Takie działania jak ilościowe luzowanie polityki pieniężnej (QE) to tylko „wersja ekonomii skapywania”, przekonuje amerykański ekonomista. Stiglitz wskazuje, że wzrost cen aktywów będący skutkiem QE jest korzystny tylko dla najbogatszych.

- Głównym problemem jest dostępność do kredytu dla małych i średnich firm. Jest to, aby ten strumień pieniędzy popłynął do realnej gospodarki – powiedział Stiglitz. - Fajnie jest mieć bańkę rynkową jeśli posiada się mnóstwo akcji. Ale jak jesteś w dolnych 80 proc. Ameryki, masz mało akcji i czujesz niewielką satysfakcję, że drożeją. Powiedzmy otwarcie, przeważająca większość naszego rynku akcji należy do 1 proc. - dodał.
Stiglitz uważa, że Fed mógłby zrobić więcej, aby skierować pieniądze do mniejszych form i gospodarki. Były ekonomista Banku Światowego, który obecnie pracuje na Uniwersytecie Columbia, jest także przeciwnikiem ujemnych stóp procentowych. Częściowo z powodu tego, jak wpływają na kredytowanie.
- Niebezpieczeństwo ujemnych stóp, jeśli nie kontroluje się ich dostatecznie dobrze, a różnie z tym bywa, polega na tym, że w rzeczywistości osłabiają system bankowy – powiedział Stiglitz. - Jeśli osłabiają system bankowy, banki dostarczają jeszcze mniej kredytu. Choć ujemne stopy mają jakiś wpływ na rynki finansowe, to jeśli popatrzeć na to, czym powinniśmy się przejmować, czyli przepływem kredytu do biznesu, to nie działają – dodał.