Surowce z trudem podnoszą się po ciosie

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2013-04-16 11:28

We wtorkowym handlu rynki surowcowe stabilizują się po poniedziałkowym załamaniu.

W godzinach nocnych czasu polskiego notowania ropy brent spadły nawet do 98 USD za baryłkę, a ceny miedzi nadal wykazują słabość po tym, jak wczoraj chwilowo spadły nawet poniżej 322 USD za funt. Notowania towarów zeszły wczoraj na wielomiesięczne – a w niektórych przypadkach nawet wieloletnie – minima po tym jak dane z Chin pokazały znaczne spowolnienie tamtejszej gospodarki, największego na świecie konsumenta m.in. miedzi, bawełny i wieprzowiny. W miarę jak inwestorzy podliczają poniesione straty, dominuje niedowierzanie w głębokość spadków, jakie miały miejsce i szukanie ich przyczyn.

- Rynek zaczyna zdawać sobie sprawę, że bez nowych wydarzeń geopolitycznych nie ma powodów, by ropa była notowana z premią – komentował Jonathan Barratt, założyciel newslettera Barratt’s Bulletin.

Zalecenie utrzymywania długich pozycji na ropie brent odwołał nawet bank Goldman Sachs, który wydał je jeszcze w sierpniu. Przyczyna to słaby popyt na paliwa  Europie i postępujące spowolnienie w gospodarce chińskiej. W czasie obowiązywania zalecenia ceny ropy spadły o 16 proc. Jak jednak w analizie zauważa agencja Bloomberg, rynek może zbliżać się do krótkoterminowego dołka. Wszystko przez bliskość wsparcia w postaci 200 – sesyjnej średniej kroczącej oraz największe wyprzedanie rynku od lipca 2012 r., kiedy końca dobiegała poprzednia fala spadków.

O 1,8 proc. odbijają notowania złota, których spadek wyhamował dopiero w okolicach poziomu 1320 USD za uncję, aż o 15,3 proc. poniżej czwartkowego zamknięcia. Zdaniem banku Goldman Sachs za krachem stała obawa inwestorów, że złoto z rezerw zacznie sprzedawać Cypr. Powyżej dołków z wczorajszego popołudnia ustabilizowały się notowania miedzi.

- Trudno przesądzić, gdzie miedź może znaleźć wsparcie. Zważywszy na wyprzedaż metali szlachetnych, nadszedł czas , by ponownie przeanalizować perspektywy metali – komentował Pang Juan, analityk biura maklerskiego Jinrui Futures w chińskim Shenzen.