Sugestie EFNI dla nowego rządu

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2023-10-17 20:00

Wiarygodność ekonomiczna Polski spadła do najniższego historycznie poziomu. Stwierdzają to naukowcy, potwierdzają praktycy.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • do jakiego poziomu spadł Indeks Wiarygodności Ekonomicznej Polski
  • jak pod względem wiarygodności Polska wypada na tle Grupy Wyszehradzkiej
  • jak sytuację ekonomiczną oceniają Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego, Anna Rulkiewicz, prezes Lux Medu, i Tomasz Kowalski, prezes Deutsche Banku Polska
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Europejskie Forum Nowych Idei (EFNI), impreza organizowana, z przerwami, od 2011 r. w Sopocie, została potężnie dotknięta skutkami wyborów w 2015 r. Forum od początku było miejscem spotkań ludzi o liberalnych, europejskich poglądach, pokolenia Unii Wolności, prorynkowej części AWS i SLD. W czasach rządów PO-PSL była to okazała, robiona na bogato impreza. Po dojściu do władzy tzw. dobrej zmiany na krótko zniknęła z kalendarza, żeby powrócić do życia w skromnej, niemal kameralnej formule. Z listy sponsorów i partnerów zniknęły spółki skarbu państwa, została garść wiernych patronów z Konfederacji Lewiatan, organizatora EFNI.

Tegoroczna edycja odbywała się w cieniu oczekiwania na niedzielny werdykt wyborów. Przeważały raczej obawy o wynik niż poczucie, że karta się odwróci. Zresztą wydźwięk dużej części paneli nie wprowadzał w zbyt optymistyczny nastrój, a uczestnicy panelu dotyczącego Indeksu Wiarygodności Ekonomicznej Polski (IWEP) mieli powody, żeby popaść w lekką desperację. Panel składał się z dwóch części: w pierwszej prof. Jerzy Hausner wraz z zespołem przedstawił wyniki tegorocznego indeksu. W drugiej odbyła się dyskusja z udziałem znanych menedżerów. Słuchacze poznali najpierw liczby, a potem usłyszeli, jakie mają one przełożenie na realne życie. I diagnoza, i opis wypadły bardzo źle.

IWEP jest oparty na analizie siedmiu obszarów. Są to: praworządność i bezpieczeństwo obrotu gospodarczego, merytokracja; swoboda działalności gospodarczej; finanse publiczne i system podatkowy; stabilność systemu finansowego i pieniądza; ochrona i bezpieczeństwo pracy; jakość usług publicznych i infrastruktury publicznej; respektowanie zobowiązań międzynarodowych. Ich ocena ma 29 wymiarów.

Indeks został zaprezentowany podczas EFNI po raz drugi. Tegoroczny pomiar jest historycznie najniższy. Do 2015 r. miał dodatnią wartość. Rok później znalazł się pod kreską — -0,45 pkt. W latach 2019-21 doszło do ostrego zjazdu — do -2,08 pkt. W 2022 r. spadek pogłębił się do -2,66 pkt.

Polska negatywnie się wyróżnia

W tegorocznej edycji twórcy IWEP zmierzyli też wskaźniki wiarygodności dla krajów Grupy Wyszehradzkiej.

— Wynik nie zawsze jest efektem działalności władz, może wynikać z czynników obiektywnych — podkreślił prof. Jerzy Hausner.

Z pomiaru wynika jednak, że w dwóch newralgicznych obszarach — finansach publicznych i stabilności systemu finansowego — Polska negatywnie wyróżnia się na tle sąsiadów.

W zakresie finansów publicznych badano wiarygodność fiskalną, stan finansów publicznych (kryteria fiskalne), jakość reguł fiskalnych, jakość i przejrzystość systemu finansów publicznych, przejrzystość, przewidywalność, skomplikowanie i efektywność systemu danin publicznych.

