Tusk: Hasło Jarosława Kaczyńskiego to "władza jest najważniejsza"

RMF FM
opublikowano: 2010-06-26 11:54

„Jarosław Kaczyński każdego dnia przebiera się za nową owieczkę. Wierzę, że dla odzyskania władzy gotowy jest nawet pojechać na grób Barbary Blidy” - mówi gość

Agnieszka Burzyńska: Panie premierze, cuda się dzieją w tej kampanii, prawda?

Donald Tusk: Nie, właśnie wydaje się jednak dość letnia.

Agnieszka Burzyńska: Ewa Kopacz ma pieniądze na dofinansowanie in vitro dla wszystkich chętnych, Cezary Grabarczyk nagle znajduje kasę na zwolnienie kierowców z opłat za przejazd autostradowymi odcinkami wokół miast, choć kilka dni temu w Sejmie rozdzierał szaty, mówiąc, że fundusz drogowy straciłby na takiej operacji aż 3,5 miliarda złotych. Gdzie to zaciskanie pasa?

Donald Tusk: Jeśli chodzi o Cezarego Grabarczyka, to jest to minister odpowiedzialny, dlatego ten postulat, dość oczywisty i dla mnie też oczywisty, aby autostradowe obwodnice miejskie nie były płatne, musi być zrównoważony pieniędzmi na dokończenie budowy autostrad. Dlatego Grabarczyk rozdziera szaty wtedy, kiedy razem ustalamy, że nie będzie płatnych obwodnic, bo równocześnie ja mu nie mówię, że dostanie równowartość tych pieniędzy z innych działów. Ale we wtorek na Radzie Ministrów podejmiemy ostateczną decyzję o tym, że obwodnice będą bezpłatne. Będziemy korygowali ewentualnie inne plany ministerstwa infrastruktury.

Agnieszka Burzyńska: A rozczarował pana, świetnie współpracujący z rządem, Waldemar Pawlak, który powiedział wczoraj: Nie wskażę, na kogo powinniście głosować? I jeszcze na dodatek dodał, że Jarosław Kaczyński obiecał, że nie ruszy KRUS-u, a Bronisław Komorowski obiecał, że nie zlikwiduje, ale chce go zmieniać. To chyba jasny, czytelny sygnał. Taki mało lojalny.

Donald Tusk: Ale my z Waldemarem Pawlakiem nie umawialiśmy się na wybory prezydenckie. Proszę zauważyć, że ja też nie poparłem Waldemara Pawlaka w pierwszej turze. Więc nie mam powodu żądać od niego, żeby opowiadał się za kandydatem Platformy.

Agnieszka Burzyńska: Nawet w drugiej turze?

Donald Tusk: To jest jego wybór. Ja muszę to uszanować, chociaż oczywiście wolałbym, żeby miał inne zdanie w tej kwestii.

Agnieszka Burzyńska: A PSL to jest dla pana w tej chwili problem? Bo Waldemar Pawlak walczący o życie w swojej partii - bo wiemy, że tak będzie - nie będzie aż tak lojalny, bo będzie musiał się od Platformy odróżniać.

Donald Tusk: Życie w ogóle polega na tym, że się walczy.

Agnieszka Burzyńska: Ale czy ta koalicja ma jeszcze jakiś sens?

Donald Tusk: A dlaczego miałaby nie mieć sensu?

Agnieszka Burzyńska: Bo skoro Waldemar Pawlak będzie się odróżniał i czasami odróżniał się "na siłę", pewnie przejdzie trochę do opozycji.

Donald Tusk: Nie wiem, czy pani potwierdza to z własnych obserwacji, ale ja mam wrażenie, że Waldemar Pawlak bardzo dojrzał jako polityk. Ja odnoszę wrażenie, że Waldemar Pawlak potrafi to różnicowanie PSL-u, to odróżnianie się od koalicjanta, robić dużo bardziej elegancko, niż kiedyś bywało w przeszłości. Jest politykiem innej klasy...

