Mężczyźni są — nie bójmy się tego słowa — biedni. Większość po cichu marzy, by mieć urok choć w połowie taki, jaki mają kobiety. Samce zaczęły się już więc nie tylko golić każdego ranka i używać kremów do cery wrażliwej. Pojawiły się typy z nadziewanymi kamieniami kolczykami w uszach i rączkami prosto od manikiurzystki. Cristiano Ronaldo się chowa. A co dla tych, którzy wolą Leo Messiego? W zapasie jest jedna, dość staromodna, ale wciąż mocna broń. Od kiedy każdy ma komórkę, zegarek stał się raczej ozdobą przegubu dłoni. Cyferblat może być niewyraźny, a tykający klejnot o rozmiarach busoli — łamać nadgarstek. Nic to, ważne, że jest i pokazuje status posiadacza czasomierza. Dobry „sikor” dodaje ponoć uroku dużo skuteczniej niż puder z torebki Ronaldo. Kobiety kochają takie błyskotki, a więc mężczyzna — jeśli jest bogaty — może sobie kupić najdroższy z tykających wabików, czyli zegarek o nazwie dłuższej niż wskazówka czasomierza na Pałacu Kultury i Nauki. Szwajcarskie cudeńko Richard Mille Tourbillon Split Seconds RM 056 Felipe Massa Sapphire sprawi, że seksapilem z miejsca przebijesz Pana Tik-Taka. Zegarek czeka na ciebie... to znaczy czekał, bo limitowana edycja liczyła całe pięć sztuk i wszystkie od kilku tygodni tykają już w jetach, jachtach i pałacach.
Fotografie przedstawiające zegarek z przezroczystą kopertą odsłaniającą skomplikowany mechanizm raczej zniechęcają. Bo jak tu wyłożyć niemal 1,7 mln dolarów na gadżet, który na pierwszy rzut oka wygląda jak zrobiony ze stopu szkła i pleksiglasu? Do tego nie pobłyskuje na nim żaden drogocenny kamień. Fuj! Ale kamień nie pobłyskuje, bo cały zegarek jest z niego zrobiony. Przezroczysta powłoka to trójtlenek glinu, czyli nic innego, jak cenny szafir odsłaniający najbardziej wyszukany z wyszukanych mechanizmów. Niemal 500 części pracuje sprawnie na miarowe tykanie za miliony.
Twarzą marketingową zegarka jest Felipe Massa, kierowca Formuły 1. Twarzą biznesową jest Richard Mille, człowiek, który przez kilkadziesiąt lat pracował w renomowanych szwajcarskich manufakturach, będąc udziałowcem kilku z nich. Aż wreszcie w 2001 r. powiedział dość.
— Zawsze byłem menedżerem, sfrustrowanym menedżerem, bo moja głowa była zaprzątnięta liczbami, finansami, wykresami, marketingiem. A tak naprawdę fascynuje mnie technika. Teraz robię zegarki, nie oglądając się na budżety i na klienta masowego. A i tak sprzedają się na pniu, książkę zamówień mam pełną na najbliższe kilkanaście miesięcy — przekonuje Richard Mille.
Szafirowe cacko pochłonęło kilka lat przygotowań, wyprodukowanie każdej sztuki zajmuje ponad trzy miesiące pracy grupy jubilerów i techników. Sam szafir, twardością dorównujący diamentowi, ma gwarantować zegarkowi długowieczność. Jest jednak jedno ale — szafir jest nie tylko twardy, lecz także kruchy, więc upadek nawet z niewielkiej wysokości może zakończyć się dramatycznie. I wtedy jak dzwon uderzą słowa przypisywane Benjaminowi Franklinowi: Czas to pieniądz.
Co?
Zegarek Richard Mille Tourbillon Split Seconds RM 056 Felipe Massa Sapphire
Za ile?
1,65 mln USD
słownie:
jeden milion sześćset pięćdziesiąt tysięcy dolarów