Rozpoczęta jesienią współpraca Klarny, międzynarodowego fintechu, z Legią Warszawa dowodzi, że cyfryzacja w polskim sporcie postępuje. Przyciąga ona już inwestorów także niezwiązanych z branżą – np. Zbigniew Jagiełło, były wieloletni prezes PKO BP, znalazł się w 2022 r. w gronie inwestorów start-upu Sportigio.
Na tym trendzie korzysta m.in. technologiczny Stellis, który w 2021 r. podwoił przychody do 3,3 mln zł (odnotowując 0,2 mln zł zysku netto). W ubiegłym roku skupił się na częściowej zmianie modelu biznesowego z usług w kierunku własnych produktów, więc zwiększył sprzedaż „tylko” do mniej więcej 4 mln zł. Zmiany mają zaowocować w 2023 r. przychodami na poziomie 7-10 mln zł.
– Na pewnym etapie skalowanie działalności usługowej staje się trudne, a w przypadku produktu wręcz przeciwnie. Dlatego postanowiliśmy połączyć usługi z produktami i w ciągu kilku lat chcemy dojść do 20-30 mln zł rocznych przychodów. Na tym etapie inwestycja w produkty jest dla nas ważniejsza od zysku. Zadowolimy się przejściowo mniejszą rentownością na rzecz długoterminowych korzyści – komentuje Łukasz Gąsiorowski, prezes Stellisu.
Technologiczne metamorfozy
Spółka przeszła długą drogę. Ruszyła pod koniec 2012 r. i pracowała nad platformą, która łączyła seniorów z bliskimi, wykorzystując wirtualną rzeczywistość. Na rozwiązanie wpisujące się w koncept metaversum, które właścicielowi Facebooka przynosi duże straty, było jednak zbyt wcześnie.
Zaangażowany w projekt Łukasz Gąsiorowski został w 2013 r. szefem firmy, a w 2014 r. wykupił większościowy pakiet udziałów. Skupił się na rozwoju platformy NewGuide do tworzenia interaktywnych przewodników po miastach, muzeach i obiektach sportowych. Wdrożył ją m.in. w Tauron Arenie Kraków, ale skala działalności go nie zadowalała.
Stellis pod obecną nazwą narodził się w 2020 r. Jego prezes postanowił wrócić do marzeń z dzieciństwa i wykorzystać sportowe doświadczenie zdobyte m.in. podczas UEFA Euro 2012. Pomaga mu Monika Hofman – wieloletnia partnerka życiowa, a obecnie wspólniczka oraz szefowa marketingu i komunikacji spółki.
– Chcemy, by każda organizacja sportowa, niezależnie od wielkości, miała dostęp do takich samych technologii wspierających rozwój. Przez dwa lata zwiększyliśmy zatrudnienie z pięciu do 28 osób, ściągając nie tylko programistów, ale też menedżerów związanych z zawodowym sportem, klubami czy uczelniami – mówi Łukasz Gąsiorowski.

Start nowego produktu
Pierwszy produkt, Stellis Spark, spółka zaczęła rozwijać w ramach projektu o wartości 2,1 mln zł, który otrzymał 1,6 mln zł dofinansowania z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR). Faza badawczo-rozwojowa skończyła się we wrześniu, a teraz zaczyna się komercjalizacja. To zautomatyzowany system do produkcji nagrań meczów sportów halowych (i nie tylko) z wykorzystaniem sztucznej inteligencji.
– Klub nie musi mieć wielu kamer, wystarczy jedna sportowa postawiona na środku trybun. Stellis Spark pozwoli tworzyć automatyczną transmisję, przygotować skróty, wykryć strzały, posiadanie piłki, a następnie dostarczyć statystyki nie tylko dla kibiców, ale również dla analityków i skautów. W kolejnym kroku planujemy dostosować produkt także do smartfonów, by poszerzyć grupę odbiorców – wyjaśnia Łukasz Gąsiorowski.
