Stan i perspektywy rynku kredytów i pożyczek

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2022-09-13 20:00

Popyt na kredyty hipoteczne zamarł. Rośnie sprzedaż kredytów ratalnych. Odżywa rynek pożyczek pozabankowych.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak bardzo spadła sprzedaż kredytów hipotecznych
  • jak mocno urósl rynek pożyczkowych
  • dlaczego szef ZBP uważa system regulacji w Polsce za nieprzyjazny dla kredytobiorców, deponentów i akcjonariuszy
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Prezentacja miniraportu o stanie rynku kredytów i pożyczek Biura Informacji Kredytowej (BIK) jest stałym elementem Forum Ekonomicznego. W tym roku miała dość wyjątkowy charakter. Po pierwsze — za sprawą bezprecedensowych zjawisk na rynku kredytowym. Po drugie — w związku z mocnym wystąpieniem Krzysztofa Pietraszkiewicza, prezesa Związku Banków Polskich (ZBP), w sprawie otoczenia regulacyjnego.

Jeśli chodzi o portfel kredytowy, prof. Waldemar Rogowski, główny ekonomista BIK, zwrócił uwagę, że po raz pierwszy od wielu lat zaczął się zmniejszać. Więcej — kurczy się cały rynek. Po raz pierwszy w historii wolnego rynku w Polsce liczba kredytobiorców spadła poniżej 15 mln. I nie jest to wynik awersji do zadłużania się, ale trendów demograficznych, które zaczynają wpływać na potencjał rynku.

Ostro o polskim regulatorze:
Ostro o polskim regulatorze:
Krzysztof Pietraszkiewicz, szef ZBP, znany jest z dyplomatycznego i koncyliacyjnego języka. Wypowiedź o nadzorze w warstwie słownej nie jest może nader ostra, ale sens jest porażający.

Na to nakładają się bieżące trendy w gospodarce związane z inflacją i wysokimi stopami.

— Zamarł popyt na kredyty hipoteczne — zakomunikował prof. Waldemar Rogowski.

W pierwszej połowie bieżącego roku portfel hipoteczny zmniejszył się o 0,2 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym.

— Mamy rekord wszech czasów, jeśli chodzi o spadek indeksu popytu kredytów hipotecznych, który wyniósł -72,9 pkt — powiedział prof. Rogowski.

Drastycznie spadła liczba wniosków o kredyt mieszkaniowy — w pierwszym półroczu było ich 12,7 tys., a w tym samym okresie 2021 r. 40 tys. Bardzo duże są spadki w udzielonych kredytach: liczbowo ubyło ich o 36,7 proc., a wartość kredytowania mieszkaniowego skurczyła się o 30,8 proc.

W innych kategoriach kredytowych nie było tak źle jak w hipotekach, choć w przypadku kredytów gotówkowych nastąpiło hamowanie. Pod względem wolumenu jest spadek, który wyniósł 0,6 proc., wzrosła natomiast liczba kredytów — o 1,5 proc.

Dość mocno w górę poszła sprzedaż kredytów ratalnych — wartościowo o 3 proc. Jest to jednak w części efekt statystyczny, wynikający z powiększenia bazy BIK o dane jednej z firm z segmentu płatności odroczonych (BNPL).

Spada ryzyko w pożyczkach

Na tle rynku bankowego bardzo dobrze prezentuje się branża pożyczkowa. Po głębokich spadkach sprzedaży w pandemii sektor wreszcie odbija, idąc w górę. Wartość pożyczek udzielonych w pierwszym półroczu wzrosła o 32,3 proc., a liczba o 412 proc. Ewa Wernerowicz, szefowa spółki Soonly, przypomniała, że punktem odniesienia dla tegorocznych wyników jest pierwsze półrocze 2021 r., kiedy jeszcze obowiązywały wprowadzone w marcu 2020 r. rygorystyczne przepisy limitujące koszt pożyczek, co mocno ograniczyło ich podaż.

Sławomir Grzelczak, wiceprezes BIK, podkreślił, że zaostrzenie regulacji rynku pożyczkowego w pandemii sprawiło, że około 40 proc. firm zniknęło z rynku.

