Terminal LNG: gazowa ofensywa Polski

opublikowano: 2014-12-23 00:00

Terminal LNG w Świnoujściu uodporni nas na gazowe kryzysy, pozwoli na zakupy surowca w dowolnym miejscu na świecie, a gospodarce zaaplikuje potężny zastrzyk energii

Gaz płynny LNG, czyli Liquefied Natural Gas, to nasz wentyl bezpieczeństwa, na wypadek gdyby dostawy gazu do Polski zaczęły szwankować. Ponieważ możliwości regazyfikacyjne terminalu [5 mld m sześc. rocznie, a po ewentualnej rozbudowie o trzeci zbiornik — 7,5 mld m sześc.] będą w stanie zaspokoić nawet połowę naszych potrzeb, widmo gazowej zapaści radykalnie się oddala. Świnoujście zapewni Polsce bezpieczeństwo. Znaczenie terminalu wykracza poza jego funkcje defensywne. Obrona przed sytuacjami kryzysowymi to jego ważne zadanie, ale niejedyne.

ARC

Liczy się wielkość

Jego możliwości wynikają ze skali inwestycji. Terminal, który zacznie przyjmować komercyjne dostawy gazu w przyszłym roku, będzie największy nie tylko w basenie Morza Bałtyckiego, ale również w Europie Środkowo- Wschodniej. Działający w szwedzkim Nynäshamn od 2011 r. terminal może regazyfikować zaledwie 0,5 mld m sześc. gazu rocznie.

Planowane instalacje w państwach leżących nad Bałtykiem również nie będą duże: skromne rozmiary, zaspokajające potrzeby lokalne, będą miały cztery instalacje w Finlandii, a także w Estonii i w Szwecji. Większy jest terminal LNG w Kłajpedzie, jednak zabezpieczy jedynie Litwę oraz — być może — Państwa Bałtyckie. Jest to technologicznie inna instalacja niż polska, bardziej kosztowna w eksploatacji, nienadająca się do rozbudowy. Terminal w Kłajpedzie to de facto statek typu FSRU — Floating and Regasification Unit, dostosowany do potrzeb LNG.

Ze względu na stosunkowo niewielkie magazyny, nie będą mogły przybijać do niego Q-fleksy — jedne z największych metanowców na świecie. W Świnoujściu będą one częstymi gośćmi. Polski terminal jest na tyle duży, by zmienić gazowy układ sił nie tylko w basenie Morza Bałtyckiego, ale w całej Europie Środkowo- Wschodniej. Nasza część kontynentu jest mocno uzależniona od dostaw ze Wschodu: według raportu E&Y i CEEP, udział importu gazu z Rosji dla grupy państw, które przystąpiły do Unii po 2004 r., wynosił w 2010 r. aż 88 proc.

W przypadku Polski całkowity import przekraczał 70 proc., ale dla niektórych państw regionu gazowa zależność od jednego dostawcy sięga nawet 100 proc. Polska opuszcza już ten fatalny układ: rozbudowuje swoje połączenia z Zachodem, a po otwarciu terminalu w Świnoujściu przestanie być gazowym singlem. W takim kierunku idą też inne państwa Europy Środkowo-Wschodniej. Wspiera je UE, która chce zbudować korytarz Północ — Południe, łączący terminal w Świnoujściu z instalacją LNG na wyspie Krk nad Adriatykiem.

Po kryzysie wywołanym konfliktem na wschodzie Ukrainy i rezygnacji Rosji z gazociągu South Stream inwestycja nabrała tempa. Pod koniec listopada polskie i słowackie urzędy regulacyjne wydały decyzje o tzw. alokacji kosztów poprowadzenia 164-kilometrowego łącznika gazowego między oboma krajami. Oznacza to ograniczenie ryzyka inwestycyjnego i de facto przyspieszenie budowy ważnego odcinka korytarza. Pieniądze na prace przygotowawcze słowackiego, a także czeskiego łącznika, wydzielił specjalny fundusz unijny Connecting Europe Facility (CEF).

