Wystarczy dokonać szybkiego przeglądu prognoz makroekonomicznych, aby dojść do wniosku, że kwestia doboru składników do portfela na drugie półrocze jest prosta - nadchodzi przecież zakończenie podwyżek stóp procentowych, które wesprze instrumenty dłużne i ukróci rajd na akcjach. Sprawa jest jednak znacznie bardziej skomplikowana, co zdaniem Matthew Cartera, stratega UBS, jest akurat dobrą wiadomością.
Taki jest konsens
Prognozy makroekonomiczne szwajcarskiego banku UBS są zbliżone do tych przedstawionych przez resztę rynku. Wkrótce amerykański bank centralny ma dokonać ostatniej podwyżki stóp procentowych, po czym dokonać krótkiej pauzy przed pierwszym ruchem w dół. Termin rozpoczęcia nowego cyklu ma zależeć od sytuacji gospodarczej. Kluczowe będą więc dane.
- Biorąc pod uwagę to, jak bardzo banki centralne zależne są od danych gospodarczych, inwestorzy powinni przygotować się na czas większej niepewności i zmienności cenowej w okresie nadchodzących publikacji odczytów CPI oraz inflacji bazowej. Odnotowany niedawno spadek amerykańskiej CPI do 3 proc. r/r powinien cieszyć, natomiast raczej nie skłoni Fedu do zakończenia cyklu podwyżek w tym roku. Mimo wszystko istotne jest jednak to, że zbliżamy się do końca jednego z najbardziej agresywnych cykli w historii - mówi Matthew Carter, strateg UBS.
Książkowa interpretacja tego typu zjawisk i preferowane pozycjonowanie inwestorów są dość oczywiste. Na rynku walutowym dolar będzie kontynuował swoją słabość. Dobrze będą sobie radzić euro i jen - szczególnie ta druga waluta ma potencjał, zważając na zapowiadane zakończenie kontroli Banku Japonii nad krzywą dochodowości i wyjątkowo gołębią politykę monetarną. Na kontynuację hossy powinni liczyć też posiadacze obligacji.
- Warunki makroekonomiczne, które wkrótce nastaną, wesprą obligacje. Prawda jest jednak taka, że obecnie nie potrzebują one nawet obniżki stóp Fedu, aby radzić sobie lepiej niż dotychczas. Rentowność wysokiej jakości długu jest atrakcyjna, a potencjalne spowolnienie gospodarcze i dalszy spadek dostępności kredytu mogą przyciągnąć do niego dodatkowy kapitał - dodaje Matthew Carter.
Teoretycznie słabiej powinny sobie radzić akcje, które mocno rosły w tym roku i mają w cenach bardzo optymistyczny scenariusz, czyli spadek inflacji, mocnego konsumenta i wysoką stabilność sektora finansowego.
- Akcje amerykańskie podrożały w tym roku już 17 proc. i trudno wskazać kolejny czynnik napędzający wzrost, natomiast łatwo znaleźć ryzyko. Wskaźnik cena/zysk dla indeksu S&P500 wynosi 19,5, co utrudni mu dalszy wzrost, szczególnie biorąc pod uwagę, że spodziewany wzrost zysków spółek w drugim półroczu wynosi jedynie 6 proc., mniej niż w poprzednich dwóch kwartałach - tłumaczy Matthew Carter.
Prawda jest inna
Tak wygląda uproszczone spojrzenie banku inwestycyjnego na kolejne półrocze. Jeżeli wydaje się ono zbyt ogólne - to dobrze, ponieważ inwestorzy powinni szukać okazji tam, gdzie inni tego nie robią, kwestionować konsens i szukać swoich ścieżek. Inwestując w obligacje, UBS ogranicza się i tak tylko do wybranej ich grupy.
- Nie wszystkie obligacje będą sobie radzić jednakowo dobrze w drugim półroczu. Podoba nam się dług o ratingu inwestycyjnym i z rynków wschodzących, ale neutralnie oceniamy ten o wysokiej rentowności. Chociaż nominalne rentowności i spready wyglądają na wysokie, nie do końca rekompensują potencjalne zdarzenia kredytowe, w tym niewypłacalność. Przewidujemy średni jednocyfrowy wskaźnik niewypłacalności dla obligacji śmieciowych dla najbliższych 12 miesięcy - mówi Matthew Carter.
Podobnie jest z akcjami – niby są za drogie, hossa się wyczerpała, a rynek jest zbyt optymistyczny. Czy na pewno tyczy się to wszystkich spółek?