— Co czwarta złotówka długu jest w funduszach BGK i PFR. Według Ministerstwa Finansów deficyt wyniósł 12 mld zł, a prawdziwy to 100 mld. 88 proc. deficytu to szara strefa budżetu — stwierdził Sławomir Dudek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.

W drugim obszarze wyróżniającym Polskę negatywnie w regionie — systemie finansowym — gorszy wynik odnotowano tylko w kryzysie lat 2008-09. Dr Andrzej Rzońca z SGH mówił o głębokim deficycie zaufania do banków centralnych w naszej części Europy, którym nie udało się zakotwiczyć oczekiwań inflacyjnych społeczeństwa, ale Polskę dotyka on szczególnie dotkliwie. Jak go odbudować?

— Potrzebna jest zmiana w polityce komunikacyjnej NBP, która powinna być albo bardziej wstrzemięźliwa, albo przybliżyć się do międzynarodowych standardów. Bank nie powinien wikłać się w politykę. To zaangażowanie przyjmuje często groteskowe formy — powiedział Andrzej Rzońca, odnosząc się do baneru wywieszonego na budynku NBP tłumaczącego przyczyny inflacji.

Banków nie stać na tani kredyt

Po prezentacji naukowców głos zabrali praktycy: Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego, Anna Rulkiewicz, prezes Lux Medu, i Tomasz Kowalski, prezes Deutsche Banku Polska. Są to sprawni mówcy, którzy chętnie i często zabierają głos w ważnych sprawach, wyważeni i raczej wskazujący na pozytywy, niż koncentrujący się na negatywach. Nie tym razem. Ich diagnoza sytuacji w kraju nie odbiegała od wyniku analizy naukowców. Brunon Bartkiewicz powiedział, że nie jest zaskoczony wskaźnikiem IWEP.

— Wiarygodność i stabilność, przewidywalność to jest przedmiot mojej troski. Zastanawiam się nad dynamizmem polskiej gospodarki i zdolności do kreowania konkurencyjności. Jesteśmy w momencie, w którym konkurencyjność jest piekielnie ważna — powiedział szef ING Banku Śląskiego.

Dlaczego? Ponieważ polskie firmy urosły, osiągają średnią skalę i dla dalszego rozwoju potrzebują ekspansji, a skalowanie biznesu wymaga finansowania.

— Choć w bankach jest ogromna chęć finansowania, to stoimy przed groźbą braku wystarczająco dużego, taniego finansowania dla firm — stwierdził Brunon Bartkiewicz.

Jest to skutek destabilizacji sektora bankowego, która zaczęła się jeszcze za poprzednich rządów. Banki przestały być rentowne. Ostatnie lata pogłębiły ten proces: podatek bankowy, wpłaty na SOBK, wakacje kredytowe. To wszystko obciąża wynik banków, a płacą za to — jak podkreślił Brunon Bartkiewicz — klienci. Banki będą miały wprawdzie rekordowe zyski w tym roku, ale jest w nich zaszyty bufor na pokrycie kosztów zdarzeń, jakie mogą wystąpić w przyszłości. Jest to cena braku przewidywalności, którą płaci cała gospodarka. Polska ma mały sektor bankowy w stosunku do PKB. Kredyt to tylko połowa produktu krajowego, na dodatek od ośmiu lat ten udział nie rośnie. W krajach, które przechodziły przez etap silnego wzrostu, relacja kredytu do PKB wynosiła 170-180 proc.

— Kiedyś z dumą mogłem mówić, że sektor bankowy jest krwiobiegiem gospodarki, teraz staje się przeszkodą. Banki nie generują taniego finansowania, które jest tak ważne dla małych podmiotów. Duże firmy mają inne możliwości, mogą korzystać z bilansu banków za granicą, taniej, bo bez podatku — powiedział Brunon Bartkiewicz.

Coraz trudniej przekonać inwestorów

Anna Rulkiewicz stwierdziła, że spadek wiarygodności Polski mocno wpływa na podejście inwestorów.

