Chemiczny koncern Michała Sołowowa ograniczy produkcję syntetycznego kauczuku w fabryce w Kralupach. Powodem są wysokie ceny energii.
Jeszcze w tym półroczu Synthos Kralupy zamierza wyłączyć na nieokreślony czas jedną z linii i zmniejszyć produkcję kauczuku — informuje branżowy serwis rubbernews.com. Chodzi konkretnie o tzw. kauczuk butadienowo-styrenowy (ESBR). Jednocześnie moce wytwórcze czeskiej fabryki mają się skurczyć o ponad 100 tys. ton rocznie — do około 320 tys. ton.

Powodem decyzji o ograniczeniu produkcji w Kralupach nad Wełtawą są wysokie ceny energii, które spowodowały, że wytwarzanie surowca stało się nieopłacalne. Eksperci podkreślają, że ESBR to jeden z najprostszych gatunków syntetycznego kauczuku, a zarazem produkt niskomarżowy.
„Jeszcze w pierwszej połowie zeszłego roku nasza instalacja pracowała na pełnych obrotach i zarabiała. Z powodu kilkakrotnie wyższych cen gazu nie byliśmy już jednak w stanie konkurować na rynkach pozaeuropejskich, a ponad połowa naszej produkcji była eksportowana do Stanów Zjednoczonych i do Azji” — mówi David Pohl, dyrektor generalny Synthosu Kralupy, którego cytuje czeski dziennik „Hospodářské noviny”.
W czeskich zakładach Synthosu pracuje obecnie około 700 osób. Na skutek decyzji zarządu co najmniej kilkadziesiąt będzie zwolnionych, część może liczyć na zatrudnienie w innych zakładach należących do koncernu. Na ten temat związki zawodowe chcą rozmawiać z szefostwem firmy.
— Nasz plan zakłada ciągłość dostaw dla naszych klientów i płynne przejście na dostawy z innych naszych fabryk — mówi włoskiemu serwisowi pneusnews.it Matteo Marchisio, dyrektor Synthos Synthetic Rubber.
Odbiorcami czeskich zakładów Synthosu były dotychczas m.in. firmy Continental i Nexen. Teraz surowiec mają im sprzedawać inne fabryki z grupy — oświęcimska oraz z niemieckiego Schkopau. Te zakłady, w których powstaje ESBR, ale także inne gatunki kauczuku, nadal będą pracować w dotychczasowym trybie.
Nie można wykluczać, że ograniczenie produkcji w Kralupach ma związek z ostatecznym kształtem 10. pakietu sankcji Unii Europejskiej przeciwko Rosji. Pod koniec lutego zapadła decyzja, że wbrew stanowisku Polski, która chciała wprowadzenia zakazu importu rosyjskiego syntetycznego kauczuku, na razie do państw wspólnoty będzie można wciąż go wwozić. W przepisach znalazł się jedynie limit w wysokości 560 tys. ton, który ma obowiązywać do końca czerwca 2024 r. Całkowity zakaz ma być wprowadzony dopiero po tej dacie. Trudno jednak taki limit uznać, za jakąkolwiek barierę. Dotychczas bowiem do państw UE sprowadzano bezpośrednio z Rosji 240-260 tys. ton syntetycznego kauczuku rocznie, czyli znacznie mniej, niż wynosi przegłosowany limit.