Szefowie WGI zaczynają odpowiadać na pytania

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2023-11-07 09:55

Proces Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej rusza po kilkumiesięcznej przerwie. Zapraszamy na relację z sądu.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie wyjaśnienia składają oskarżeni
  • co jeszcze dzieje się na sali rozpraw
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

14.53 I to już koniec na dziś. Kontynuacja jutro.

14.53 M.S. precyzuje, że decyzja o utworzeniu TFI była decyzją jego i Ł.K., bez udziału A.S.

Dodaje, że kontrolerzy PKWiG przemycali opinie, że dotychczasowa formuła nie będzie tolerowana.

- Jak się słyszy „oj nie lubią tego waszego Consultingu u nas” to się staje jasne – zaznacza M.S.

Prokurator dopytuje dlaczego WGI kontynuowało współpracę z DZP mimo tylu potknięć.

- Zupełnie czym innym jest dzisiaj moja wypowiedź (…), a czym innym ówczesna dynamika – podkreśla M.S.

Jeszcze raz zaznacza, rozczarowanie wynikające z przeoczenia formy działalności Wachovii i przyznaje, że DZP przyszło z rozwiązaniem tego problemu.

Zaznacza, że DZP zrobiło dwa błędy. Jeden z wyborem domu maklerskiego, drugi z Wachovią. Ponieważ jednak WGI było z DZP w nieustannym kontakcie, a proces zmian był dynamiczny WGI nie zaprzestało współpracy. Deklaruje, że faktury przekraczały 100 tys. zł miesięcznie. Przypomnę, że mowa o zdarzeniach sprzed prawie 20 lat.

Prokurator dopytuje, czy WGI zgłaszało jakieś reklamacje wobec DZP. M.S. twierdzi, że na początku WGI było przytłoczone autorytetem prawników DZP, ale po złożeniu wniosku o TFI i przedłużaniu się procedury wydania licencji dla TFI były już wyrażane pretensje pod adresem DZP.

Prokurator: czy jakieś roszczenia cywilnoprawne były kierowane?

- Po kwietniu 2006 r., jak już wybuchła cała afera, to roszczenia cywilnoprawne do DZP w natłoku tego co się działo zeszły na drugi plan – odpowiada M.S.

Sędzia dopytuje czy do dziś nikt nie wystąpił z roszczeniami do DZP. Pyta też czy dwaj oskarżeni podjęli decyzję pod wpływem wprowadzenia w błąd.

- Nie mam dowodów na celowość działań DZP w przeforsowaniu domu maklerskiego, a nie TFI. Mam pewne przemyślenia i domysły, ale nie chcę tego tematu pogłębiać. Na koniec dnia to byli nasi doradcy prawni, którym ufaliśmy z racji doświadczenia – mówi M.S.

Sędzia pyta, czy przez kancelarię DZP były podkreślane „wejścia” w KPWiG.

- Myślę że po zatrudnili panią Zofię B. by każdy klient nie musiał zadawać pytania czy mają „wejścia” w KPWiG – mówi oskarżony.

14.31 WGI rozpoczęła działalność maklerską 28 kwietnia 2005 r. Wtedy też nabyła pierwsze obligacje WGI Consulting.

- Stokilkadziesiąt milionów złotych wędruje do spółki, która jest poza nadzorem KPWiG, a następnie te środki powędrowały do Stanów Zjednoczonych. I w zasadzie następnego dnia w KPWiG podniosły się wszystkie czerwone flagi. Mam wrażenie, ze to był ten moment gdy zdali sobie sprawę co się z tym schematem DZP wydarzyło – wspomina M.S.

Deklaruje, że od tego czasu pojawiały się sygnały, że to rozwiązanie nie będzie tolerowane w dłuższej perspektywie, a kontrole KPWiG w zasadzie nie wychodziły z WGI.

- Na przestrzeni dwóch miesięcy atmosfera zrobiła się tak napięta, że uznaliśmy, ze w trybie pilnym należy powrócić do koncepcji TFI. DZP dostało zlecenie utworzenia TFI – mówi M.S.

Wspomina, że wniosek wskazywał na utworzenie dwóch funduszy. Jedne miał być funduszem akcyjnym bo WGI chciała się zaangażować na GPW, drugi – miał przejąć całość aktywów klientów i działalność domu maklerskiego. Ten ostatni miał zostać spółką czysto doradczą.

