Grela.
„PB”: Czy Unia jest przygotowana do rozszerzenia?
Ambasador Marek Grela, szef Przedstawicielstwa Polski przy UE: Od strony technicznej — tak. W sekretariatach Komisji Europejskiej, Rady UE, gabinetach nowych komisarzy przygotowania dobiegły końca. Natomiast trochę czasu musi zająć pokonanie pewnej bariery psychologicznej. Nie dlatego, że nagle pojawimy się w instytucjach unijnych, bo już tam jesteśmy. Członkowie Unii uświadamiają sobie, że teraz stworzymy szersze grono. Muszą się z tym zresztą oswoić również państwa przystępujące.
Jakie będą zadania misji po 1 maja? Czy jest pole do współpracy ze środowiskami biznesu?
— Oczywiście, jest ono szerokie. W Brukseli jest ponad tysiąc organizacji biznesowych czy przedstawicielstw firm. Zajmują się lobbingiem, ale w tym sensie, że przedstawiają problemy branż i starają się wpłynąć na regulacje, które tworzy Unia. Jest to również miejsce nawiązywania kontaktów. Stworzyliśmy wzorem takich krajów jak Wielka Brytania, Szwecja czy Francja komórkę, która zajmuje się kontaktem z korporacjami, stowarzyszeniami, aby przedstawiać polski punkt widzenia, ułatwiać naszym organizacjom kontakty. Zaczynamy udostępniać informacje, umieściliśmy linki na naszej stronie, organizujemy seminaria itp.
Polityka a biznes: czy spory mogą mieć przełożenie na relacje gospodarcze? Przedsiębiorcy są zaniepokojeni.
— Również słyszałem takie opinie. Oczywiście jest związek między stosunkami politycznymi a klimatem dla współpracy. Jednak nie dramatyzujmy. W Brukseli klimat dla współpracy jest dużo lepszy niż sześć czy osiem tygodni temu. W UE zdarzały się już ostre dyskusje z udziałem Francji czy Wielkiej Brytanii. W niczym to nie zakłóca faktu, że mamy do czynienia z wydarzeniem porównywalnym do zmiany systemu. Dla biznesu otwiera się nowa perspektywa.
Jak odniesie się Pan do stwierdzenia, że Francja i Niemcy niechętnie widziałyby Polskę jako silnego partnera?
— Odpowiem pytaniem: a niby dlaczego nie chciałyby Polski partnerskiej i silnej? Niemcy mogą robić biznes z krajem, który jest stabilny i się rozwija. Kraje „15” podjęły decyzję przyjęcia Polski ze względu na jej położenie, rozmiary, aby uczynić ją bardziej przewidywalną, dostatnią i rozwiązać własne problemy. Nie jest w interesie Unii zepchnąć Polskę do narożnika. Wiele zależy od nas. Polakom brakuje nieco optymizmu. Gdy pytają mnie zagraniczni dziennikarze, co wnosimy do Unii, mówię: przede wszystkim młode, mobilne społeczeństwo. Nasze procesy demograficzne są opóźnione wobec UE o 10-12 lat.
Jednak obecni członkowie Unii nie bardzo się garną, aby to mobilne społeczeństwo mogło u nich pracować?
— Granice otworzą się znacznie szybciej niż za siedem lat, bo takie są potrzeby rynku pracy. To problem głównie polityczny. Szło nie tyle o rynek pracy, co o koszty i przywileje socjalne, które trzeba zapewnić pracownikom. Nie chcę ujawniać debat wewnętrznych, ale kraje, które zrobiły krok do tyłu, myślą, jak tu pójść do przodu.