Terroryści i katastrofy uderzają w linie lotnicze

Małgorzata Birnbaum
opublikowano: 2002-09-11 00:00

11 września spowodował najgorszy kryzys w historii linii lotniczych. W ubiegłym roku ich straty sięgnęły 12 mld USD (49,9 mld zł), a zwolnienia objęły 200 tys. osób. Najszybciej odżyły linie azjatyckie. Europejskie powoli wychodzą z dołka, ale amerykańskie długo jeszcze będą walczyć o przetrwanie.

Tej daty linie lotnicze nigdy nie zapomną. Wydarzenia sprzed roku na zawsze odmieniły branżę, choć spowolnienie gospodarcze dawało się odczuć już w połowie 2001 r. A jednak to ataki terrorystyczne były gwoździem do ich trumny, dla kilku — Swissair, Sabeny i US Airways — w dosłownym znaczeniu tego słowa. Ubiegły rok międzynarodowa branża lotnicza zakończyła rekordową stratą rzędu 12 mld USD — wynika z raportu Międzynarodowej Organizacji Transportu Lotniczego IATA. Przewoźnicy zwolnili ponad 200 tys. osób. Kolejne bankructwo wisi w powietrzu: United Airlines ostrzegają, że we wrześniu mogą ogłosić plajtę. British Airways, które dużo zarabiały na lotach transatlantyckich, w ubiegłym roku miały pierwszą od prywatyzacji, czyli 15 lat, stratę — 200 mln GBP (1,3 mld zł), a jutro okaże się, czy nie zostaną wykluczone z indeksu FTSE100.

Okazało się, że w trudnych czasach najlepiej radzą sobie tanie linie, które nie wydają drukowanych biletów i nie oferują darmowych posiłków. W Niemczech, gdzie konkurencja tanich przewoźników jest szczególnie duża (operują tam Ryanair, Virgin Express, Air Berlin, easyJet i należący do TUI Hapag-Lloyd Express), nawet Lufthansa pośrednio włącza się w nową modę. Eurowings, regionalne linie, w których Lufthansa ma 24,9 proc. z opcją zwiększenia udziałów do 49 proc., uruchamiają tanią linię Germanwings.

Najszybciej z kryzysem poradzono sobie w regionie Azji i Pacyfiku. Singapore Airlines i China Southern zwiększają udział w rynku i zamawiają nowe samoloty. Finnair i Air France, które poszerzyły ofertę dla tego regionu, są w świetnej kondycji. KLM również całkiem nieźle sobie radzą w tym roku — obcięły koszty i zmniejszyły wydajność, którą teraz sukcesywnie zwiększają. LOT w ogóle nie zauważył kryzysu.

— Ataki terrorystyczne prawie nie wpłynęły na działalność LOT. Zanotowaliśmy niewielki spadek ruchu po 11 września. Wyniki za pierwsze półrocze tego roku są dobre. Nałożyło się na to kilka spraw — po upadku aliansu ze Swissairem zarząd wprowadził wiele zmian, które miały poprawić wydajność spółki. Zmieniliśmy siatkę połączeń, doszło do redukcji załogi. Mamy szansę zakończyć ten rok dodatnim wynikiem — mówi Andrzej Kozłowski z biura prasowego Polskich Linii Lotniczych LOT.

Najwolniej poprawa przebiega w USA, gdzie dodatkowym czynnikiem zniechęcającym pasażerów są nadzwyczaj surowe środki ostrożności, które wydłużają podróż. Przewoźników czeka kolejny trudny rok, bo IATA spodziewa się, że liczba pasażerów będzie o 3 proc. mniejsza niż w 2001 r.