- My kierując wnioski do DZP i zlecenie utworzenia TFI wskazaliśmy wprost, że po 2-3 miesiącach nie wyobrażamy sobie prowadzenia domu maklerskiego z protezą w postaci WGI Consulting – zapewnia M.S.

14.16 Prokurator dopytuje jakich argumentów przedstawiciele DZP używali na rzecz tego, że dom maklerski to najlepsza formuła dla WGI.

M.S. po latach nie pamięta.

Salę na chwilę opuszcza Jakub Wende, obrońca szefów WGI. Oskarżeni nie sprzeciwiają się kontynuowaniu pod jego nieobecność.

M.S. zaznacza, że mimo wątpliwości, argumentacja DZP okazała się na tyle przekonująca, że szefowie WGI zgodzili się na dom maklerski.

- Sytuacja karygodna, że przegapili fakt, ze Wachovia jest domem maklerskim, w wyniku czego musiała powstać proteza inwestycyjna w postaci WGI Consulting, wyszła już po otrzymaniu licencji, w trakcie rozpoczętego procesu przekształceń. Gdyby ta kwestia pojawiła się wcześniej (…), że nie jesteśmy w stanie kontynuować współpracy z podmiotem pokroju Wachovii, byłaby determinująca – mówi M.S.

W odpowiedzi na pytanie prokuratora dodaje, że DZP otrzymało umowę z Wachovią Securities.

Prokurator: czy byli państwo wprowadzani w błąd? Oskarżony stwierdza, że nie chce mówić o swoich odczuciach.

Na salę wraca mecenas Wende.

M.S. dalej opowiada. Wskazuje, że z DZP dyskutowano m.in. kwestię funduszy luksemburskich. Po latach nie jest w stanie przytoczyć argumentów, przez które DZP gorzej oceniało TFI.

Z zeznań oskarżonego wynika, że koncepcja TFI wróciła po tym jak DZP poinformowała WGI o przeoczeniu tego, że Wachovia jest domem maklerskim i w związku z tym WGI jako dom maklerski nie może z Wachovią współpracować w dotychczasowej formule.

- Wtedy się naprawdę zdenerwowaliśmy, ale ponieważ wiedzieli, że się zdenerwujemy w ślad za tą informacją zostało zaprezentowane rozwiązanie – mówi M.S.

Rozwiązaniem była spółka z o.o., która miała wyemitować obligacje dla domu maklerskiego i zarazem stać się klientem Wachovii. Ta spółka to WGI Consulting.

- Wtedy powstało pismo, które DZP skierowało do KPWiG. Następnie odpowiedź KPWiG, która nie zabrania, akceptuje, wyraża zgodę, żeby ta konstrukcja zaistniała – mówi M.S.

Sędzia dopytuje czy pamięta kto się podpisał pod tym pismem. M.S. mówi, że nie , ale pismo jest w aktach. W piśmie nie było nazwy spółki z o.o., był opisany jej mechanizm działalności. Nie pamięta czy WGI Consulting już wtedy istniała.

- Oceniając to dzisiaj z perspektywy czasu nie wiem co DZP powiedziało na rozmowach z KPWiG, ale moje odczucie jest takie, że KPWiG nie do końca sobie zdawało sprawę z tego na co się zgodziła i ze skali zjawiska, które za chwilę nastąpi – mówi M.S.

Sąd pyta czy wie, kto był na spotkaniu w KPWiG ze strony DZP i z kim rozmawiał. Oskarżony nie wie.

13.56 Samodzielne rozpoznanie sytuacji skłaniało szefów WGI do porozmawiania przynajmniej o formule funduszy inwestycyjnych.

M.S. twierdzi, że dyskusje z DZP sprowadzały się do rozwiewania wątpliwości szefów WGI odnośnie tego, że jakiś niuans dotychczasowej działalności nie będzie możliwy do kontynuowania w formule domu maklerskiego.

- Cały czas rekomendowali w sposób twardy i coraz twardszy, że do części rzeczy się przyzwyczaimy, część problemów uda się rozwiązać, a oni są nam w stanie najbardziej pomóc w tej formule – twierdzi M.S.

