Doskonalenie ma sens, jeśli wiedzę wykorzysta się w praktyce
chce poszerzyć wiedzę i umiejętności. Rok temu było takich pracowników 45 proc., a w 2000 r. tylko 30 proc.
W 2006 r. w szkoleniach organizowanych przez jego firmę uczestniczył co dziewiąty Polak. Koszty różnych form rozwoju pracowników najczęściej ponosili pracodawcy (40 proc.). Co ósmy respondent brał udział w bezpłatnych szkoleniach, a co dziesiąty w finansowanych z pieniędzy Europejskiego Funduszu Społecznego. To około 2,5 razy więcej niż rok wcześniej.
— Dotacje spowodowały, że wiele firm, zwłaszcza małych i średnich, które dotąd nie miały szkoleń, doceniło ich wagę — mówi Jacek Smura z firmy doradczo-szkoleniowej Kontekst HR.
Co modne i potrzebne
Według fachowców, najpopularniejsze są zajęcia z kompetencji interpersonalnych, umiejętności kierowania ludźmi i motywowania. I o ile do tej pory firmy najwięcej inwestowały w menedżerów średniego szczebla, o tyle teraz na szkolenia, zwłaszcza indywidualne (coaching), wysyłają głównie dyrektorów i kluczowych specjalistów.
— Wiedza od nich ma promieniować na resztę firmy. Ale szefowie nie są łatwymi uczniami. Oczekują pracy nad praktycznymi rozwiązaniami, dostosowanymi do swojej branży. Zadają konkretne pytania, potrafią zapędzić trenera w kozi róg. A to mobilizuje oferujących szkolenia do poprawy ich jakości i większej specjalizacji — ocenia Szymon Kudła z Centrum Szkoleniowego Jet.
Jacek Smura dodaje, że firmy szkoleniowe muszą lepiej i głębiej rozumieć firmę i jej biznes również dlatego, że zaczęły traktować szkolenia jako element procesu zawodowego, a nie pojedynczy epizod. Dlatego coraz częściej wiążą się z firmami szkoleniowymi na dłużej, np. rok lub dwa.
Magiczny rozwój
Stymulujący wpływ na ofertę szkoleniową mają też trudności firm z pozyskaniem pracowników.
— Niektórzy pracodawcy są przekonani, że szkolenia motywują. To iluzja, której wiele firm doświadczyło w ostatnich latach i paradoksalnie okazało się to zdrowe dla rynku szkoleń. W tej chwili kończy się pokładanie w szkoleniach mało realnych nadziei — twierdzi Szymon Kudła.
Zdaniem trenerów, szkolenia służą dziś głównie jako zastrzyk wiedzy i umiejętności, a ich skuteczność zależy od tego, co z ich treścią dzieje się po wyjściu pracowników z sali wykładowej.
— Konieczna jest dalsza praca — najczęściej e-learnig lub coaching. Duże jest wtedy znaczenie wewnętrznego działu szkoleń, który powinien wesprzeć zewnętrzną firmę szkoleniową w organizowaniu zadań i w propagowaniu rozwoju. Pracownicy muszę wiedzieć, czego się od nich oczekuje po szkoleniu: jaką wiedzę i umiejętności muszą zdobyć, co zmienić — wyjaśnia Roman Kraczka z SMG/KRC HR.
Multimedia w powijakach
Niestety, wciąż jest u nas w powijakach od dawna zapowiadane przygotowywanie zajęć łączących tradycyjne metody nauki z e-learningiem.
— Sprowadza się w zasadzie do tego, że przed warsztatem ludzie czytają kilka „ekranów teoretycznych”, a po zajęciach wypełniają w komputerze test lub biorą udział w nudnych studiach przypadków. A przecież możliwości ciekawego łączenia obu tych form są ogromne — twierdzi Szymon Kudła.
Opowiada, że w pewnej zagranicznej firmie prowadzi się trzytygodniowe sesje wirtualne z zarządzania firmą, podejmowania strategicznych decyzji, przeplatane pomysłowymi warsztatami. A studia przypadków przypominają najlepsze gry przygodowe.
Zdaniem szkoleniowców, w Polsce wciąż uczy się, gadając, a na rynku pracy jest już pokolenie, które podczas nauki potrzebuje intensywnych bodźców. Na razie firmy szkoleniowe radzą sobie z tym problemem, uatrakcyjniając zajęcia.
— Klienci chcą, by podczas niektórych treningów wystąpił ktoś bardzo znany: mówca, ekspert, znany menedżer. Modne jest połączenie szkoleń w sali z elementami zajęć outdoorowych lub wiązanie coachingu menedżerskiego ze sportowym — informuje Roman Kraczka.
Dorota Czerwińska