Przedstawiciele branży budowlanej witają 2023 r. z mieszanymi uczuciami. Artur Popko, prezes Budimexu, przekonuje wprawdzie, że grupa ma portfel zamówień gwarantujący pracę do końca 2023 r., a wiele kontraktów przewidzianych do realizacji w formule „projektuj i buduj” zapewnia jej niezłe perspektywy na lata 2024-25. Mimo to uważa, że przyszły rok będzie trudny. Podobne opinie mają inni menedżerowie z dużych firm i branżowi eksperci.

- W przyszłym roku wiele firm budowlanych ma jeszcze zapewniony front robót, jednak dla wszystkich odczuwalny jest spadek popytu, m.in. w segmencie mieszkaniowym i kolejowym – podkreśla Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Czas zwolnień
Najmocniej spadek zamówień w niektórych segmentach rynku odczują dostawcy materiałów, już dziś mający problemy ze sprzedażą wyprodukowanych towarów. Marita Szustak, prezes Izby Gospodarczej Transportu Lądowego, ocenia, że potencjał produkcyjny podkładów kolejowych w Polsce sięga 4,5 mln sztuk rocznie. W 2022 r. firmom udało się sprzedać ponad 990 tys. sztuk, ale na 2023 r. brakuje zamówień. Dlatego też w branży już zaczęły się zwolnienia, a menedżerowie prognozują, że w przyszłym roku może nastąpić likwidacja firm lub wyłączanie linii produkcyjnych. To efekt braku pieniędzy na inwestycje kolejowe, spowodowany zablokowaniem funduszy unijnych. Jeśli zostaną uruchomione i zostaną zawarte nowe kontrakty, może być problem z szybką odbudową potencjału.
- Nawet jeśli w 2023 r. firmy budowlane zdobędą nowe kontrakty, potrzeba będzie czasu na wejście w fazę realizacji. Dlatego też większy popyt na materiały budowlane może być odczuwalny dopiero w 2024 r. – prognozuje Jan Styliński.
Wysokie koszty
Mimo mniejszego popytu firmom trudno będzie ciąć koszty, by utrzymać rentowność. Wysokie ceny energii i gazu nie pozwolą już znacząco obniżyć cen materiałów. Przedsiębiorcy będą musieli także spełniać coraz więcej wymagań społecznych i środowiskowych, by wykazać się obniżaniem śladu węglowego. W przeciwnym razie coraz trudniej będzie im znaleźć finansowanie. To oznacza dodatkowe koszty, a branżowi menedżerowie spodziewają się także wysokiej inflacji. Liczą więc na waloryzację już zawartych umów.