Sędzia pyta kto konkretnie podjął decyzję o przekształceniu WGI w dom maklerski. M.S. przyznaje, że byłą to decyzja jego i oskarżonego Ł.K. Szacuje, że zdecydowali o tym w czerwcu lub lipcu 2004 r., ale dokładnie nie pamięta.

Sędzia pyta jak trafili do kancelarii DZP. Oskarżony odpowiada, że w wyniku rankingu „Rzeczposolitej”, w którym DZP zajęła pierwsze miejsce. Jednocześnie szefowie WGI dowiedzieli się, że kancelaria ma silny departament obsługi licencjonowanych instytucji finansowych.

Marek Skrzetuski pyta czy M.S. dowiadywał się kiedy pracownicy DZP pracowali w KPWiG. M.S. mówi, że nie przypomina sobie by o to dopytywał.

13.45 Przerwa zakończona. Prokurator kontynuuje. Pyta na czym polegało „parcie” kancelarii DZP w kierunku przekształcenia WGI w dom maklerski.

M.S. opowiada, że po przekazaniu DZP wszystkich istotnych dokumentów dotyczących działalności WGI z prośbą o znalezienie formy prawnej kontynuacji działalności w formule możliwie podobnej do dotychczasowej, jedną rekomendacją DZP był dom maklerski.

Tu muszę przypomnieć, że sama kwestia przekształcenia była pochodną zmiany prawa, która uniemożliwiała WGI kontynuowanie działalności w dotychczasowej, nielicencjonowanej formule.

12.58 Kolejna przerwa. Tym razem 35 minut. Po przerwie prokurator chce drążyć wątek kancelarii DZP i jej udziału w przekształceniu WGI w dom maklerski.

Sędzia informuje, że rozprawa potrwa do godz. 15.

12.57 Prokurator dopytuje z kim szefowie WGI kontaktowali się w kancelarii DZP. M.S. wspomina Andrzeja F., swego czasu pracownika KPWiG, oraz Zofię B., swego czasu wiceprzowdnicząca KPWiG. Nie może sobie przypomnieć personaliów jeszcze jednego mężczyzny. Wspomina jeszcze, że okazjonalnie na spotkaniach pojawiał się Krzysztof Z., współzałożyciel kancelarii.

12.52 W zasadzie nic ciekawego się nie dowiadujemy, ale sędzia dopytuje w jakie instrumenty finansowe stanowiły długoterminowe inwestycje w Wachovii. Oczekuje by słowo „instrumenty” wypełnić konkretną treścią. Czy były to akcje, obligacje, czy może sklepik lub lodziarnia.

- Nie jest w stanie podać przykładów długoterminowych inwestycji z portfela Wachovii z tamtego czasu – zaznacza M.S.

Sędzia pyta czy szefowie WGI w ogóle wiedzieli w co konkretnie są zainwestowane pieniądze klientów. M.S. twierdzi, że Wachovia przysyłała takie rozliczenia, czasem były tak obszerne, że określa je mianem „książek”.

Zaznacza, że w związku z przekształceniem konsultowali z Wachovią zakres instrumentów do natychmiastowego spieniężenia

- To co dla nas było istotne, to jaka część gotówki może pojawić się do dyspozycji domu maklerskiego w trybie super pilnym – mówi M.S.

12.35 Oskarżony M.S. twierdzi, że w WGI zakładano, że część inwestorów może nie być zainteresowana kontynuowaniem współpracy z WGI po przekształceniu w dom maklerski. Twierdzi jednak, że do domu maklerskiego nie przeszła niewielka liczba klientów. Dodaje, że WGI miało w gotówce 150 mln zł, co stanowiło zabezpieczenie wypłat klientów w najbardziej czarnym scenariuszu.

Prokurator dopytuje czy WGI rozważała, że nie rozpocznie działalności w nowym modelu i w związku z tym będzie musiała spłacić wszystkich klientów.

M.S. twierdzi, że to rozważania teoretyczne.

- Nie po to blisko sześć lat prowadziliśmy tę firmę by w sytuacji trudności z przekształceniem natychmiast się poddać – dodaje M.S.

Zaznacza, że gdyby jednak decyzja o spłacie wszystkich klientów zapadła w kwietniu 2005 r. to rozliczanie trwałoby sukcesywnie przez kilka miesięcy.

- Chwilę by to potrwało, ale zostałoby zrealizowane – podkreśla M.S.

