— To szaleństwo z tymi aplikacjami. Studenci tworzą po kilka kont na mytaxi, dostają darmowe kupony na przejazdy taryfami i każą mi pędzić Marszałkowską do pokemona na placu Zbawiciela — zżyma się jeden z warszawskich taksówkarzy, od kilku kwartałów jeżdżący m.in. dla mytaxi. To zaledwie przygrywka, bo sektor miejskiego transportu na życzenie ogarnęło w tym roku prawdziwe szaleństwo inwestycyjne. Mytaxi, finansowane przez Daimlera, właśnie przejęło brytyjski Hailo i stało się największym graczem w Europie na rynku przewozów realizowanych przez licencjonowanych kierowców.

— To niekoniecznie ostatnia taka akwizycja w najbliższym czasie, rynek jest bardzo dynamiczny. W Polsce w tym roku zwiększamy obroty trzykrotnie, otwieramy się w kolejnych miastach. Kręci się — twierdzi Krzysztof Urban, zarządzający mytaxi w Polsce. A skoro się kręci, oczy kierują się na tych, którzy chcą w biegu wsiąść na karuzelę. Kandydatów do ekspansji nad Wisłą jest co najmniej kilku.
Rachuby Ubera
— Któryś z wielkich graczy z Zachodu może w najbliższym czasie wejść do Polski. Taki scenariusz jest realny — twierdzi Stefan Batory, szef iTaxi.
iTaxi, finansowane przez rodzimy kapitał (pierwsze skrzypce gra wehikuł Dirlango Łukasza Wejcherta i Macieja Żaka), również notuje kilkusetprocentowy wzrost. Mając na zapleczu miliony złotych kapitału, zagarnia kolejne obszary rynku, realizując — według szacunków „PB” — więcej zleceń niż mytaxi. Tyle że iTaxi około połowy zamówień obsługuje poprzez call center, wspierające m.in. przejmowane korporacje taksówkarskie w mniejszych miastach. W skali kraju jest o co walczyć — rynek taksówkarski wart jest w Polsce 4 mld zł, z czego ponad 1,5 mld zł przypada na stolicę.
— Warszawa i inne większe polskie miasta są coraz atrakcyjniejsze dla zagranicznych inwestorów z naszej branży. Dość powiedzieć, że dla Ubera Polska jest 3. wśród najważniejszych rynków w Europie — zaznacza Stefan Batory.
Dwie drogi
Według informacji „PB”, radary na Warszawę nastawione mają m.in.: kalifornijski Lyft (wspierany przez General Motors), malezyjski Grab i izraelski Gett — ten sam, w którego w maju 300 mln USD zainwestował Volkswagen. Za Gettem w Warszawie przemawia mocna pozycja przewoźnika we wschodniej Europie (Moskwa) oraz polski MCI. Techventures w akcjonariacie.
— W Polsce rynek wciąż jest bardzo rozdrobniony — 900 korporacji kontroluje 90 proc. To daje wielkie możliwości konsolidacyjne — uważa Stefan Batory.
Krzysztof Urban dodaje: „Polski rynek jest na tyle pojemny, że nie zostanie zdominowany przez jednego potężnego gracza. Zakładam, że w poszczególnych miastach o palmę pierwszeństwa będzie biło się kilka wielkich marek”. Na razie dwójka liderów spod flagi biało-czerwonej zaklina się, że nie rywalizuje bezpośrednio o tych samych klientów. Mytaxi wydaje miliony euro na marketing i generowanie popytu na usługi przewozowe. Natomiast iTaxi buduje swoją wyporność rękami kilkudziesięciu handlowców, walczących o umowy na rynku biznesowym. Polski podmiot nie ukrywa, że chętnie posłuży jako baza do ekspansji dla międzynarodowego, zamożnego gracza, który chce wejść na rynek z mocą Pikachu.
100 tys. Tylu taksówkarzy w 9 krajach jeździ łącznie dla mytaxi i Hailo.
8 mln zł Tyle finansowania z funduszu Experior Venture fund pozyskało w marcu iTaxi.
1 mld USD Taki kapitał zebrał na początku roku kalifornijski Lyft — połowę wyłożył General Motors.
100 tys. Tylu taksówkarzy w 9 krajach jeździ łącznie dla mytaxi i Hailo.
8 mln zł Tyle finansowania z funduszu Experior Venture fund pozyskało w marcu iTaxi.
1 mld USD Taki kapitał zebrał na początku roku kalifornijski Lyft — połowę wyłożył General Motors.