W poniedziałek wieczorem kurs EUR/USD wzrósł do 1,2413 i znalazł się na najwyższym poziomie od 12 września ur. Czynników osłabiających dolara jest kilka. Pierwszym z nich jest przeświadczenie większości analityków o tym, że najbliższa, majowa podwyżka stóp (16 z rzędu do 5,0 proc.) procentowych przez FED może być ostatnią w serii. Drugim są wyraźnie wzrosty wartości walut azjatyckich po weekendowym posiedzeniu państw grypy G7.
Podczas spotkania w Waszyngtonie, wezwano Chiny do uelastycznienia polityki kursowej, co miałoby pomóc w ograniczeniu nierównowagi w handlu międzynarodowym, w tym głównie ogromnego amerykańskiego deficytu. W rezultacie na początku tygodnia kurs USD/JPY spadł do 114,25 i był najniższy od 23 stycznia br. Z kolei południowo koreański won był najmocniejszy od października 1997 r. (USD/KRW min. ok. 937), a singapurski dolar najsilniejszy od maja 1998 r. (USD/SGD min. ok. 1,5850). Na tej pierwszej parze po spadkach szybko nastąpiła jednak korekta wzrostowa, co w opinii większości dealerów było wynikiem interwencji. Trzecim czynnikiem osłabiającym dolara, a wzmacniającym euro są ostatnie działania banków centralnych. O tym, że rezerwy są zamieniane z amerykańskiej na europejską walutę w zeszłym tygodniu informował Riksbank, a w tym bank centralny Kataru.
W wtorek o godz. 09:50 kurs EUR/USD wynosił 1,2395. Najbliższymi technicznymi wsparciami są 1,2330/1,2305/1,2265. Z kolei opory znajdują się na 1,2413/1,2450/1,2485. Inwestorzy oczekują na publikowane o godz. 10:00 dane z Niemiec o indeksie Ifo za kwiecień oraz na te przedstawiane po południu z USA o sprzedaży domów na rynku wtórnym za marzec i wskaźniku zaufania konsumentów za kwiecień.
Rynek krajowy:
We wtorek rano złoty był mocniejszy w kontekście poniedziałkowego zamknięcia. O godz. 9:49 za jedno euro płacono 3,86 zł, a za dolara 3,1140 zł, co odpowiadało 17,64 proc. odchylenia po mocnej stronie parytetu.
Inwestorzy jak na razie zignorowali wczorajszą decyzję agencji ratingowej Standard&Poora, która obniżyła perspektywę ratingu Polski do stabilnej z pozytywnej. Jej analitycy wyrazili tym samym obawy w kwestii przedłużającej się niepewności na scenie politycznej, która może doprowadzić do opóźnienia procesu reform finansów publicznych, a to z kolei może znaleźć swoje odzwierciedlenie w późniejszym wejściu do strefy euro. Z jednej strony nie trudno przyznać analitykom S&P racji, gdyż czas na odważne reformy jest wtedy, kiedy gospodarka notuje wyraźny wzrost, z drugiej jednak dla części obserwatorów ta decyzja jest nieco przedwczesna. Konkurencyjna agencja Fitch stwierdziła wczoraj, iż nie zamierza zmieniać swoich ocen dla Polski. Niemniej w dłuższej perspektywie wczorajsze informacje mogą być sygnałem, że rynki finansowe mogą pomału żądać coraz większej premii za ryzyko w Polsce. Z dużą uwagą śledzone będą także pierwsze decyzje gospodarcze nowego rządu. Tymczasem rozmowy koalicyjne nadal trwają i na razie nie widać ich końca. Sam premier Marcinkiewicz przyznał dzisiaj rano, że nie liczy na zawarcie porozumienia do końca tego tygodnia, o czym mówiono wcześniej. W takiej sytuacji dobrym testem dla siły potencjalnej koalicji może okazać się głosowanie w najbliższych dniach nad odwołaniem obecnego ministra rolnictwa złożone przez klub PO (o ile nie zostanie przełożone).
Wczoraj złotemu „pomogli” Węgrzy. Tamtejsza waluta zyskiwała po „korzystnym” wyniku wyborów parlamentarnych, gdzie władzę utrzymała rządząca do tej pory koalicja socjalistów. Agencja Fitch przypomniała jednak i to słusznie, że teraz przed rządem premiera Guyrcsanego ciężka droga, której efektem powinno być obniżenie deficytu budżetowego. Tyle, że to m.in. działania obecnej ekipy doprowadziły do jego wyraźnego wzrostu w ostatnich latach. Z tego też tytułu pole do ewentualnej dalszej aprecjacji forinta może być ograniczone. Na razie jednak cały czas rynkom wschodzącym sprzyja to, co dzieje się z amerykańskim dolarem na rynkach światowych. Cały czas widoczne są echa zeszłotygodniowej publikacji protokołu z marcowego posiedzenia FED, gdzie pojawiły się sygnały możliwego zakończenia cyklu podwyżek stóp procentowych w USA.
Naszej walucie sprzyjały wczoraj także informacje resortu finansów odnośnie prognoz wzrostu gospodarczego. Minister Zyta Gilowska stwierdziła, że odczyt za I kwartał pokazał dynamikę na poziomie około 5,2 proc. r/r, a perspektywy są dobre o ile nie przeszkodzą temu politycy. Z kolei w południe podano wyniki przetargu bonów skarbowych, a później Główny Urząd Statystyczny poinformował o poprawie koniunktury w kwietniu. Z kolei o godz. 14:00 Narodowy Bank Polski opublikował miary inflacji bazowej netto za marzec – główna figura wyniosła 0,7 proc. r/r wobec 0,8 proc. r/r w lutym. Nie wydaje się jednak, aby te informacje wpłynęły na decyzję Rady Polityki Pieniężnej, która rozpoczyna dzisiaj swoje dwudniowe posiedzenie. Na rynku nie oczekuje się zmian w poziomie stóp procentowych.
Dzisiaj oczekujemy osłabienia się złotego. Sądzimy, że wczorajsze informacje z agencji S&P będą skłaniać inwestorów do stopniowej redukcji pozycji w złotym, zwłaszcza, że pomału zbliża się długi weekend, a politycy na razie nie mogą zdecydować się na wiążący, koalicyjny kompromis. Okolice 3,8550 zł za euro są korzystne do krótkoterminowych zakupów waluty. Analogicznie ma się sprawa przypadku dolara, gdzie jest to poziom 3,1150 zł.
Marek Nienałtowski (rynek międzynarodowy)
Marek Rogalski (rynek krajowy)