- Warto zauważyć, że jeżeli podczas obliczeń nie weźmiemy pod uwagę siedmiu największych spółek z indeksu S&P500, które były odpowiedzialne za 75 proc. jego tegorocznego wzrostu, wskaźnik cena/zysk dla amerykańskich akcji spada do 16,7. To pokazuje, że można jeszcze znaleźć tanie i dobre spółki, trzeba tylko szukać głębiej - dodaje Matthew Carter.
Utrzymująca się niepewność gospodarcza i potencjalna większa zmienność w II połowie 2023 przemawiają za dywersyfikacją tradycyjnych portfeli i alokacją w instrumenty alternatywne. Fundusze inwestycyjne umożliwią przetrwanie trudnych warunków rynkowych. Rynki prywatne też są ciekawą opcją, jeżeli jednak ich atrakcyjność uzasadnia ryzyko małej płynności.
Tego się trzymaj
Motywem przewodnim giełdowej strategii inwestycyjnej na kolejne sześć miesięcy zdaniem stratega UBS powinno być poszukiwanie maruderów, spółek, których kursy z różnych przyczyn nie nadążają za resztą rynku i spóźniły się ze wzrostem. Pod względem sektorowym dobrym przykładem są amerykańskie spółki surowcowe z indeksu S&P500 Energy. W tym roku główny indeks jest od nich o 25 pkt proc. wyżej mimo solidnych zysków, atrakcyjnej wyceny i charakteru zabezpieczającego przed wzrostem inflacji.
- Jeśli chodzi o regiony, w Europie należy wypatrywać okazji wśród małych i średnich spółek z indeksu MSCI EMU SMID. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce zniwelują stratę do głównego indeksu MSCI EMU. Generalnie warto szukać spółek o mocnych fundamentach i dobrej perspektywie przyszłych zysków, które z niewiadomego powodu nie rosły tak, jak reszta rynku. W Azji takimi spółkami są banki i przedstawiciele innych branż konsumenckich, których działalność nakierowana jest na lokalny rynek - mówi Matthew Carter.
Na tym okazje na Dalekim Wschodzie się nie kończą.
- Spółki internetowe w Chinach zjechały 25 proc. ze styczniowego szczytu, ponieważ inwestorzy przestraszyli się bańki. Naszym zdaniem niesłusznie zignorowali jednak fakt, że większość podmiotów ma szanse na kilkunastoprocentowy wzrost zysków. Potwierdzeniem tezy jest wskaźnik cena/zysk dla sektora, który jest poniżej pięcioletniej średniej - dodaje Matthew Carter.
Inwestorzy różnie podchodzą do poszukiwań atrakcyjnych spółek. Kierują się nie tylko pochodzeniem, ale też reprezentowanym sektorem. Coraz bardziej popularne jest inwestowanie w megatrendy, czyli akumulacja spółek prowadzących działalność w przyszłościowej branży, której wartość może zdecydowanie wzrosnąć. Najpopularniejszymi motywami są transformacja energetyczna, biotechnologia i sztuczna inteligencja. UBS uwagę kieruje jednak gdzie indziej.
- W Stanach Zjednoczonych ciekawym wyborem są spółki związane z cyberbezpieczeństwem. W sumie urosły w tym roku lekko ponad 10 proc., podczas gdy spółki AI zaliczyły 25-procentową zwyżkę. Naszym zdaniem boom na sztuczną inteligencję to zapowiedź tego, jak istotne będzie bezpieczeństwo danych w przyszłości. Inne czynniki wspierające tezę to urbanizacja, coraz bardziej surowe przepisy i zwiększona świadomość konsumentów w zakresie jakości produktów, ochrony środowiska i odpowiedzialności społecznej. Uważamy, że wartość rynku zabezpieczeń internetowych wzrośnie z 809 mld USD do 861 mld USD przed końcem 2024 r. - przekonuje specjalista.
Klucz do sukcesu
euro, jen | dolar |
obligacje korporacyjne o ratingu inwestycyjnym, | obligacje śmieciowe o wysokiej rentowności |
obligacje skarbowe na rynkach wschodzących | obligacje skarbowe z USA |
akcje amerykańskich spółek surowcowych | akcje Big Techów |
akcje z indeksu MSCI EMU SMID | akcje z indeksu MSCI EMU |
akcje spółek o mocnych fundamentach i dobrej perspektywie przyszłych zysków | akcje spółek o słabej perspektywie przyszłych przepływów pieniężnych |
chińskie banki i spółki internetowe | rynki prywatne o małej płynności |
spółki związane z cyberbezpieczeństwem | spółki związane z AI |