Prokurator drąży czy firma się do tego w jakiś szczególny przygotowywała. M.S. zaznacza, że jedyną formą przygotowania byłoby spieniężenie wszystkich aktywów i czekanie na czarny scenariusz.

Sędzia pyta czy była wyliczona jakaś konkretna kwota potrzebna do spłaty klientów.

- Nieustannie mieliśmy takie wyliczenia – twierdzi M.S.

Dodaje, że takie pieniądze (żadna kwota nie pada) były możliwe do pozyskania z inwestycji.

12.17 Oskarżony kontynuuje. Zapewnia, że warunki brzegowe narzucone Wachovii przez WGI były stałe.

Sędzia przytacza uzasadnienie sądu apelacyjnego, z którego wynika, że na dzień przekształcenia WGI miała 1421 rachunków klientów na kwotę ponad 120 mln zł. M.S. zaznacza, że liczba rachunków nie jest tożsama z liczbą klientów. Co do kwoty nie jest w stanie się odnieść.

Oskarżony zaznacza, że bilans otwarcia przedstawiony KPWiG dotyczył tylko gotówki. Na potrzeby wewnętrzne WGI dokonano przeliczenia inwestycji w Wachovii. Omawiany wątek właściwie dość gwałtownie się zmienił.

Zmienia się jeszcze raz. M.S. twierdzi, że do przekształcenia w dom maklerski salda klientów przeliczano w Excelu.

12.05 Na salę powróciła oskarżycielka posiłkowa.

12.04 Oskarżeni wrócili na salę rozpraw. Prokurator Marek Skrzetuski kontynuuje pytania. Interesuje go na ile WGI decydowała o strategii inwestycyjnej. M.S. relacjonuje, że strategia w ramach Wachovii była opracowywana przez Wachovię z uwzględnieniem warunków brzegowych (w praktyce chodzi o wysokość ewentualnej straty). Jeśli chodzi o inwestycje realizowane przez WGI to M.S. dekalruje, że z uwagi na to, że WGI zależało na stabilnych wynikach, skupiała się na jedno, maksymalnie kilkudniowych transakcjach walutowych.

- Strategia w dużej mierze opierała się na analizowaniu sytuacji mikro i makroekonomicznej krajów, na których parach walutowych odbywały się inwestycje – zapewnia M.S.

Dodaje, że WGI stosowała scalping, czyli zamykanie pozycji z niewielkim zyskiem.

Strategię w ramach rynku walutowego miał opracowywać zespół ekonomistów, których w pewnym momencie zatrudniała WGI.

- Na etapie uruchamiania domu maklerskiego wewnętrzne dokumenty w postaci operowania przez dom maklerski na rynku walutowym były opracowywane – twierdzi oskarżony.

Prokurator dopytuje czy to co dla klientów było określane jako programy dynamiczne, stabilne miały jakikolwiek wpływ na to co robiła Wachovia. M.S. przyznaje, że nie. Programy te różniły się tylko liczbą przypisanych obligacji WGI Consulting.

11.43 Przerwa zarządzona przez sąd szybko się skończyła. Już jesteśmy z powrotem. Tzn. prawie jesteśmy, bo gdzieś się zawieruszyli oskarżeni i oskarżycielka posiłkowa.

11.32 Krótka przerwa.

11.30 Prokurator wraca do sensu swojego pytania. Prosi o wyjaśnienie, czy sama struktura inwestycji w wyniku przekształcenia zmieniła się istotnie, na ile działalność wcześniejsza była odpowiednikiem działalności późniejszej.

M.S. wspomina, że licencję maklerską WGI dostała we wrześniu 2004 r., a działalność rozpoczęła w kwietniu 2005 r., ale deklaruje, że dziś nie jest w stanie odpowiedzieć na ile w tym czasie zmieniała się strategia Romana Ś. w Wachovii.

- Należy pamiętać o tym, że Roman Ś. jak zaczęliśmy ubiegać się o licencję maklerską zaczął zadawać pytanie, które ponowił w październiku po uzyskani licencji maklerskiej: czy z jego punktu widzenia coś się zmienia czy ma kontynuować próby osiągania jak największych zysków jak wcześniej. My informowani przez DZP przekazaliśmy informację, ze w ogóle nie musi patrzeć na proces przekształcenia tylko robić to co wcześniej. Z drugiej strony Wachovia miała sporo swobody w budowaniu strategii – relacjonuje M.S.

