To nie OFE, lecz przywileje generują dług publiczny

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2013-06-13 00:00

Funkcjonowanie funduszy kosztuje budżet 8 mld zł rocznie. Reszta systemu emerytalnego — ponad 80 mld zł.

Zapowiadając zmiany w OFE, premier oraz minister finansów wielokrotnie przekonywali, że drugi filar emerytalny generuje dług publiczny. Twierdzili, że aby opłacić składki za obywateli, rząd musi najpierw pożyczyć pieniądze na rynku.

None
None

— System OFE spowodował połowę wzrostu długu od czasu wprowadzenia reformy — mówił niedawno Jacek Rostowski w TOK FM.

Z tą tezą nie zgadza się grupa ekonomistów tworząca Komitet Obywatelski do spraw Bezpieczeństwa Emerytalnego (KOBE), wywodzących się głównie z Uniwersytetu Warszawskiego (UW) i Szkoły Głównej Handlowej (SGH). Twierdzą, że to zaniechania w polityce fiskalnej rządu doprowadziły do wzrostu długu publicznego, a wpływ OFE na zadłużenie jest marginalny. Przypominają, że składki przekazane do OFE w 2012 r. wyniosły 8 mld zł, czyli 0,5 proc. PKB. W tym czasie dług publiczny wzrósł znacznie silniej, bo o 28 mld zł, czyli 1,8 proc. PKB.

— Zrzucanie przez rząd odpowiedzialności na OFE za przyrost długu jest niesprawiedliwe i nieuzasadnione — mówi prof. Marian Wiśniewski, wykładowca Wydziału Nauk Ekonomicznych UW, przewodniczący KOBE.

Co więcej — zadłużenie rośnie nie z powodu OFE, ale dlatego, że w Polsce od lat utrzymywane są przywileje emerytalne i głęboka nierównowaga w systemie świadczeń społecznych. W 2012 r. polski podatnik musiał dopłacić do całego systemu emerytalnego 80,2 mld zł (bez składki na OFE) — ponad połowa poszła na pokrycie deficytu w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, 15,9 mld zł kosztował podatników KRUS, 15,1 mld zł poszło na emerytury mundurowe, a 8 mld zł na emerytury górnicze.

— Łączny deficyt we wszystkich publicznych systemach emerytalnych, rentowych i zasiłkowych, których w żaden sposób nie da się wiązać z OFE, sięgnął w 2012 r. 3,8 proc. PKB. Był więc siedmiokrotnie niższy, niż rzekomo rujnująca finanse publiczne składka do OFE. Ci, którzy twierdzą, że drugi filar emerytalny generuje dług publiczny, wprowadzają więc opinię publiczną w błąd — twierdzi dr Maciej Bukowski, ekonomista SGH.

Twórcy drugiego filara podkreślają, że nawet jeśli rząd zetnie składkę do OFE z obecnych 8 mld zł do zera, to i tak nie wpłynie to na faktyczną wysokość długu publicznego. Taki ruch jedynie obniży zadłużenie na papierze. Faktyczny dług polskich finansów się nie zmieni, bo zobowiązania rządu wobec emerytów pozostaną takie same.

— Ograniczenie składki do OFE to operacja polegająca jedynie na zamianie długu jawnego na ukryty. Po prostu część zobowiązań nagle przestanie być objętych oficjalną statystyką — tłumaczy prof. Wojciech Otto, wykładowca UW. Dług ukryty już jest w Polsce znacznie wyższy niż jawny — wynosi ponad 3 bln zł. Jawny to 887 mld zł.

— Około 2,3 bln zł to ukryte zobowiązania ZUS wobec przyszłych emerytów. Ponadto 0,8- -1,2 bln zł to zobowiązania ZUS wobec osób pobierających emerytury obecnie. To jest ogromny dług. Siedzimy na bombie, która kiedyś wybuchnie. Rząd problem bagatelizuje, a nawet zmianami w OFE ten problem powiększa — twierdzi prof. Wojciech Otto.