Od dna wyprzedaży po brytyjskim referendum paneuropejski indeks Stoxx Europe 600 odbił już o 9,2 proc. W porównaniu ze szczytem z 23 czerwca, kiedy obyło się głosowanie, należy jednak do najsłabiej radzących sobie indeksów na świecie. Traci 2,7 proc., podczas gdy amerykański S&P500, zyskuje 5,5 proc., japoński Nikkei225 5,7 proc., chiński Shanghai Composite 7,4 proc., rosyjski RTS 7,6 proc., a brazylijska Bovespa aż 15,6 proc. (wszystkie wskaźniki wyrażone w euro). Odrobienie przez europejskie akcje całości strat może jednak być utrudnione, a to ze względu na potężny opór tuż powyżej bieżących notowań rynkowych.
Poniedziałkowe zwyżki w Europie zostały powstrzymane, gdy Stoxx Europe 600 doszedł do luki bessy, wyrysowanej w poreferendalny piątek, kiedy wyprzedaż się dopiero rozpoczynała (strefa 339-342 punktów). Tymczasem tuż powyżej, na wysokości 346 punktów znajduje się kluczowy opór w postaci 200-sesyjnej średniej kroczącej. Po decyzji Wielkiej Brytanii o wyjściu z Unii Europejskiej pesymizm co do perspektyw rynków ze Starego Kontynentu udzielił się strategom instytucji finansowych. Według nich indeks Euro Stoxx 50 zakończy 2016 r. na pułapach zbliżonych do obecnych, co oznaczałoby pierwszy spadkowy rok od pięciu lat.
- Bexit był kroplą, która przelała czarę goryczy. Inwestorzy skupiają się teraz na następnej kostce domina, która może runąć, czyli na Włoszech. Problemy Europy to problemy z kondycją tamtejszego sektora bankowego. Banki to nie słoń w składzie porcelany, ale słoń, nosorożec i tyranozaur w jednym – komentował w rozmowie z Bloombergiem Michael Hewson, analityk biura CMC Markets.
Strefa oporu widoczna na wykresie indeksu Stoxx Europe 600, składająca się z luki bessy (339-342 punktów) oraz 200-sesyjnej średniej kroczącej (346 punktów). Źródło: Bloomberg.
