Trzy surowcowe hity 2024 roku. Kakao rolnym bitcoinem

Krzysztof Kolany
opublikowano: 2024-12-15 20:00

Kakao, kawa i sok pomarańczowy otwierają tegoroczną listę surowcowych hitów na rynkach finansowych. Tak się składa, że są to towary w Polsce kojarzone ze świętami Bożego Narodzenia.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Czekolada, kawa i sok pomarańczowy znów mogą stać się dobrami luksusowymi – tak jak w okresie PRL. Jednak tym razem nie będzie to wina komunistycznych władz, lecz pogody i kapitalistycznych spekulantów. W tym roku akurat te „softy” – czyli „miękkie towary” - bardzo mocno podrożały.

Kakao rolnym bitcoinem

Zacznijmy od kakao, którego szybujące w niebo notowania rozpaliły wyobraźnię komentatorów już w styczniu 2024 r. Wcześniej kurs tego ziarna pozostawał w silnym trendzie wzrostowym. Między sierpniem 2022 a grudniem 2023 r. cena kakao podniosła się z ok. 1700 do prawie 3500 GBP za tonę. A to była jedynie przygrywka do prawdziwego przestawienia, gdyż między styczniem a kwietniem notowania wystrzeliły do przeszło 10000 GBP/t, bijąc przy tym na głowę nominalny rekord wszech czasów z lat 70-tych (prawie 5400 GBP).

Fundamentalną przyczyną wyższych cen kakao były problemy z dostawami z Afryki. Z raportów Międzynarodowej Organizacji Kakao wynikało, że od początku sezonu z portów w Ghanie i na Wybrzeżu Kości Słoniowej wypłynęło o 28–35 proc. mniej kakao niż przed rokiem. A to na te dwa państwa przypada 60 proc. światowej produkcji. Afrykańskim farmerom doskwierała pogoda w postaci sezonowego zjawiska El Nino ograniczającego opady i podnoszącego temperaturę w tej części globu. Ponadto swoje robiło starzenie się plantacji i choroby upraw.

Zwyżki tej skali zapewne by nie było, gdyby pod fundamentalne trendy nie podłączyli się duzi rynkowi spekulanci, którzy nie byli zainteresowani odbiorem fizycznego towaru, lecz jedynie zarobieniem na oczekiwanym wzroście jego ceny. Spekulacyjna pozycja netto w kontraktach na kakao między lutym 2023 a styczniem 2024 r. zwiększyła się z ok. 22 tys. do przeszło 75 tys. kontraktów. Gdy kakaowi spekulanci zaczęli masowo zamykać długie pozycje, notowania tego surowca spadły o przeszło połowę, zatrzymując się na poziomie niespełna 5000 GBP/t.

To wciąż było drogo względem historycznych standardów, ale rynek został wyczyszczony z gorącego pieniądza – poziom spekulacyjnej pozycji netto spadł do ok. 30 tys. kontraktów. Ale po suszy w Afryce Zachodniej nadeszły ulewne deszcze, które uniemożliwiły plantatorom kakao dostęp do pól, co opóźniło zbiory i ogołociło giełdowe magazyny ICE, gdzie zapasy kakao spadły do najniższego poziomu od 15 lat. Spekulacyjny kapitał ponownie zwietrzył okazję i podbił kurs do prawie 8500 GBP/t, a spekulacyjna pozycja netto wzrosła do przeszło 70 tys. kontraktów. 11 grudnia tegoroczna stopa zwrotu z kakao wyniosła prawie 150 proc., przebijając nawet wyniki bitcoina, który podrożał o 134 proc.

Kawa z czekoladą tylko dla bogatych?

Już w styczniu było dla wszystkich oczywiste, że wyższe notowania kakao przełożą się na wyższe ceny czekolady i słodyczy. Przy czym kakao ma się tak do czekolady, jak ropa naftowa do benzyny. Jest niezbędnym surowcem potrzebnym do produkcji, ale stanowi tylko pewną część ceny wyrobu gotowego. Dzięki temu ceny czekolady na sklepowych półkach nie wzrosły kilkukrotnie. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego ceny kakao i czekolady w proszku w październiku były tylko o 3,8 proc. wyższe niż rok wcześniej. Producenci zapowiadają jednak dalsze podwyżki, które zapewne odczujemy w swoich portfelach już w przyszłym roku.

