Telewizja cyfrowa ze wskazaniem na TVP

Magdalena Wierzchowska
opublikowano: 2005-06-03 00:00

KRRiT może bez przetargu obdarować telewizję publiczną dużo lepszym multipleksem. Jeśli tak zrobi, będzie wojna — mówią nadawcy prywatni.

Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty (URTiP) chce jeszcze w czerwcu przekazać Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji (KRRiT) częstotliwości dla pierwszych kanałów telewizji cyfrowej.

— W przyszłym tygodniu rozmawiamy z Niemcami, ostatnim z krajów sąsiednich, i jeszcze w tym miesiącu powinniśmy przekazać częstotliwości KRRiT — mówi Jacek Strzałkowski, rzecznik URTiP.

Zdecyduje rada

To pierwszy etap procesu, który zrewolucjonizuje rynek telewizyjny w podobnym stopniu, w jakim telefonia komórkowa zmieniła rynek telekomunikacyjny. Dalsze decyzje są w rękach krajowej rady. W drugiej połowie roku będzie ona musiała podjąć decyzję, komu dać częstotliwości pierwszych dwóch multipleksów, z których każdy to zestaw czterech-pięciu kanałów telewizji cyfrowej. URTiP nie ujawnia planu zagospodarowania tych częstotliwości, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że jeden multipleks będzie miał dużo mniejszy zasięg. TP Emitel, opierając się na ubiegłorocznych danych URTiP, prezentował niedawno informacje, z których wynikało, że jeden z nich pozwoli na rozpowszechnianie programu do 55 proc., a drugi do 33 proc. ludności. To spora różnica.

W KRRiT pojawiła się koncepcja, zapisana nawet w projekcie strategii rozwoju mediów elektronicznych, by „lepszy” multipleks przyznać TVP poza przetargiem. Biuro prawne rady wydało już nawet opinię, że art. 26 ustawy o radiofonii i telewizji zezwala na ominięcie procedury przetargu. Inna opcja — podobno mniej popularna w radzie — to przyznanie częstotliwości firmom telekomunikacyjnym niezwiązanym z nadawcami. W takiej sytuacji rada określiłaby odrębną decyzją, jaka ma być zawartość każdego z multipleksów.

— Obie koncepcje są możliwe, a rozstrzygnięcia należy spodziewać się do końca lipca. To, czy rada skorzysta z kompetencji przyznania TVP częstotliwości cyfrowych poza konkursem, wymagać będzie decyzji strategicznej KRRiT, ale także zainteresowania samego nadawcy publicznego lub jego ewentualnych partnerów — mówi Robert Kroplewski, dyrektor departamentu prawnego KRRiT.

Ostre reakcje

Pomysł faworyzowania TVP nie podoba się nadawcom prywatnym, zwłaszcza że dla Polsatu oznacza to zmniejszenie zasięgu w pierwszym okresie po przejściu na „cyfrę”.

— Przyznanie częstotliwości poza trybem konkursowym doprowadzi do ostrego konfliktu. Jeśli rada się na to zdecyduje, rozważymy zaskarżenie tej decyzji do instytucji europejskich — zaznacza Tomasz Berezowski z zarządu Polskiego Operatora Telewizyjnego (POT), założonego przez Polsat i TVN do rozwoju telewizji cyfrowej.

— Jeżeli rada wykona taki ruch, może doprowadzić do wojny między nadawcami, której skutki będą fatalne dla całego rynku — ocenia Wiesław Walendziak, szef POT.

Co na to TVP?

Nadawcy prywatni od dawna usiłowali namówić TVP do przyłączenia się do POT. Bezskutecznie. W kwietniu utworzyli więc spółkę bez udziału TVP, dając jej czas na odpowiedź do końca czerwca.

— Nikt z TVP nie odezwał się do nas od marca, mimo deklaracji, że podejmie rozmowy. Polityka zdominowała tam myślenie biznesowe — uważa Wiesław Walendziak.

Trudno spodziewać się po zarządzie TVP jednoznacznych decyzji w sytuacji eskalacji konfliktu o skład rady nadzorczej i zarządu telewizji. „PB” nie udało się w czwartek uzyskać od TVP odpowiedzi na pytania dotyczące telewizji cyfrowej. Trudno też przewidzieć, jakie będzie ostateczne stanowisko rady w obliczu obecnego konfliktu.

Okiem eksperta

Po co nam to było

Kiedyś w odruchu demokratycznym stwierdzono, że do lepszej regulacji ładu medialnego potrzebna jest instytucja w stylu KRRiT, ale teraz już nie wiadomo, po co ona jest. Rada decydująca o częstotliwościach powinna kierować się dobrem ogółu obywateli, a w ich interesie jest, byśmy mogli oglądać jak najwięcej różnorodnych programów i możliwie dużo kulturalnych, a nie by propagować jakąś nieokreśloną misję. Pytanie — czyja jest ta misja? Może jest interesem wąskiej grupy polityków, którzy wykorzystują telewizję publiczną do realizacji celów propagandowych.

Andrzej Piotrowski, Centrum im. Adama Smitha