Agnieszka Burzyńska: I dotrwacie tak do końca?

Donald Tusk: Jeśli chodzi o mnie, nie mam żadnych powodów, żeby robić tutaj jakieś rewolucje, wręcz przeciwnie. Ja uważam, że zadaniem polityków w Polsce jest raczej stabilizowanie, a nie wywracanie ciągle do góry nogami.

Agnieszka Burzyńska: A nie ma pan do siebie trochę pretensji, że jednak przez te lata Waldemar Pawlak był trochę lekceważony, i w tej chwili ten elektorat PSL-u może stać się elektoratem PiS-u?

Donald Tusk: Nie sądzę, żeby tak było. Ja myślę, że elektorat Polskiego Stronnictwa Ludowego podzielił się już w pierwszej turze w części na Bronisława Komorowskiego, w części na Jarosława Kaczyńskiego i w stosunkowo niewielkim stopniu oddał głosy na Waldemara Pawlaka - prawdopodobnie kalkulując, że szanse ich pierwszego kandydata są niewielkie. I dlatego podzielili te głosy już wcześniej, ale naszym zadaniem jest w tej chwili przekonywać nie Waldemara Pawlaka w tej sprawie, tylko rzeczywiście każdego mieszkańca polskiej wsi.

Agnieszka Burzyńska: A jak pan widzi polityków Platformy, którzy mówią: "Zabijemy, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż"?

Donald Tusk: Wstydzę się takich słów. To głupie słowa.

Agnieszka Burzyńska: Paweł Śpiewak mówi: "To kompromitujące słowa dla Platformy, za język nienawiści niektórym politykom PO należy się nagroda Jacka Kurskiego."

Donald Tusk: To może przesadna opinia, ale ponieważ Janusz Palikot - bo jego pani przywołała - ma zdaję się wrażenie, że jest dobrym artystą kabaretowym. Tylko od pewnego czasu jego słowa przestały być śmieszne.

Agnieszka Burzyńska: Jest pan szefem partii, dziś zostanie nim pan ponowienie - od razu gratuluję...

Donald Tusk: Gratulacje przed wyborami są czystą złośliwością.

Agnieszka Burzyńska: Nie ma pan konkurentów.

Donald Tusk: A skąd pani wie, ja jeszcze nie wiem?

Agnieszka Burzyńska: Chyba że Janusz Palikot.

Donald Tusk: W dotychczasowych wyborach miałem konkurentów - inaczej niż w innych partiach politycznych.

Agnieszka Burzyńska: Grzegorz Schetyna powiedział kiedyś, że jak ktoś szkodzi partii, to powinien się z nią pożegnać. Janusz Palikot bywa pomocny, bywał pomocny - to wiemy, ale czy straty przekroczyły już zyski? Kiedy pan powie dość. Jest pan szefem partii.

Donald Tusk: Ja w tej chwili nie mam w ręku wagi i trudno mi zważyć, kto w tej chwili więcej przynosi, kto więcej zabiera. Ale w przypadku słów Palikota mniej ważne jest, czy on dodaje czy zabiera, tylko tak się po prostu nie robi, tego typu słowa świadczą o zaniku instynktu etycznego. To mnie też bulwersuje.

Agnieszka Burzyńska: I co dalej? Oprócz tego, że bulwersuje?

Donald Tusk: Gdyby w partiach politycznych - nie tylko w Polsce - wyrzucono za głupotę, to byłyby to bardzo ekskluzywne kluby.

Agnieszka Burzyńska: Na początku zakładaliście, że uda się sprowokować Jarosława Kaczyńskiego, a jak się nie udawało, brnęliście w to dalej. Brnął w to sztab PO.

