Agencja Bloomberg donosi, że dla mieszkańców Korei Południowej przyjazd liderów z grupy 20 największych gospodarek świata jest istotniejszy niż pierwszy w dziejach koreański wyścig F1.
Politycy i finansowi liderzy z Benem Bernanke, szefem amerykańskiego Fed i przedstawicielami Banku Światowego na czele, cieszą się większym zainteresowaniem niż zmagania na nowym torze takich gwiazd, jak Michael Schumacher, Lewis Hamilton, Fernando Alonso, czy Robert Kubica.
Kierowcy walczyć będą o mistrzostwo świata w jednym z ostatnich wyścigów sezonu, ale to w salach konferencyjnych w starym mieście Gyeongju, przywódcy świata dyskutować będą o przyszłości gospodarki i wojnie walutowej. To zjazd potężnych głów ekonomii jest dla Koreańczyków ważniejszy i króluje w przekazach. Bloomberg podkreśla, że wynikać może z dobrego wykształcenia narodu (każdego roku studia kończy 500 tys. osób).
„The Korea Economic Daily” dodaje, że kiepsko sprzedają się też same bilety na wyścig. W zeszłym tygodniu sprzedano ledwie 50 tys. wejściówek, mniej niż połowę dostępnych. Budowa nowego toru kosztowała ponad 300 mln USD.
