Polska i Czechy deklarują chęć rozmów w sprawie kopalni Turów, a resort klimatu stara się załagodzić problem 16 koncesji kwestionowanych przez Greenpeace.
— Możliwy jest powrót do negocjacji — mówił Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych, po przerwaniu w czwartek późnym wieczorem polsko-czeskich rozmów w sprawie należącej do PGE kopalni Turów.
— Nie mogę powiedzieć, co się stanie jutro [w piątek — red.] lub w poniedziałek, ale chcę wyrazić przekonanie i nadzieję, że w najbliższych dniach spotkamy się i doprowadzimy to do końca — wtórował mu, cytowany przez PAP, Richard Brabec, czeski minister środowiska.
Daty kolejnego spotkania nie ustalono, ale warto pamiętać, że już w tym tygodniu (8-9 października) odbędą się w Czechach wybory parlamentarne.
Niezgoda wokół kości niezgody
W oficjalnych wypowiedziach strony różnią się co do tego, który punkt negocjowanej umowy okazał się kością niezgody. Jakub Kulhánek, czeski minister spraw zagranicznych, napisał na twitterze, że Polska w „ostatniej chwili” zażądała dwuletniego okresu obowiązywania umowy. „Czesi chcą dłuższego, skoro kopalnia ma działać jeszcze 22 lata [koncesja obowiązuje do 2044 r. — red.]”— napisał Jakub Kulhanek.
Strona polska skarżyła się zaś, że Czesi w ostatniej chwili zaczęli domagać się wprowadzenia klauzuli, która uniemożliwiłaby wypowiedzenie umowy. Kontrował to Richard Brabec, według którego taka klauzula od początku była zapisana w projekcie.
Kara na razie zostaje
Poza tym umowa, według delegacji polskiej i czeskiej, jest w zasadzie gotowa. Polska proponuje, że finansowo wesprze czeskie samorządy. Czechy natomiast wpisali w umowę uzgodnione parametry dotyczące wpływu kopalni na środowisko, a także dostęp do danych o poziomie wód.

Brak ostatecznego porozumienia z Czechami oznacza, że nie wycofają wniosku złożonego w lutym w TSUE. Przekonywali w nim, że kopalnia Turów negatywnie wpływa na mieszkańców czeskich wsi, a jej koncesja została przedłużona wbrew unijnym przepisom. TSUE uznał ich argumenty za prawdopodobne i w maju nakazał wstrzymanie wydobycia. Polska odmówiła, sięgając po argumenty związane z bezpieczeństwem energetycznym regionu i kraju, a także argumenty branżowe — zakończenie wydobycia w kopalni odkrywkowej to proces trwający 20 lat. W odpowiedzi TSUE nałożył na Polskę karę — 500 tys. EUR dziennie.
Problem koncesji się rozlewa
Tymczasem w miniony czwartek aktywiści z Greenpeace Polska zakwestionowali legalność 16 polskich koncesji na wydobycie węgla kamiennego. Ich zdaniem zostały przedłużone z pominięciem europejskich przepisów środowiskowych. To zarzut podobny do czeskiego zarzutu w sprawie Turowa.
Poprosiliśmy Ministerstwo Klimatu i Środowiska o komentarz. Resort podkreśla przede wszystkim społeczne i państwowe aspekty tych decyzji. „Przedłużenia koncesji zostały wydane w ramach ówcześnie obowiązujących przepisów i były konieczne ze względu na skomplikowaną sytuację, przed którą stanął sektor wydobywczy węgla kamiennego w 2016 r. i latach następujących. Wyłączanie lub czasowe zawieszanie produkcji w kolejnych kopalniach, które nastąpiłoby w ciągu kilku następujących po sobie miesięcy, doprowadziłoby do bezprecedensowego kryzysu” — napisał resort.
Wskazuje, że stara się naprawić błąd. „Spółki, które uzyskały koncesje oparte na tych przepisach, są w trakcie procedury uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach” — czytamy w dalszej części odpowiedzi.