Donald Tusk: Nie mam takiego wrażenia, by sztab Platformy koncentrował się na prowokowaniu Jarosława Kaczyńskiego. Ja uważam, że jaki Jarosław Kaczyński jest każdy widzi i słyszy, nawet jeśli kandydat PiS-u przebiera się każdego dnia w jakąś nową owieczkę i coraz to łagodniejszą.

Agnieszka Burzyńska: Dlaczego odmawia pan możliwości zmiany Jarosławowi Kaczyńskiemu?

Donald Tusk: Ponieważ rola, jakiej się podjąłem, wyklucza grzech naiwności i to byłby jeden z najcięższych błędów - mówię o tych obowiązkach, które ja pełnię. Jest pokusa, bo ja bym chciał, żeby ludzie zmieniali się na lepsze.

Agnieszka Burzyńska: Bronisław Komorowski był kiedyś przeciwnikiem, był wrogiem Okrągłego Stołu; mówił że to zdrada. Zmienił się, i to dosyć szybko, jak poznał Tadeusza Mazowieckiego. Dlaczego Jarosław Kaczyński nie mógłby się zmienić.

Donald Tusk: Ja jestem przekonany, że życie nas zmienia, a zwłaszcza życie na takich dramatycznych zakrętach jak ostatnich kilka miesięcy. Każdy z nas się zmienił . A czy to jest zmiana na lepsze czy na gorsze, niech każdy sam oceni. Ja mam prawo wygłaszać pogląd, a jest to pogląd człowieka, który zna Jarosława Kaczyńskiego bardzo długo i
bardzo dobrze, nie za bardzo głęboko, dokładnie. Twierdzę, że każdy człowiek się zmienia szczególnie po takich zdarzeniach, ale nie twierdzę, że każdy na lepsze. Ja odbieram dziś Jarosława Kaczyńskiego jako polityka, który tak bardzo pragnie odzyskać władzę (Uważam zresztą że to jest adekwatne hasło jego kampanii - "władza jest
najważniejsza"), że jest nawet gotów pojechać na grób Barbary Blidy.

Agnieszka Burzyńska: Ale ten cynizm zostałby szybko rozliczony nie wierzę, że ktoś może kierować się takim cynizmem...

Donald Tusk: Ja też o tym kiedyś mówiłem - nie życzę tego nikomu, ale wielu ludzi - ja też - straciło w ostatnich latach swoich bliskich, w różnych okolicznościach. Ja wiem, jak ja się zmieniłem po czymś takim. Ale kiedy obserwuję dzisiaj polityków PiS-u mam wrażenie, że nie jest to takie refleksyjne dojrzewanie do dobroci i do miłości, a jest to
raczej używanie tej sytuacji do brutalnej walki o władzę.

Agnieszka Burzyńska: Pomaga pan Komorowskiemu w przygotowaniach do debaty?

Donald Tusk: W tym sensie, że ja udaję Kaczyńskiego, jestem...

Agnieszka Burzyńska: Nie. Doradza pan. Dlaczego marszałek nie chce się zgodzić na pytania te zadawane sobie nawzajem?

Donald Tusk: Marszałek nie negocjuje tej formuły.

Agnieszka Burzyńska: No to sztab.

Donald Tusk: Pewne doświadczenia z gospodarzem tej debaty, czyli telewizją publiczną, powodują że sztab Bronisława Komorowskiego stara się być ostrożny i czujny. Wiadomo, jak wygląda kampania wyborcza Jarosława Kaczyńskiego prowadzona przez telewizję publiczną na co dzień. Proszę się nie dziwić, że ludzie, którzy doradzają Bronisławowi Komorowskiemu, są bardzo, bardzo ostrożni, jeśli chodzi o gospodarza.

Agnieszka Burzyńska: Pan uważa, że tych pytań nie powinno być?

Donald Tusk: Każda debata i tak wymyka się spod pewnej kontroli, pewnych reguł i jeśli Jarosław Kaczyński albo Bronisław Komorowski będą sobie chcieli zadać pytanie to przecież nikt im nie zabroni.