Obecne na giełdzie od 2007 r. Zakłady Urządzeń Kotłowych Stąporków rozpoczęły produkcję maszyn do pelletyzowania (czyli przerabiania) słomy, jakich, zgodnie z deklaracjami spółki, jeszcze na świecie nie było.
— Słoma jest rośliną włóknistą, więc łatwo zapycha urządzenie. Stworzyliśmy bezawaryjną technologię, którą natychmiast opatentowaliśmy. Po dwóch tygodniach od uruchomienia sprzedaży podpisaliśmy właśnie pierwszą umowę na 5 mln zł. Wkrótce podpiszemy drugą o podobnej wartości z klientem zagranicznym, a kolejna na 3,5 mln zł jest w fazie negocjacji — mówi Lech Pasturczak, jeden z założycieli ZUK Stąporków i akcjonariusz spółki.
Koszt jednej linii produkcyjnej to wydatek rzędu 1,2 mln zł.
— Jesteśmy w stanie wytwarzać 6 kompletnych linii produkcyjnych miesięcznie. Jednak jeśli tylko zlecimy część robót spawalniczych na zewnątrz, będziemy mogli zwiększyć miesięczną produkcję do 30 — informuje Lech Pasturczak.
Zwiększona podaż urządzeń ma odpowiadać wielkiemu zainteresowaniu,które wzbudziły na świecie.
— Odwiedzają nas niemalże wycieczki. O linię dopytują się Kanadyjczycy, Holendrzy, Niemcy, Szwajcarzy czy Hindusi. Dostajemy też pierwsze propozycje dystrybucji na wyłączność w różnych krajach, ale na razie odmawiamy — twierdzi założyciel ZUK Stąporków.
Wymyślone w Stąporkowie urządzenia są w stanie przerabiać nie tylko słomę, ale też odpady z orzecha kokosowego czy z cebulek kwiatowych.
— Jesteśmy w stanie dostosować linię dla małego i dla ogromnego gospodarstwa rolnego. Dlatego rynek odbiorców mamy bardzo szeroki. W zapasie chcemy trzymać 3-4 linie, resztę będziemy robić pod zamówienia — tłumaczy Lech Pasturczak.
O rentowności właściciele nie chcą mówić, według Lecha Pasturczaka jest bardzo wysoka. Opłacalność pelletowego projektu wydaje się potwierdzać gromada inwestorów finansowych, którzy jednak odejdą z kwitkiem.
— W ciągu ostatnich dni miałem spotkania z kilkudziesięcioma funduszami, które chcą zainwestować w spółkę. Nie jesteśmy zainteresowani ofertami. 66 proc. akcji spółki pozostaje rękach czterech założycieli. Nie chcemy odsprzedawać udziałów, nie potrzebujemy finansowania. Zdecydowaną większość zysku — nawet 90 proc. — chcemy przeznaczać na dywidendę i wszelkie badania jesteśmy w stanie finansować z na bieżącozarabianych pieniędzy. Dotąd radziliśmy sobie bez kredytów i tak pozostanie — deklaruje Lech Pasturczak.
W 2011 r. spółka wydała na badania i rozwój 1,5-2 mln zł. Przy opracowaniu i wdrażaniu nowych rozwiązań pracuje 18 inżynierów, konsultantów i projektantów. Zdaniem Lecha Pasturczaka, w tym roku przychody mogą wynieść 100 mln zł.
Szacunki oparte są na założeniu sprzedaży 30 innowacyjnych linii. ZUK Stąporków od lat produkuje urządzenia dla energetyki, filtry, odpylacze oraz konstrukcje stalowe. W zeszłym roku spółka miała 66,4 mln zł przychodów, a na czysto zarobiła 4,6 mln zł.