Polska przyspiesza

Świnoujście to kluczowy element unijnej układanki. Kiedy zacznie działać, polski terminal będzie mógł przesyłać nadwyżki LNG na południe Europy, a po wybudowaniu łącznika z Litwą, również do Państw Bałtyckich. W orbicie Świnoujścia znajdą się też kraje skandynawskie. Bruksela podkręca tempo gazowych inwestycji i na polsko-litewski interkonektor wyasygnowała 305 mln EUR. Polacy również nie próżnują: w listopadzie zakończyła się budowa 168-kilometrowego odcinka gazociągu Gustorzyn-Odolanów, który jest częścią korytarza Północ — Południe, a Gaz-System już ogłosił postępowania przetargowe na projekt połączeń ze Słowacją, Czechami i Litwą.

Warszawa chce maksymalnie wykorzystać sprzyjający klimat dla gazowych inwestycji, bo ma w ręce mocny atut — terminal w Świnoujściu będący na ukończeniu, który wyrasta na jeden z filarów bezpieczeństwa energetycznego Europy Środkowo-Wschodniej. Dzięki inwestycji w Świnoujściu, staniemy się aktywnym uczestnikiem nowego układu gazowego w Europie.

Energia z gazu

Terminal LNG zapewni polskiej gospodarce dostęp do światowego rynku gazu, a także zaaplikuje jej potężny bodziec finansowy — wynikający z korzyści gospodarczych w wielu sektorach towarzyszących oraz z podatków.

Terminal zapewni gospodarce dodatkowe źródło gazu. To dobra wiadomość dla firm chemicznych, a także dla polskiej energetyki, która przymierza się do budowy elektrowni zasilanych gazem. W przyszłym roku mają ruszyć bloki gazowo-parowe we Włocławku i w Stalowej Woli. Planowane są kolejne inwestycje: w warszawskiej Elektrociepłowni Żerań, w Płocku, Elektrociepłowni Gorzów i Konin. Gazową ofensywę zapowiada grupa Dalkia, Energa, PGE i Fortum. Koncerny stawiają na gaz, bo jest bardziej ekologiczny niż węgiel, a Unia pod tym względem staje się coraz bardziej rygorystyczna.

Podczas unijnego szczytu klimatycznego w październiku wprowadziła kolejny plan redukcji emisji CO 2, tym razem aż o 40 proc. do 2030 r. Unia wyznacza ambitne cele, którym polskie firmy muszą się podporządkować. Nie jest to łatwe, bo gaz, który kupujemy w tzw. kontrakcie jamalskim obowiązującym do 2022 r., nie jest tani. Kiedy jednak do gry wkroczy LNG ze Świnoujścia, sytuacja się zmieni, bo Polska będzie miała poważny argument w negocjacjach z Gazpromem: alternatywne źródła dostaw, które mogą mocno zredukować rosyjską ofertę. Trudno sobie wyobrazić, by Gazprom nie stał się bardziej elastyczny. Ceną będą albo niższe opłaty za rosyjski gaz, albo utrata dużego rynku w Europie.

Koniec białych plam

Terminal stworzy w Polsce rynek LNG z prawdziwego zdarzenia. Będzie można nie tylko wtłaczać go do sieci, ale również rozwozić cysternami do tych regionów w kraju, które albo nie mają sieci gazowej, albo jest ona bardzo skromna. Takich gazowych pustyń nie jest wcale mało: na 378 powiatów i miast na prawach powiatu prawie 20 nie posiada sieci dystrybucyjnej gazu, a w kolejnych kilkudziesięciu jest ona słaba. W powiatach niezgazyfikowanych mieszkało w 2012 r. aż 874 tys. osób.

O rażących dysproporcjach regionalnych świadczy to, że 95 najbardziej zgazyfikowanych powiatów, zamieszkałych przez 43 proc. społeczeństwa, zużywa 65 proc. gazu. Nic dziwnego, że najbardziej zaniedbane pod tym względem regiony — powiaty ełcki i suwalski — już teraz budują infrastrukturę pozwalającą na regazyfikację LNG. Takie same instalacje powstają przy przedsiębiorstwach, które używają gazu dla swoich potrzeb. Dzięki LNG gazowe białe plamy otrzymają dodatkowy impuls.