TFI mBanku chce odczarować fundusze

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2023-06-28 20:00

Łopatologiczny przekaz dla klientów, za którym w praktyce będą stały ETF-y. To pomysł na biznes ostatniego dużego banku, który nie był zaangażowany kapitałowo w TFI.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie strategie inwestycyjne mają być podstawą oferty mTFI
  • jak nazywają się fundusze mTFI i dlaczego tak
  • ile kosztują
  • co poza samymi funduszami chce dostarczyć mTFI swoim klientom
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Do końca 2023 r. stworzone przez mBank TFI planuje formalnie przejąć 13 funduszy stworzonych specjalnie dla klientów mBanku, ale zarządzanych dotychczas przez PKO TFI, Rockbridge TFI i Skarbiec TFI. Produkty z pierwszych dwóch TFI będą dalej istnieć, ale oferta mTFI ma się oprzeć na produktach skupionych dotychczas w parasolu Gotowe Strategie SFIO (wcześniej zwał się mFundusze Dobrze Lokujące). Zawiera on osiem funduszy, z których siedem łączy inwestowanie na rynkach akcji i obligacji. Na takich mieszankach mTFI chce budować swoją pozycję rynkową.

- Wydaje się, że branża TFI popełniła potężne błędy. Ponieważ tworzymy TFI później od innych, nie chcemy iść tą samą drogą, co wszyscy – zaznacza Bartosz Pawłowski, wiceprezes mTFI.

Wyróżniać ofertę mają już same nazwy funduszy: Strategia na minimum rok, 3 lata, 5 lat, 7 lat i 10 lat.

- W klasycznej nomenklaturze mogłyby się zwać konserwatywny, stabilny, zrównoważony itd. My akcentujemy czas inwestycji, bo to jedyne, co rozumieją ludzie, którzy dotychczas nie inwestują – wyjaśnia Bartosz Pawłowski.

Trzy z tych funduszy mają jednak kilkuletnią historię i wcześniej miały równie nieszablonowe nazwy: mFundusz dla każdego, dla aktywnych, dla odważnych. Nowe nazwy wprowadzono z końcem maja 2023 r.

To nas nie interesuje:
To nas nie interesuje:
Nie chcemy robić funduszy PPK. Jest już za późno – mówi Bartosz Pawłowski, wiceprezes mTFI.

Co TFI zrobiło by klienci zarabiali?

Kamil Figlarek, dyrektor departamentu inwestycji mBanku, twierdzi, że zmiana wynika z przeprowadzonych badań.

- Nie chcemy straszyć klientów nazwą, która niewiele znaczy, a fundusze muszą jakoś się odróżniać. Te nazwy idealne nie są. Należy je prezentować w jakimś kontekście, by klienci nie myśleli, że w tych funduszach obowiązują kilkuletnie lock-upy – podkreśla Kamil Figlarek.

Bank, który jak na swoją wielkość i tak ma niewiele placówek, planuje oprzeć dystrybucję na systemie internetowym. Jego częścią mają być tworzone dopiero funkcjonalności pokazujące strukturę inwestycji poszczególnych funduszy, ich zachowanie w kontekście horyzontu inwestycyjnego zawartego w nazwie, a także komentarze zarządzających. Założeniem jest to, by przekazać klientom nie tylko same wyniki funduszy, ale to, co pracownicy mTFI zrobili, by pieniądze klientów banku zarabiały.

ETF-y i zabezpieczenie walutowe

mTFI nie chce selekcjonować akcji i obligacji, które fundusze będą kupować. Chce wybierać ETF-y. Strategie na ileś lat czy też fundusze cyklu życia przeznaczone do oszczędzania na emeryturę będą po prostu paletami wybranych ETF-ów. Jako mFundusze Dobrze Lokujące inwestowały w ETF-y, zwykłe fundusze, a także bezpośrednio w papiery wartościowe.

- Ciężko się bić z ETF-ami, ale jednocześnie większość ludzi nie potrafi optymalnie wybrać ETF-u. Tymczasem ETF ETF-owi nierówny, a inwestorzy indywidualni mogą kupować tylko te europejskie. Amerykańskie przepisy sprawiają, że cały obrót ETF-ami musi odbywać się na giełdach. W Europie obrót giełdowy to mniejszość, większość obrotu odbywa się poza rynkiem regulowanym z mniejszymi spreadami i opłatami. Do tego dochodzi kwestia zabezpieczenia walutowego. Według mnie zabezpieczenie walutowe to dodatkowy element zabezpieczenia klienta – komentuje Bartosz Pawłowski.

W mBanku rozważano w zasadzie takie same koncepcje zarządzania pieniędzmi klientów, ale bez formalnego wykorzystania funduszy. Kwestia zabezpieczenia walutowego i podatków przeważyła jednak szalę na rzecz funduszy. mBank obawiał się reakcji klientów na sytuacje, w których jakiś zagraniczny indeks spadnie, a klienci będą musieli zapłacić podatek.

Opłata za zarządzanie funduszami pełnymi ETF-ów to 0,75-1,75 proc.

- Nie mamy ambicji bycia najtańszym TFI – przyznaje Bartosz Pawłowski.