Trudna rewitalizacja dialogu społecznego

Jacek Zalewski
opublikowano: 2007-04-10 00:00

Po świątecznym wyciszeniu życie społeczne wraca do normy, w której coraz mniej chrześcijańskiej życzliwości. Dzisiejszy dzień ma charakter buforowy, ale już jutro zaczyna się posiedzenie Sejmu zdominowane przez bój konstytucyjny.

Wracamy jeszcze do wydarzenia, które wpisało się w poetykę Wielkiego Tygodnia. Wszyscy udziałowcy Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych pisemnie zadeklarowali przystąpienie do rozmów na temat kształtu umowy społecznej „Gospodarka — Praca — Rodzina — Dialog”. Rząd reprezentował nie minister pracy, lecz sam premier. W imieniu pracobiorców podpisy złożyły trzy centrale — NSZZ Solidarność, Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych i Forum Związków Zawodowych, przedsiębiorców zaś reprezentowały cztery organizacje — Konfederacja Pracodawców Polskich, Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan, Związek Rzemiosła Polskiego i Business Centre Club.

W deklaracji „przyjęto za nadrzędny cel negocjacji wzrost zamożności ogółu społeczeństwa oraz zmniejszenie sfery ubóstwa i wykluczenia społecznego poprzez szybki i długotrwały wzrost gospodarczy”. Cel zaiste chlubny i należałoby tylko przyklasnąć, że stronom udało się przynajmniej wyrazić wolę przystąpienia do rozmów, które mają być prowadzone w zespołach Komisji Trójstronnej. W załączonym do deklaracji harmonogramie sygnatariusze równie idealistycznie co naiwnie założyli, iż umowa zostanie podpisana już w grudniu! Ten optymizm był z założenia wpisany w czas podpisywania deklaracji, ale skoro jesteśmy już po świętach — wypada zastanowić się nad realnością nie tylko terminu, ale w ogóle zawarcia w Polsce umowy społecznej na wzór Irlandii czy Hiszpanii, które mają być dla nas wzorcami.

Pierwszą przeszkodą jest małe znaczenie Komisji Trójstronnej. Od lat pozostaje ona jedyną zinstytucjonalizowaną formą dialogu społecznego, ale roszczeniowe pochody maszerujące stale pod Sejmem nie uznają jej istnienia i nie zanosi się, aby świadomość demonstrantów zmieniła się w związku z deklaracją. Okolicznością jeszcze bardziej niekorzystną jawi się ideologia obecnych rządców Polski, nastawionych na walkę, konfrontację i konfliktowanie nawet tych sfer życia, które wyglądały na jakoś tam już ułożone. Jeśli umowa ma być zgodnie ze swą nazwą „społeczna”, to nie może zostać zawężona do samych wskaźników wzrostu wynagrodzeń. Niestety, trudno sobie wyobrazić, aby sygnatariuszem dokumentu zaakceptowanego i uszanowanego przez społeczeństwo była strona, nastawiona na burzenie i stawianie zrębów iluzorycznej IV RP na gruzach.

Jacek Zalewski