Amerykański sektor restauracyjny przeżywa boom produktywności, bo rozpowszechnienie się aplikacji mobilnych do zamawiania zwiększyło liczbę zamówień na dowóz. Realna wydajność pracy w ostatnich latach zwiększyła się o 15 proc. i nie jest to tylko jednorazowy skok. Do takich wniosków dochodzą autorzy badania pt. „The Curious Surge of Productivity in US Restaurants”, które zostało opublikowane w prestiżowym amerykańskim biurze badań ekonomicznych (NBER). Całe badanie w bardzo przystępny sposób omówili ekonomiści Banku Pekao w wątku na platformie X (dawniej Twitter).
W oczekiwaniu na Radę dzielimy się krótką opowieścią o produktywności amerykańskiego sektora restauracyjnego. Zapraszamy na 🧵 pic.twitter.com/BKg6iEKCjB
— Analizy Pekao (@Pekao_Analizy) March 12, 2025
Wyniki badania są interesujące z dwóch powodów. Po pierwsze, tak nagła i jednocześnie trwała poprawa produktywności ma zazwyczaj miejsce w sektorach zaawansowanych technologicznie (IT, finanse, przemysł high tech), a nie w branżach tradycyjnych. Po drugie, branża gastronomiczna w krajach rozwiniętych była w ostatnich kilkunastu latach w fazie schyłkowej. Produktywność albo spadała (w strefie euro), albo utrzymywała się na stałym poziomie (w USA).
A zatem wyniki wydają się niezwykle ekscytujące, bo pokazują, że tradycyjne sektory także mogą mieć wysoką ekspozycję na postęp technologiczny i czerpać ogromne korzyści. Ale ku rozczarowaniu, wyniki te są do pewnego stopnia wadliwe.
Problem polega na tym, że autorzy badania mierzą produktywność pracy jako realny przychód na zatrudnionego. Tak rozumiana miara produktywności rzeczywiście wykazuje wręcz wykładniczy wzrost od pandemii. Jednak to nie poziom przychodu, ale wartość dodana (głównie zysk plus wynagrodzenie pracowników) odzwierciedla efektywność działania przedsiębiorstwa, sektora czy całej gospodarki - w końcu PKB to suma wartości dodanej generowanej przez wszystkie firmy w kraju.
Przychody mogą rosnąć, ale za tym nie musi iść poprawa wartości, którą wnosi przedsiębiorstwo. Dlatego optymalne miary wydajności to realna wartość dodana w przeliczeniu na pracownika lub godzinę pracy oraz produktywność wszystkich czynników produkcji (total factor productivity, TFP), czyli nie tylko wydajność pracy, ale też kapitału. Druga miara (TFP) jest dość skomplikowana metodologicznie, więc najczęściej ekonomiści posługują się realną wartością dodaną przeliczoną na godzinę pracy zatrudnionego.
Co się okazuje? W rzeczywistości produktywność się nie poprawiła i pozostaje na podobnym poziomie jak przed pandemią. Wykres opracowany również przez ekonomistów Banku Pekao to owoc tej refleksji.
Jednak sam trop, że aplikacje mobilne do zamawiania mogą stanowić akcelerator rozwoju branży gastronomicznej, jest bardzo inspirujący. Dlatego sprawdziliśmy, czy może w Polsce nie doszło do boomu produktywności? W końcu także w naszym kraju rynek zamówień online rośnie w szybkim tempie. Niestety. Analogicznie jak na rynku amerykańskim realne przychody na pracownika szybko rosną po pandemii, lecz nie przekłada się to na wzrost realnej produktywności.
Z tych rozważań płyną dwie lekcje. Pierwsza jest taka, że nawet najbardziej prestiżowe instytucje mogą publikować artykuły naukowe, które mają zasadnicze luki metodologiczne. Druga, ważniejsza, przypomina nam o konieczności krytycznego podejścia do danych ekonomicznych - to, co na pierwszy rzut oka wygląda jak technologiczny i finansowy przełom, może okazać się tylko statystyczną iluzją. Prawdziwa transformacja to nie zwiększenie przychodów (zwłaszcza w warunkach szoków cenowych, które miały ostatnio miejsce), ale przede wszystkim głęboka optymalizacja procesów, która prowadzi do podniesienia wartości dodanej.