WGI decydowała w zasadzie tylko o tym jaką maksymalną stratę miesięczną dopuszcza.

11.24 Prokurator pyta z czego wynikały kwoty wypłacane klientom. Czy były to stany subkont czy też uwzględniały jakieś prognozowane zyski.

Sędzia pyta czy jak dostałby informację, że ma na subkoncie 105 zł to by dostała 105 zł.

M.S. tłumaczy dość zawile, ale z tego co mówi wynika, że mogła wystąpić różnica między ostatnim saldem znanym przed złożeniem dyspozycji wypłaty przez klienta, bo wypłaty trzeba było zgłaszać w miesiącu poprzedzającym wypłatę. Ten mechanizm wypłat już wcześniej zrelacjonował. Teraz dodaje, że mechanizm ten powodował, że mógł wystąpić dodatkowy zysk lub strata do czasu wypłaty.

Prokurator dopytuje czy struktura i charakter inwestycji w momencie przekształcenia w dom maklerski istotnie się zmieniła. M.S. twierdzi, że na początku działalności WGI były to najprostsze transakcje kupna i sprzedaży par walutowych, zatrudnieni traderzy zaczęli wdrażać nowe instrumenty (np. opcje), potem pojawiły się platformy internetowe (ale to przecież mechanizm zawierania inwestycji a nie sam inwestycja) i Wachovia. M.S. opowiada, że współpraca z tą ostatnią też ewoluowała.

Prokurator jeszcze raz pyta o to samo: czy sam fakt przekształcenia spowodował jakąś finalizację inwestycji, a następnie reinwestycję, czy też inwestycje miały charakter ciągły.

M.S zaczyna opowiadać o współpracy z kancelarią Domański Zakrzewski Palinka (DZP), która doprowadziła do przekształcenia w dom maklerski. DZP miała poinformować iż dom maklerski nie będzie mógł kontynuować współpracy z Wachovią, bo ta była domem maklerskim, a w owym czasie polski dom maklerski nie mógł być klientem innego domu maklerskiego. W efekcie powstała poza WGI DM spółka WGI Consulting.

- A więc nie mówimy już o ciągłości portfela inwestycyjnego w obrębie tej samej spółki – podkreśla M.S.

DZP miała wyjść z pomysłem by zapłatą za pierwszą transze obligacji emitowanych przez WGI Consulting było rozliczenie portfela inwestycyjnego WGI DM w Wachovii. M.S. dodaje, że potem KPWiG (poprzedniczka KNF) poinformowała o oczekiwaniu zamknięcia wszystkich inwestycji na dzień przekształcenia WGI w WGI DM. Następnie do WGI DM miała być przeniesiona gotówka, z którą WGI już we wcieleniu domu maklerskiego (DM) mogła dalej robić co uzna za stosowne w ramach licencji.

Wachovia miała być zaskoczona koniecznością upłynnienia inwestycji zaplanowanych na miesiące, bo WGI wcześniej tego nie sygnalizowała. Stanęło na tym, że na moment przekształcenia WGI upłynniła wszystko co było w Polsce, Wachovia upłynniła co była w stanie upłynnić obrazując to tzw. raportem gotówkowym.

- Natomiast wedle mojej wiedzy, w sobie tylko znany sposób, zgodny z ich regulacjami, dokonali przeniesienia części aktywów WGI na WGI Consulting – dodaje M.S.

Zaznacza, że oskarżony A.S. nie uczestniczył w rozmowach z Wachovią. Po stronie Wachovii głównym kontaktem był pracujący w Wachovii Roman Ś.

- Na wizytówce miał napisane vice president, ale praktyka była taka, że prawie każdy miał tam tak napisane na wizytówce – dodaje M.S.

Romana Ś. określa jako zarządzającego aktywami, mającego jakichś podwładnych.

10.46 M.S. kontynuuje. Zapewnia, że audyt skończył się wynikiem pozytywnym. Prokurator dopytuje kiedy to było. Oskarżony jeszcze raz mówi, że nie pamięta, ale biorąc pod uwagę, że WGI działała cztery lata przed przekształceniem w dom maklerski, to było to w pierwszych dwóch z tych czterech lat.

