Ministerstwo skarbu opóźnia utworzenie grupy węglowo-koksowej. Dlaczego? Odpowiedzi nie zna nawet resort gospodarki.
Plany utworzenia grupy węglowo-koksowej wciąż pozostają na papierze. Trwa to już prawie rok. Ostatnie zapewnienia resortu skarbu były takie, że do końca czerwca 2006 r. sprawa zostanie zakończona. Ale nie została. Dlaczego?
— Nie wiem. Idzie to jak po grudzie — przyznaje Paweł Poncyljusz, wiceminister gospodarki.
Ministerstwo Gospodarki jako walne spółek węglowych podejmuje kolejne uchwały w sprawie konsolidacji kapitałowej, czyli dokapitalizowania Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW), i trafiają one do kosza, ponieważ wraz z upływem czasu dokumenty tracą ważność, a podpisu ministra skarbu, jak nie było, tak nie ma.
Przeciąganie sprawy przez urzędników resortu skarbu jest dość kosztowne. Po raz kolejny, 23 lipca, stracą ważność wyceny dwóch koksowni, które mają być wniesione aportem do JSW. Chodzi o Zakład Koksowniczy Wałbrzych i Kombinat Koksochemiczny Zabrze. Po 73 proc. akcji tych spółek skarbu państwa ma dostać JSW. W zamian obejmie akcje JSW w podwyższonym kapitale akcyjnym spółki.
— Średnio wycena koksowni, zależnie od metody liczenia, kosztuje blisko 200 tys. zł — mówi ekspert z branży.
Kto znowu za nią zapłaci? Państwowe spółki, czyli pośrednio podatnicy. Grupą węglowo-koksową w resorcie skarbu zajmuje się wiceminister Szałamacha.
— Poinformowałem pana ministra o upływających terminach — dodaje Paweł Poncyljusz.
Przez dwa dni nie udało nam się porozmawiać z Pawłem Szałamachą.
Na zawirowania między resortami skarbu i gospodarki w sprawie utworzenie grupy nakładają się apetyty tego pierwszego na przejęcie kontroli nad górnictwem. Zgodnie z obowiązującą ustawą nadzór nad spółkami węglowymi ma ministerstwo gospodarki, ale decyzje kapitałowe pozostają w skarbie. Stąd też zapewne całe zamieszanie.