Wczoraj UE nałożyła cła na importowane wyroby hutnicze. KE zamierza też wprowadzić kontyngenty. W dostępie do unijnego rynku importerzy muszą zastosować zasadę: kto pierwszy, ten lepszy.
Komisja Europejska nałożyła cła na import wyrobów hutniczych. Jest to odpowiedź UE na zamknięcie rynku Stanów Zjednoczonych. UE zdecydowała się wprowadzić na sześć miesięcy cła wysokości 14,9-26 proc.
KE wprowadziła kontyngenty. Ich wielkość zależy od średniej wysokości importu do UE (w latach 1999-2001), powiększonej o 10 proc. W 2001 r. na rynek „piętnastki” trafiło 26,6 mln ton stalowych produktów, czyli o 73 proc. więcej niż cztery lata wcześniej.
— Wprowadzenie kontyngentów oznacza, że na europejskim rynku będzie obowiązywać zasada „kto pierwszy, ten lepszy” — mówi Wiesław Karsz, dyrektor Departamentu Postępowań Ochronnych w Ministerstwie Gospodarki.
Krótko mówiąc, jeśli Polska zdąży sprzedać swoje produkty w określonym przez UE limicie, nie zapłaci cła, jeśli jednak ustąpi pola i kontyngent wykorzystają inni importerzy, będziemy musieli zapłacić cło, co w konsekwencji oznacza, że wypadniemy z rynku. Warto podkreślić, że przez dziewięć miesięcy 2001 r. polskie hutnictwo na unijnym rynku sprzedało wyroby warte ponad 430 mln USD, a nasz eksport do krajów „piętnastki” stanowi około 55 proc. całej zagranicznej sprzedaży. W tym roku osiągnięcie tej wysokości może być trudne, bo w kontyngencie będą chcieli zmieścić się również importerzy wyeliminowani z rynku amerykańskiego.
Nałożenie ceł przez przez UE i USA spowoduje także większą presję importerów na rynek Polski i pozbawi nasz sektor możliwości płatniczych, bo krajowi producenci jedynie dzięki eksportowi mają szansę sprzedaży za gotówkę, a nie kompensaty.
W obecnej sytuacji branża zamierza także zabiegać o wprowadzenie ceł ochronnych przez Polskę. Niewykluczone więc, że także Polska włączy się w stalową wojnę, zamykając swój rynek. Krzysztof Dąbrowski, zastępca dyrektora Departamentu Restrukturyzacji Przemysłu w MG, zapewnia, że rozważane jest też przestąpienie Polski do arbitrażu UE i USA przed WTO jako strona trzecia. Dodaje jednak, że będziemy wówczas stroną niezależną — nie staniemy ani po stronie Unii, ani Ameryki.
— Ograniczenia nie dotkną kandydatów do UE. Utrzymanie kontyngentu na poziomie z 2001 r. powoduje, że możecie spać spokojnie — uspokaja Pascal Lamy, unijny komisarz ds. handlu.
— Unijne ograniczenie nie będą trwały nawet dzień dłużej niż amerykańskie — dodaje Romano Prodi, szef Komisji Europejskiej.