Rozmowy Chiny-Unia Europejska w sprawie rozwiązania problemu zablokowanych w unijnych składach celnych wielu milionów chińskich swetrów, koszul i innych tekstyliów nie przyniosły dotychczas rezultatu i będą kontynuowane w piątek - podały źródła Komisji Europejskiej w Pekinie.
Od rana w czwartek w chińskiej stolicy trwały rozmowy między tamtejszym ministerstwem handlu a delegacją UE w sprawie przyjętego dwa miesiące temu porozumienia o wprowadzeniu limitów na import do Unii dziesięciu kategorii chińskich tekstyliów. Była to reakcja na zalew chińskich ciuchów wywołany zniesieniem w ramach Światowej Organizacji Handlu (ang. WTO) od 1 stycznia kwot importowych.
Problem polega na tym, że ustalone w czerwcu tegoroczne limity na import lnu, swetrów, spodni, bluzek, staników, koszul i podkoszulków zostały już wykorzystane, a w unijnych magazynach celnych zalegają tony chińskich towarów, ku niezadowoleniu importerów i handlowców w UE.
Źródła w Komisji podały, że rozmowy będą kontynuowane w piątek, nie zdradzając jednak szczegółów na temat przebiegu dotychczasowych negocjacji.
"Rozmowy są prowadzone w atmosferze konstruktywnej i przyjaznej. W interesie obu stron leży rozwiązanie problemu jak najszybciej" - powiedziała w czwartek w Brukseli jedna z rzeczniczek KE, Amelia Torres.
Zatrzymanie chińskich towarów w magazynach celnych podzieliło kraje "25". Cztery z nich - Niemcy, Holandia, Dania i Szwecja - zaapelowały o zniesienie limitów. Tymczasem inne - jak Francja, Hiszpania, Włochy, Portugalia - domagają się większych restrykcji i ochrony własnej produkcji.
Problem może objąć też kolejne artykuły - w czwartek na stronie internetowej Komisji Europejskiej zapowiedziano wprowadzenie na rok 2005 nowych kwot importowych, tym razem dotyczących importowanych z Chin sukienek.
Unijny komisarz ds. handlu Peter Mandelson, który przebywa w Pekinie apelował w środę o "pragmatyzm i dobrą wolę" krajów członkowskich UE. Przyznał jednak, że w procesie wdrażania zawartego 10 czerwca porozumienia unijno-chińskiego o tekstyliach doszło do "poważnych zakłóceń".
Tematem rozmów są ewentualne zmiany w czerwcowym porozumieniu, zakładające zapewne uwolnienie zablokowanych w portach towarów poprzez włączenie ich do kwot przewidzianych na rok 2006 i 2007. "Limity zostały wprowadzone za szybko" - powiedział PAP w środę Andrzej Faliński z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji(należą do niej m.in. sieci wielkich hipermarketów w Polsce). "W Polsce straty (z powodu wprowadzenia limitów - PAP) nie są duże, ale w skali europejskiej sięgają one około 200 mln euro" - dodał. Faliński uważa, że najlepszym rozwiązaniem powinno być umożliwienie firmom realizacji tych kontraktów na import tekstyliów, które zawarto jeszcze przed ustaleniem limitów.
W czwartkowym artykule redakcyjnym pekiński dziennik "China Daily" podkreślił, że mające - jak się okazało - poważne usterki porozumienie winno stać się nauczką dla Unii Europejskiej - że protekcjonistyczne działania, uznane z politycznego punktu widzenia za słuszne na krótszą metę, w dalszej perspektywie okazują się szkodliwe zarówno dla konsumentów, jak i przedsiębiorstw.
"Doświadczenia UE mogą też okazać się pożyteczne dla Stanów Zjednoczonych, gdzie nastroje protekcjonistyczne są jeszcze silniejsze, szczególnie w dziedzinie tekstyliów - pisze gazeta.