Dla odzwierciedlającego wartość amerykańskiej waluty indeksu dolara 2016 był czwartym rokiem umocnienia z rzędu. Zanotowanemu przez wskaźnik na przełomie roku 14-letniemu szczytowi towarzyszyło 17,5-letnie maksimum innej miary – indeksu obrazującego różnicę między rentownościami obligacji 10-letnich USA oraz pozostałych krajów grupy G7. Ta korelacja to nie przypadek. Im wyższe na tle rentowności innych krajów są rentowności amerykańskie, tym większego rozejścia się stóp procentowych między Fedem a pozostałymi głównymi bankami centralnymi oczekują inwestorzy.
Jako że kapitał odpływa z regionów o niższych stopach do tych o wyższym koszcie pieniądza, oczekiwania dalszego rozchodzenia się stóp procentowych między USA a pozostałymi gospodarkami wywierają presję na umocnienie dolara. Nie może więc dziwić, że indeks dolara ustanowił dotychczasowy szczyt zaledwie cztery sesje po tym, jak różnica w rentownościach wyniosła rekordowe 159 punktów bazowych. Podobną zależność można było zaobserwować i w przeszłości.
Szczyt indeksu dolara z 2001 r. miał miejsce niemal dokładnie dwa lata po tym, jak szczyt zanotowała różnica w rentownościach między USA a pozostałymi krajami grupy G7. Tymczasem w 2011 r. to dno na indeksie dolara poprzedziło o pół roku dołek różnicy w rentownościach. To może oznaczać, że do zakończenia zwyżek notowań dolara nie dojdzie, zanim różnica w rentownościach nie wejdzie w trwałą tendencję zniżkową. Za prognostyk, że taki moment nie jest odległy można przyjmować fakt, że różnica w rentownościach po osiągnięciu ostatniego szczytu tąpnęła o 20 punktów bazowych.
Indeks dolara (linia pomarańczowa, skala lewa), na tle wskaźnika pokazującego różnicę w rentownościach między USA a pozostałymi krajami G7 (linia biała, skala prawa). Aby indeks dolara zakończył zwyżki, potrzeba obniżenia różnicy w rentownościach. Źródło: Bloomberg.
