- Mam nieodparte wrażenie, że jesteśmy świadkami narodzin rządu Jan Olszewskiego "bis" - powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej w Sopocie szef PO Donald Tusk, która odbyła się tuż po ceremonii zaprzysiężenia gabinetu Kazimierza Marcinkiewicza. "Szczegóły rozmów sprzed wielu, wielu lat, a także ich efekt do złudzenia przypominają rok 1992" - ocenił.
Tusk podkreślił, że w niedzielę podjął próbę na rzecz utworzenia koalicji PiS-PO i skierował prośbę, by wstępem do rozmów było zaprzestanie "taktycznego sojuszu" PiS z Samoobroną.
"Usłyszałem kilka godzin później informację, że nie jest to możliwe, a w wieczornych bezpośrednich rozmowach Jarosław Kaczyński potwierdził, że nie jest zainteresowany w tej chwili zerwaniem tego sojuszu z Andrzejem Lepperem" - powiedział szef Platformy.
Szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk zadeklarował, że nie może być jednoczesnej współpracy PiS z Samoobroną oraz z PO.
Jak powiedział, jest przekonany, że po to, aby zdobyć stuprocentową kontrolę nad resortami siłowymi szef PiS Jarosław Kaczyński był gotowy do sojuszu z Andrzejem Lepperem. Lepper - w przeciwieństwie do Platformy - nie wymagał od PiS zachowania zasady wzajemnej kontroli i równowagi - ocenił Tusk.
"Za najważniejsze uważam dzisiaj zmianę uporu Jarosława Kaczyńskiego w sprawie jego sojuszu z Andrzejem Lepperem" - uznał Tusk.
Jak podkreślił, PiS w rozmowach o rządzie koalicyjnych odrzucało kolejne postulaty Platformy. PiS nie zgodziło się, aby Jan Rokita został ministrem spraw wewnętrznych i administracji, Bronisław Komorowski - marszałkiem Sejmu, a Stefan Niesiołowski - wicemarszałkiem Senatu - wyliczał.
Tusk powiedział, że prof. Zbigniew Religa podjął decyzję o wejściu do rządu na własną odpowiedzialność. Jak dodał, nie podziela wiary Religi, że uda się pogodzić jego program z programem Prawa i Sprawiedliwości