10.43 Do sądu dotarł oskarżony A.S.

10.43 - Co do zasady istniała pełna swoboda w wycofywaniu środków – mówi M.S.

Jedynym ograniczeniem był obowiązek zgłoszenia chęci wypłaty do określonego dnia miesiąca poprzedniego.

- Baliśmy się, że 90 proc. dyspozycji wypłat będzie spływać ostatniego dnia roboczego miesiąca, co nie pozwalało efektywnie zarządzać tym procesem – dodaje M.S.

Teraz mówi jasno, że rolą Excela było przypisanie wyniku inwestycyjnego na poszczególne subkonta. Zaznacza, że było to proste bo wszyscy korzystali z tego samego produktu.

M.S. zaznacza, że dodawanie kolejnych miejsc zawierani transakcji co do zasady niczego nie zmieniało. Po prostu dopływało więcej dokumentów źródłowych do księgowości, która obliczała wynik zbiorczy. Potem wedle tej samej zasady co wcześniej było to dzielone na poszczególnych klientów.

M.S. zaznacza ponownie, że był to mechanizm analogiczny do funduszu inwestycyjnego i tak to trwało do przekształcenia WGI w dom maklerski.

Oskarżony mówi, że po rozpoczęciu współpracy z amerykańską Wachovią Securities zmieniło się podejście do inwestycji. Wachovia miała bowiem służyć zbudowaniu „bardziej stabilnej nogi w naszych inwestycjach”.

Prokurator Marek Skrzetuski pyta czy zysk klienta wycofującego pieniądze uwzględniał inwestycje długoterminowe w Wachovii czy nie. M.S. nie udziela jednoznacznej odpowiedzi.

- Było pewnego rodzaju zderzenie amerykańskich przepisów o rachunkowości czy wycenie instrumentów z polskimi przepisami. Dokumenty źródłowe z Wachovii zawierały określone metodologie, które były przyjmowane przez nas, przez księgowość, jako jedyne mogące stanowić podstawę do jakichkolwiek dalszych rozliczeń – opowiada M.S.

Prokurator zaczyna pytać o czas domu maklerskiego. Wtrąca się sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska pytając koto konkretnie księgował. M.S. mówi, że nazwiska pierwszej księgowej nie pamięta. Rekomendowała ona jednak kogoś do pomocy. Ta osoba stała się później główną księgową, która „okazała się później bardziej kompetentna od pierwszej księgowej”.

Sędzia pyta czy ktoś weryfikował podział na poszczególnych klientów dokonywany w Excelu. M.S. twierdzi, że księgowość weryfikowała.

- Klientów rozliczaliśmy na podstawie zapisów robionych przez księgowość – deklaruje oskarżony.

Dodaje, że na początku klientów nie było wielu – kilkudziesięciu, potem ponad 100.

- Wciąż to były ilości nad którymi 1-2 osoby w księgowości mogły zapanować – twierdzi M.S.

Sędzia pyta jaka była rola zarządu w wypłatach. M.S. opowiada, że księgowość wprowadzała w systemie bankowym tzw. paczki przelewów, a rolą członków zarządu WGI było dokonanie autoryzacji przelewu.

Sędzia pyta czy brali w tym udział oskarżeni Ł.K. i M.S. czy też A.S. M.S. twierdzi, że A.S. nie miał uprawnień do autoryzacji przelewów.

Prokurator Marek Skrzetuski pyta kto przygotowywał arkusz Excela dzielący inwestycje na poszczególnych klientów. Oskarżony nie pamięta. Prokurator dopytuje czy robił to jakiś pracownik WGI czy podmiot zewnętrzny. M.S. nie pamięta. Pamięta za to, że zapisy w Excelu weryfikowała „księgowość”. Głównym parametrem weryfikacji było to czy saldo wszystkich klientów równało się sumie z dokumentów źródłowych.

- Nie pamiętam, w którym roku to było, ale by pokazać obecnym klientom i uwiarygodnić osiągane wyniki zleciliśmy audyt firmie francuskiej, której nazwy teraz nie pamiętam. Była to jedna z czołowych wówczas firm audytorskich i oni dokonali kompleksowego audytu ówczesnych wyników – zaznacza M.S.

10.10 Wracamy na salę. Pytać oskarżonego M.S. zaczyna prokurator Marek Skrzetuski. Interesuje go jak wyglądało gromadzenie danych dotyczących inwestycji klientów przed przekształceniem WGI w dom maklerski.