— Te, które zostały, musiały przez pięć kwartałów prowadzić działalność w bardzo trudnych warunkach, dostosowując modele biznesowe do nowych wymogów. W efekcie przesunęły się w kierunku klientów o lepszym scoringu, co przełożyło się na bardzo duży spadek szkodowości portfela: z 31 do 20 proc. — powiedział Sławomir Grzelczak.

Rynek pożyczek zależy od regulacji

Do firm pożyczkowych coraz częściej przychodzą klienci bankowi. Jest to skutek zacieśnienia polityki kredytowej banków, które niechętnie pożyczają pieniądze osobom spoza swojej bazy klientów — aż 87 proc. kredytów trafia właśnie do nich. W przypadku firm pożyczkowych własną bazę zasila 59 proc. produkcji. Reszta finansuje klientów szerokiego rynku. Wiceszef BIK zwrócił uwagę, że o ile w przypadku kredytów o wartości do 10 tys. zł udział banków i firm pożyczkowych w produkcji dzieli się po połowie, to w niskokwotowych do 1 tys. zł 90 proc. finansowania pochodzi z sektora pożyczkowego.

— Często jest tak, że klient nie dostanie kredytu w banku, ale dostanie pożyczkę. Polacy nauczyli się korzystać z pożyczek. Pożyczają w przemyślany sposób, na konkretny cel. Bardzo mocno sprofesjonalizowały się też firmy pożyczkowe — powiedział prof. Rogowski.

Zapytana o prognozę dla rynku pożyczkowego Ewa Wernerowicz stwierdziła, że jeśli nie będzie nowych regulacji (a te są na horyzoncie, bo do Sejmu wraca tzw. ustawa antylichwiarska Ministerstwa Sprawiedliwości), to w przyszłym roku w związku ze spodziewanym kryzysem sprzedaż pozostanie stabilna i wzrostu nie będzie.

Nieprzyjazny regulator

Krzysztof Pietraszkiewicz, szef ZBP, odnosząc się do danych o sprzedaży kredytów hipotecznych, zaproponował, żeby obecne statystyki porównywać z danymi sprzed pandemii, z 2019 r., zanim doszło do drastycznych obniżek stóp procentowych.

— Tak niskie stopy jak w ostatnich trzech latach nie mogą być uznane za sytuację normalną — powiedział szef ZBP.

Podkreślił, że trudno dziwić się obecnej powściągliwości klientów w zaciąganiu kredytów długoterminowych, biorąc pod uwagę zmienność oraz brak przewidywalności polityki fiskalnej i monetarnej. Tu wygłosił bardzo mocne słowa w sprawie systemu regulacyjnego w Polsce.

— Chcę postawić tezę, że uniemożliwia on skonstruowanie satysfakcjonujących relacji między bankami i ich klientami. Taki system obciążeń, nieznanych w innych krajach świata, powoduje, że niezadowolony jest i deponent, i kredytobiorca, i akcjonariusz. To nie jest skarga. Doprowadzenie do sytuacji, gdy tak wiele środowisk jest niezadowolonych, powoduje non stop atak na jedne z najnowocześniejszych instytucji finansowych. Nie boję się powiedzieć — na świecie — powiedział Krzysztof Pietraszkiewicz.

Zaznaczył, że nie chodzi o działania podejmowane wobec sektora w ostatnich dwóch latach, ponieważ już od 2012 r. uplasowanie akcji polskich banków jest niezwykle trudne, a ostatnio niemożliwe, co świadczy o poziomie atrakcyjności sektora wśród inwestorów. „Spektakularne akcje” — jak stwierdził szef ZBP, odnosząc się do wakacji kredytowych — które polegają na odebraniu bankom części przychodów, tylko pogłębiają ten stan. Nie poprawiają one zadowolenia kredytobiorców i deponentów, ponieważ generują nowe roszczenia oderwane od okoliczności rynkowych i możliwości sektora bankowego.

— Jestem zdumiony, że politycy nie rozumieją, że programowe osłabienie sektora bankowego, powodujące spadek kapitałów [wskutek wakacji kredytowych — red.] z 230 do 190 mld zł, oznacza obniżenie zdolności banków do wygenerowania kredytu o około 200-300 mld zł — powiedział Krzysztof Pietraszkiewicz.