Bardzo podobną historię w 2024 r. zaliczył rynek kawy. Notowania w grudniu sięgnęły poziomu 348 centów za funt, wyrównując w ten sposób nominalny rekord wszech czasów z roku 1977 (realnie, czyli po uwzględnieniu inflacji do jego pobicia jeszcze wiele brakuje). Tylko od początku roku kontrakty na kawę arabica poszły w górę o blisko 70 proc. po zwyżce o ponad 12 proc. rok wcześniej. Jeszcze mocniej – bo o 84 proc. - podrożał tańszy gatunek Robusta. Ale historia kawowej hossy swymi korzeniami sięga 2020 r. W efekcie za funt kawowego ziarna trzeba teraz zapłacić przeszło trzykrotnie więcej niż jeszcze cztery lata temu.

Podobnie jak w przypadku kakao także wyższe ceny kawy „zawdzięczamy” negatywnym zjawiskom pogodowym. Tym razem winna jest największa od 70 lat susza w Brazylii, po której w październiku nastąpiły… ulewne deszcze. Brzmi znajomo? Zresztą także podczas kawowego kryzysu lat 70. XX wieku główną przyczyną byłą pogoda – a konkretnie zjawisko zwane „czarnym mrozem” w Brazylii. Teraz problemy dotyczą także Wietnamu, czyli głównego dostawcy kawy typu Robusta. Także tam plantatorom we znaki dała się susza.

Jednakże w polskich sklepach jak na razie nie obserwujemy drastycznego wzrostu cen kawy. Według danych GUS-u w październiku była ona tylko o 2,9 proc. droższa niż przed rokiem. A to dlatego, że sam surowiec stanowi mniejszą część kosztów produkcji i dystrybucji. Trzeba go wszakże przetransportować, obrobić w palarni, opakować i wysłać na sklepowe półki. A po drodze każdy musi na tym zarobić. Niemniej jednak także ta przyjemność w 2025 r. będzie nas kosztowała więcej niż dotychczas.

- To oczywiste, że będzie to miało znaczący wpływ na konsumentów – powiedział agencji AFP John Plassard, analityk z banku Mirabaud.

Jego zdaniem duże koncerny działające na rynku kawy, jak Nestle, przerzucą te ceny na konsumentów. Otwarte pozostaje pytanie, w jakim stopniu producenci i konsumenci podzielą się kosztami wyższych cen surowca. Jednakże tum ostatnim kawowy nałóg zapewne i tak będzie mocniej drenować kieszenie.

Czym zastąpić sok pomarańczowy?

Za to już od wielu miesięcy polscy konsumenci borykają się ze znacznie wyższymi cenami soków, które według GUS-u już w październiku były o 10,2 proc. droższe niż przed rokiem. Może to i mniejsza dynamika niż w przypadku słynnego już masła (+19,3 proc. r.r), ale też boli. Zwłaszcza w przypadku soków z pomarańczy, które kosztują o kilka złotych na litrze więcej niż jeszcze parę lat temu.

To także „zasługa” cyklicznej anomalii pogodowej jakim jest El Nino. W Brazylii zapewniającej 70 proc. światowych dostaw pomarańczy skutkował on kilkoma sezonami ekstremalnych zjawisk pogodowych, w tym wspomnianej już suszy oraz wysokich temperatur. Na osłabione rośliny dodatkowo rzuciła się pewna bakteria powodująca zazielenienie cytrusów, przedwczesny „zrzut” owoców oraz śmierć drzewka w ciągu kilku lat.

Centrum badawcze Fundecitrus szacuje, że w głównych obszarach ich produkcji - stanach Sao Paulo i Minas Gerais - zostanie w tym roku zebrane 214 mln skrzynek pomarańczy o wadze 40,8 kg każda, co oznaczałoby spadek o 24 proc. względem ubiegłego roku.

W rezultacie redukcji podaży ceny zamrożonego koncentratu soku pomarańczowego na amerykańskich giełdach już od ubiegłego roku biją historyczne rekordy (przynajmniej te nominalne). Od wiosny 2020 r. kurs kontraktów na sok pomarańczowy wzrósł pięciokrotnie i już w sierpniu po raz pierwszy przekroczył 500 centów za funt. Czynnikiem, który może sprawić, że ceny soku pomarańczowego ulegną w końcu stabilizacji jest natomiast spadająca konsumpcja. W porównaniu do sezonu 2018/2019 jego globalne spożycie spadło o 35 proc. Najwyraźniej konsumenci postanowili zastąpić sok pomarańczowy tańszymi substytutami.

Na zmianach cen "miękkich towarów" można zarabiać inwestując w ETF-y i CFD, dostępne w wybranych, polskich domach maklerskich.