Trzeszczy w państwowym budżecie, nowelizacja niewykluczona

Marek Chądzyński
opublikowano: 2024-10-17 11:56

Ministerstwo Finansów zastanawia się nad nowelizacją tegorocznego budżetu. Powód to m.in. dodatkowe wydatki na finansowanie samorządów, ale też koszty odbudowy po powodzi i dziury w dochodach z podatków.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Resort finansów zdaje sobie sprawę z tego, że sytuacja budżetu jest napięta. Przede wszystkim na liście wydatków pojawiło się nieplanowane wcześniej 10 mld zł dla samorządów i nakłady na likwidowanie skutków powodzi. Na razie to tylko 2 mld zł, które pojawiły się w specjalnej budżetowej rezerwie, ale — jak przyznaje Andrzej Domański, minister finansów — skutki katastrofy nie zostały jeszcze w pełni oszacowane.

Z drugiej strony wykonanie planu dochodów budżetowych też nie idzie najlepiej. Ministerstwo Finansów już wie, że nie uda się uzyskać zaplanowanych dochodów z VAT.

— Główny powód to inflacja, która jest niższa, niż zakładaliśmy. Planowaliśmy, że wyniesie 6,6 proc., tymczasem według najnowszej naszej prognozy będzie to 3,7 proc. średnio w całym roku. Spadek inflacji to bardzo dobra informacja dla gospodarki, ale nie dla wpływów z VAT — powiedział Andrzej Domański w kuluarach Europejskiego Forum Nowych Idei (EFNI).

Według niego dodatkowy powód to wolniejszy od spodziewanego wzrost sprzedaży detalicznej — wysokie stopy procentowe skłaniają bardziej do oszczędzania niż wydawania pieniędzy w sklepach, co wprost przekłada się na dochody z VAT.

Ale nie tylko z tym podatkiem są kłopoty. Dużo niższe niż w ubiegłym roku są wpływy z CIT. Do końca września firmy wpłaciły fiskusowi 45,2 mld zł, a rok temu 54,3 mld zł. Według ministra Domańskiego to skutek jednorazowych zdarzeń w dużych firmach, liczących się płatnikach CIT, które zaniżają im tegorocznego wyniki.

— Oczywiście nie cieszy mnie sytuacja, w której w czasie wzrostu gospodarczego wpływy z podatku dochodowego nie rosną. Mamy to jednak przeanalizowane i nie jest tak, że coś się dzieje po stronie poboru tych podatków — zapewnił minister, dodając, że dodatkowym czynnikiem jest słaba kondycja strefy euro, największego odbiorcy polskiego eksportu. Słaby popyt z zagranicy także negatywnie przekłada się na wyniki firm. Do problemów z podatkami dochodzi jeszcze brak wypłaty 6 mld zł zysku NBP i efekt niższych cen uprawnień do emisji CO2 (ubytek dochodów rzędu 8 mld zł). Minister finansów podkreślił także, że rząd nie ma planów cięcia wydatków. Wręcz przeciwnie — szuka dodatkowych pieniędzy na dofinansowanie Narodowego Funduszu Zdrowia.

Nowelizacja tegorocznego budżetu będzie się wiązać prawdopodobnie z podniesieniem limitu deficytu budżetowego, choć — jak podkreślał Andrzej Domański — decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły. Na razie obowiązuje plan z ustawy budżetowej, a więc deficyt na koniec roku nie może przekroczyć 184 mld zł. Na koniec września deficyt wyniósł 107,3 mld zł, ale to właśnie pod koniec roku wydatki z państwowej kasy zwykle są największe.

Minister finansów jasno przy tym zapowiedział, że nie ma mowy o korekcie limitu deficytu w projekcie budżetu na 2025 r. Rząd przyjął, że będzie to 288,77 mld zł. Ale to nie znaczy, że nie nastąpią zmiany w innych częściach projektu. Ministerstwo przeanalizowało budżet kilkunastu instytucji, na które rząd nie ma wpływu, potocznie nazywanych świętymi krowami. Są wśród nich takie instytucje jak Instytut Pamięci Narodowej, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, Trybunał Konstytucyjny czy Kancelaria Prezydenta RP.

— Zrobiliśmy analizę — są miejsca, gdzie są potencjalne oszczędności, które mogłyby być skierowane na inne obszary, na przykład naukę. Decyzja należy jednak do posłów — powiedział Andrzej Domański, dodając, że priorytet w przyszłorocznym budżecie będą miały wydatki na odbudowę po powodzi. Na razie dokonano przesunięcia w rezerwach, przeznaczając na to dodatkowe 2 mld zł.