— My wydajemy 300 mln zł co roku na inwestycje. Nie ukrywam, że bardzo dużo czasu zajmuje mi przekonywanie inwestorów do inwestycji w naszym kraju. Szczególnie jeśli mam do czynienia – użyłabym mocnego słowa — z brakiem zaufania do państwa — powiedziała prezes Lux Medu.

Podkreśliła bardzo dużą zmienność i nieprzewidywalność prawa, podczas gdy inwestor potrzebuje pewnych informacji, na jakich zasadach może inwestować, na jaki zwrot i w jakim czasie liczyć.

— Legislacja jest bardzo skomplikowana. Nie jestem w stanie ogarnąć ogromnym zespołem prawników zmian prawnych. Są przypadki, że prawo działa wstecz. Nie ma czasu na wdrożenie przepisów, nikt też nie pomyśli, że firma musi się przygotować do zmian i ponieść koszty — stwierdziła Anna Rulkiewicz, dodając, że w Polsce nie ma polityki wspierania przedsiębiorczości, większość małych podmiotów walczy o przetrwanie, a ludzie nie radzą sobie z niepewnością.

Podczas spotkań z bankowcami z grupy Deutsche Banku w naszym regionie Tomasz Kowalski ma wspólny temat rozmów z kolegą z Węgier — są to kwestie spoza biznesu, które wpływają na biznes.

— Z punktu widzenia potrzeb naszej gospodarki — chodzi o zbrojenia, transformację energetyczną, rozbudowę infrastruktury — kluczowa jest wiarygodność Polski. Do ich sfinansowania potrzebny jest kapitał zagraniczny. Kiedy jest niepewność, to rośnie jego cena — powiedział Tomasz Kowalski.

Rekomendacje dla nowego rządu

Na koniec paneliści zostali poproszeni o rekomendacje dla przyszłego rządu.

— Szkolnictwo i edukacja — inwestycje w te obszary to podstawa, by móc rozwijać kraj. Następnie powinniśmy porozumieć się w sprawie transformacji energetycznej i polityki ESG — brak przewidywalności hamuje zmiany. Trzeba sobie wreszcie jasno powiedzieć, że jedną z blokad rozwoju jest zbyt niski poziom inwestycji w stosunku do potencjału. Już w ostatnich dwóch latach rządów PO było źle, a w 2019 r. nastąpił nominalny spadek kredytów dla przedsiębiorstw. Moim zdaniem te wszystkie elementy będą decydować o kształcie polskiej gospodarki przez następnych 10-20 lat — powiedział Brunon Bartkiewicz.

— Przede wszystkim praworządność i budowanie zaufania do państwa. Następnie demografia. Nie mamy polityki migracyjnej, a mamy ogromną szansę — jak mało który kraj — skorzystać ze świetnego zasobu ludzi, którzy przyjechali z Ukrainy i fantastycznie się asymilują Natomiast aby wzrosła dzietność polskich rodzin, potrzebna jest długoterminowa polityka ich wspierania. Ludzie muszą czuć, że stać ich na mieszkanie, na spłatę kredytu, żłobek, że są ulgi dla rodzin. Inaczej młody człowiek nie będzie myślał o dzieciach — podsumowała Anna Rulkiewicz.

Zdaniem Tomasza Kowalskiego trzeba przywrócić dialog między sferą prywatną i publiczną.

— Wszyscy mamy wspólny interes, jakim jest rozwój kraju, a nie będzie on możliwy bez inwestycji, które wymagają współpracy tych dwóch sfer. Konsumpcja nie może być jedynym motorem postępu. To małe i średnie firmy napędzają rozwój. One muszą się rozwijać i wchodzić na zagraniczne rynki, co wymaga wsparcia państwa i konsensu, w jakich kierunkach mamy się rozwijać — stwierdził Tomasz Kowalski.