Firma skupia się na razie głównie na piłce ręcznej oraz halowej – w tym roku planuje wdrożenie w jednej z polskich lig. Produkt będzie sprzedawać w formie indywidualnych wdrożeń oraz w abonamencie.
Międzynarodowe doświadczenie
Rozwijając Stellis Spark, spółka sondowała wśród organizacji sportowych popyt na inne produkty. W konsekwencji stworzyła w 2021 r. platformę Stellis One do zarządzania organizacjami sportowymi m.in. w celu aktywizacji i zwiększenia baz kibiców. Wdrożyła ją m.in. w PGE Skrze Bełchatów i Widzewie Łódź (wprowadzając nowy e-sklep), a największym projektem okazał się ten dla Superligi.
– Chodzi o wdrożenie jednolitego systemu stron klubowych dla najwyższej ligi piłki ręcznej kobiet i mężczyzn w Polsce, co jest ogromnym usprawnieniem dla redaktorów i pracowników marketingu klubów. To tylko początek współpracy, w tym roku będziemy wdrażać kolejne moduły. W ciągu dwóch lat wykonaliśmy kilkanaście wdrożeń w Polsce, a w tym roku rozpoczniemy zagraniczną ekspansję, oferując produkt w modelu abonamentowym SaaS – mówi Łukasz Gąsiorowski.
Zagraniczna działalność już przynosi Stellisowi większość przychodów za sprawą projektów usługowych dotyczących cyfryzacji organizacji sportowych.
– Nasi klienci potrzebują nie tylko produktów, ale też merytorycznego wsparcia. Mają w tym obszarze bardziej ograniczone zespoły niż w standardowym biznesie, a my mamy odpowiednich ludzi i know-how. Poza polskimi organizacjami współpracujemy m.in. z BWF – Międzynardową Federacją Badmintona – i UEFA, a lada moment ogłosimy kolejne współprace z międzynarodowymi federacjami sportowymi – stwierdza menedżer.
Sportowy partner do biznesu
2023 będzie rokiem komercyjnej weryfikacji Stellis Spark – pierwsze wdrożenia w ligach sportowych są już zaplanowane. Natomiast w Stellis One spółka planuje rozbudowę o kolejne moduły (marketingowe, organizacyjne oraz automatyzacyjne z wykorzystaniem AI) i zdobycie przynajmniej 100 klientów (na koncie ma na razie 20 wdrożeń) – także za granicą. Pomóc mogą w tym inwestorzy. Dotychczas firma finansowała się sama.
– Rozpoczęliśmy już rozmowy, ale nie spieszymy się z kluczowymi decyzjami. Mamy stabilny biznes, niemniej zdobycie 1-4 mln EUR pomogłoby nam szybko dokonać przeskoku. Kluczowe dla nas jest jednak tzw. smart money, czyli partner z zacięciem w branży sportowo-rozrywkowej, który wsparłby nas w rozwoju biznesu i sprzedaży nie tylko w Polsce – mówi Łukasz Gąsiorowski.

Poziom cyfryzacji w polskich klubach sportowych jest niestety na bardzo niskim poziomie – niewiele z nich można wymienić jako przykłady pozytywne. Po stronie klubów brakuje zrozumienia technologii i roli, jaką odgrywa ona obecnie w dotarciu do kibiców. Wiele rzeczy można automatyzować i usprawniać, ale obecnie właściciele klubów są zbyt skupieni na części sportowej. W strategii brakuje miejsca na narzędzia wykorzystywane już w większości zachodnich drużyn sportowych nawet w dużo niższych ligach.
Współpraca z żadnym partnerem technologicznym nie przyniesie skutku, jeśli w klubie nie będzie osób, które wiedzą, co można osiągnąć dzięki technologii, i potrafią o niej rozmawiać choćby na poziomie teoretycznym. Ponadto technologia kosztuje – bez względu na jej rozwój wewnętrzny lub outsourcing – więc wracamy do tego, że priorytetem dla osób zarządzających pozostaje cel sportowy, a nie długofalowa wizja budowy profesjonalnego klubu sportowego.