Niestety, liczba odwiedzających targi motoryzacyjne nie odzwierciedla popytu na rynku samochodowym.
Krajowe salony samochodowe prezentują premierowe modele, a badania rynku samochodowego wskazują, że coraz więcej Polaków kupuje samochody drogie. Jednak całkowita sprzedaż nowych samochodów sięgnęła dna i producenci oraz importerzy muszą się dobrze napracować, żeby sprzedać nowy produkt. Postanowili więc, że w tym roku nie pojadą na poznański salon samochodowy.
Trzy największe imprezy w Poznaniu, Katowicach i Warszawie zgromadziły około 160 tys. widzów, a zaprezentowało się na nich ponad 1120 wystawców. Niestety i jedni, i drudzy narzekają.
— Miło, że stolica ma własny salon samochodowy, jednak całość wyglądała zbyt skromnie. Pokazało się zbyt mało firm — informował zaraz po stołecznych targach jeden ze zwiedzających.
Stołeczny organizator broni się, tłumacząc, że to pierwsza impreza, i w tym roku już będzie lepiej i więcej.
— Liczymy, że już niebawem otrzymamy pierwsze sygnały od firm, które chcą się zaprezentować na drugiej edycji Warsaw International Motor Show. Na frekwencję na tych targach wpływa również fakt, że odbywają się one w stosunkowo nowym obiekcie, EXPO XXI — informuje Monika Kidawa, przedstawicielka CEE MTW, spółki organizującej imprezę.
Niestety, zwiedzający traktują targi jak zwykłą wystawę. Popatrzą, pokręcą się, pomarzą i pójdą. Taką opinię o odwiedzających tego typu imprezy mają wystawcy.
Wystawcy czasami rezygnują z prezentacji swoich produktów na targach. Dobrym przykładem nieobecności z powodów finansowych jest firma Daewoo, która w ostatniej chwili wycofała się z udziału w katowickim autosalonie i warszawskim WIMS.
— Kiedy się nie ma pieniędzy, bo, nie ukrywajmy, coraz trudniej sprzedać samochód, oszczędza się przede wszystkim na promocji — komentował podczas targów jeden z wystawców.
Organizatorzy cały czas liczą na to, że wystawy przyciągną przyszłych klientów salonów samochodowych, i że ich impreza ożywi rynek. Niewątpliwie jeśli chodzi o ekspozycje samochodowe w kraju, dominują Międzynarodowe Targi Poznańskie, które w ubiegłym roku odwiedziło prawie 100 tys. ludzi. Obejrzeli oni propozycje ponad 820 wystawców. Nikt jednak nie zauważył po targach wzmożonego ruchu w salonach.
Importerzy samochodów postanowili w tym roku nie prezentować swojej oferty na poznańskim salonie. Powodem tej decyzji jest, jak twierdzą, zbyt słaba koniunktura na krajowym rynku, żeby co roku organizować dość kosztowny pokaz samochodów. Nie oznacza to jednak, że targi motoryzacyjne znikną. Importerzy chcą przyjąć nową formułę wystawy, a mianowicie duże, bogate targi organizowane co dwa lata.
— To lepsze zarówno dla nas, jak i dla kierowców. Przez rok można lepiej przygotować dobrą ekspozycję — informuje Przemysław Byszewski, rzecznik GM Poland.
Dwie duże europejskie wystawy w Paryżu i we Frankfurcie są organizowane właśnie w takiej formule i cieszą się sporym powodzeniem, zarówno wśród wystawców, jak i wśród zwiedzających.
Niestety, jak daleko naszej motoryzacji do światowego poziomu, najlepiej świadczą właśnie międzynarodowe wystawy organizowane zarówno w Europie, jak i za oceanem. Specjaliści z branży motoryzacyjnej za najbardziej prestiżowy europejski salon uważają wystawę genewską. Jeśli chodzi o targi w USA, to prym wiedzie salon w Detroit. Właśnie na tegorocznej imprezie w Genewie świat zobaczył np. Maybacha. Legendę motoryzacji. Markę, która obecnie należy do koncernu DaimlerChrysler i po 60 latach nieobecności wraca na drogi. W Detroit zadebiutowało w tym roku najnowsze dziecko szwedzkiego koncernu Volvo, model XC90. Dla producentów ekspozycja na wystawach w Detroit i Genewie to sprawa prestiżu. W Europie, oprócz wspomnianego salonu, odbywają się dwie inne ważne imprezy, wystawa paryska i salon we Frankfurcie. Również te targi przyciągają samochodową elitę, chociaż są mniejsze i odbywają się na przemian, raz na dwa lata.
Ważnym elementem światowych wystaw motoryzacyjnych jest również to, że właśnie na nich firmy pokazują samochody prototypowe. Często są to auta, które nigdy nie wejdą do seryjnej produkcji, a ich żywot kończy się po dwóch lub trzech salonach samochodowych.
Jednak takie prezentacje mają uświadomić całej motoryzacyjnej branży, że dany producent nie śpi i cały czas w jego laboratoriach i biurach projektowych praca wre.
Nie należy zapominać, że nawet i największe światowe imprezy mają dotrzeć przede wszystkim do klientów. Koreański koncern KIA był jedynym, który w Detroit zaproponował swoim potencjalnym klientom 10-letnią gwarancję na samochód. Trudno to inaczej nazwać niż zabieganiem o nowego klienta. Nawet Daewoo, nad którym czarne chmury zbierają się od dawna, pokazało, że nadal pracuje. Co więcej, model Lanos wzbudził spore uznanie prostotą, a jednocześnie bogatym wykończeniem (szkoda, że ta bogata wersja dostępna jest tylko za oceanem). Salon samochodowy to trochę jak pokaz mody. Tylko oprócz maksymy: tak się jeździ w tym sezonie!, jest jeszcze zapowiedź: a tak będzie w następnych latach!