M.S opowiada, że WGI powstała w 1999 r. Wtedy powstał pomysł stworzenia firmy asset management operującej tylko na rynku walutowym. Prowadzona działalność nie podlegała ówcześnie szczegółowym regulacjom.

M.S. opowiada, że klient podpisywał umowę, na mocy której powierzał WGI pieniądze. Wpłacał je na subkonto w BRE Banku (potem zmienił nazwę na mBank), część tych pieniędzy trafiła potem na wspólne konto inwestycyjne. Oskarżony zaznacza, że przypominało to fundusz inwestycyjny.

- Była dokonywana jedna duża transakcja, która wedle udziałów procentowych klienta w całym portfelu była dzielona na klientów – wyjaśnia M.S.

Dodaje, że departament skarbu BRE Banku i sama WGI działały w oparciu o Microsoft Excel.

Potem WGI zaczęła dokonywać transakcji walutowych przez dwie platformy internetowe. Otrzymywane z nich dokumenty źródłowe stanowiły podstawę dla księgowości, która w programie Symfonia księgowała aktywa bez rozbicia na poszczególnych klientów. Nie jest to do końca precyzyjne, ale wydaje się, że oskarżony twierdzi dalej, że rozbiciu inwestycji na poszczególnych klientów służył Excel.

9.56 Sędzia próbuje wykorzystać czas na ustalenie czy warto przesłuchiwać wszystkich świadków przesłuchiwanych w pierwszym procesie. Prokurator nie ma jeszcze w tej kwestii sprecyzowanego zdania, ale akcentuje chęć przesłuchania oskarżycieli posiłkowych (czyli w praktyce części poszkodowanych). Mariusz Cyran, radca prawny KNF występujący po stronie oskarżenia, zaznacza chęć przesłuchania urzędników KNF. Przypominam, że proces dotyczy wydarzeń sprzed niemal 20 lat.

Jedyna obecna na sali oskarżycielka posiłkowa zaznacza, że większość oskarżycieli posiłkowych (w praktyce poszkodowanych) zamieszkuje poza Warszawą i jest już w podeszłym wieku więc może być im trudno stawić się na rozprawie. Sugeruje wideokonferencje. Sędzia zdradza, że nie pała entuzjazmem do takich rozwiązań.

Sąd ogłasza kwadrans przerwy w oczekiwaniu na pojawienie się oskarżonych.

Ledwo wyszliśmy z sali, a pojawia się oskarżony M.S.

9.48 Rozprawa teoretycznie trwa. Tyle, że na sali nie ma żadnego z oskarżonych. O godz. 10 ma dotrzeć oskarżony A.S., tyle że to ten co nie chce odpowiadać na pytania. Oskarżony Ł.K. jest chory, a oskarżony M.S. utknął w korku.

Sędzia informuje, że wyłączył z procesu Instytut Edukacji Konsumentów na Rynku Kapitałowym, który uczestniczył niegdyś w sprawie jako organizacja społeczna. Z Instytutem nie ma obecnie żadnego kontaktu.

Po swobodnych wypowiedziach czas na pytania do zasiadających na ławie oskarżonych. Mieli na nie zacząć odpowiadać już 6 września, ale różne zdarzenia losowe przesądziły o tym, że nastąpi to dopiero dziś. Doliczając do tego pauzę wakacyjną, faktyczna przerwa w procesie wyniosła więc cztery miesiące.

Na pytania oskarżycieli i sądu będą odpowiadać oskarżeni M.S. oraz Ł.K. Oskarżony A.S. na wstępie procesu zadeklarował, że na pytania odpowiadać nie zamierza.

Byli menedżerowie WGI są oskarżeni o spowodowanie 247,9 mln zł strat (około 660 mln zł w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze) u 1156 klientów firmy. Sami strat nie negują. Twierdzą jednak, że wywołały je nieudolne działania KPWiG (poprzedniczki KNF) związane z odbieraniem WGI licencji maklerskiej. Raz zostali zresztą już uniewinnieni. Wyrok nie utrzymał się jednak w apelacji. Sprawa trafiła do ponownego rozpatrzenia przez sąd pierwszej instancji. Obecny proces rozpoczął się w maju 2023 r., niemal równo w 17. rocznicę upadku WGI.