Stara ekonomia ratuje giełdy przed większymi spadkami

Tadeusz Stasiuk
opublikowano: 2000-09-07 00:00

Stara ekonomia ratuje giełdy przed większymi spadkami

Przebieg wtorkowej sesji na rynku amerykańskim, która ze względu na święto państwowe odbyła się po dniu przerwy, nie dała jednoznacznych wytycznych inwestorom, w którym kierunku będą podążały giełdowe parkiety. Ten brak jasnych impulsów wynikał głównie z rozdźwieku pomiędzy przebiegiem sesji na Wall Street i Nasdaq, które we wtorek zakończyły się diametralnie odmiennie. Giełda nowojorska zamknęła się na plusie, ze kolei Nasdaq przeceniony został aż o 2,15 proc. czego główną przyczyną było obniżenie rekomendacji dla producenta mikroprocesorów — Intela.

ŚLADEM amerykańskiej giełdy elektronicznej poszedł parkiet w Tokio, gdzie już siódmy raz z rzędu doszło do przeceny. tym razem nie była ona jednak zbyt silna i główny indeks tamtejszej giełdy skończył środowe notowania na poziomie o 0,32 proc. niższym niż dzień wcześniej.

PRZED rozpoczęciem wczorajszej sesji na Starym Kontynencie analitycy przestrzegali przed możliwymi spadkami. Ich zdaniem, głębszym spadkom mogło zapobiec zainteresowanie inwestorów papierami spółek produkujących dobra konsumpcyjne, po tym jak Coca-Cola podała, że prawdopodobnie zrealizuje prognozę zysków na trzeci kwartał.

MIMO pesymistycznych prognoz, giełdy w Europie rozpoczęły środowe notowania od wzrostów. Stało się tak dzięki umocnieniu się branży paliwowej i ubezpieczeniowej, co zrównoważyło straty sektora nowoczesnych technologii. Po południu sytuacja uległa tylko niewielkiej zmianie. Między innymi dzięki wzrostowi kursu akcji Alianzu o 3,3 proc. nie doszło do większego załamania koniunktury, chociaż siła spadków telekomów była dosyć znacząca. Przykładowo, brytyjski potentat na rynku usług telefonicznych, spółka British Telecom przeceniony został o ponad 3 proc. Korekta dosięgła tym razem także papiery fińskiej Nokii i holenderskiego KPN.

RYNEK z dużą uwagą oczekiwał na otwarcie notowań za oceanem. A to, podobnie jak dzień wcześniej nie było jednoznaczne. Po półgodzinie handlu indeks Dow Jones rósł o 1 proc., zaś Nasdaq znajdował się na 0,35 proc. minusie. W przypadku Wall Street kłóciło się to nieco z prognozami analityków, którzy sugerowali nieudane otwarcie na tym parkiecie.