UE: W czwartek szczyt o budżecie i losie unijnej konstytucji

Polska Agencja Prasowa SA
opublikowano: 2005-06-15 18:30

Zbierający się w czwartek na szczycie w Brukseli unijni przywódcy mają zdecydować, co dalej z konstytucją UE, którą odrzucili w referendach Francuzi i Holendrzy. Drugim celem szczytu jest uzgodnienie planów budżetowych Unii na lata 2007-2013.

Zbierający się w czwartek na szczycie w Brukseli unijni przywódcy mają zdecydować, co dalej z konstytucją UE, którą odrzucili w referendach Francuzi i Holendrzy. Drugim celem szczytu jest uzgodnienie planów budżetowych Unii na lata 2007-2013.

Bez dobrego kompromisu w tych dwóch sprawach Unii nie uda się odzyskać zaufania obywateli i uniknąć głębokiego kryzysu czy wręcz paraliżu - ostrzegają zgodnie premier przewodniczącego w tym półroczu UE Luksemburga Jean-Claude Juncker i szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. Sęk w tym, że w sprawie budżetu skłócone są kluczowe kraje Unii: Francja, Niemcy, Wielka Brytania i Włochy.

Polski rząd jest skłonny kontynuować ratyfikację Traktatu Konstytucyjnego i przyjąć ostatni projekt kompromisu budżetowego zaproponowany przez Luksemburg. Wychodzi bowiem z założenia, że Polska jako największy z najbiedniejszych krajów Unii ma niemal zagwarantowane 60-64 mld euro "na czysto" z kasy unijnej w ciągu siedmiu lat. Im szybciej unijna "25" uzgodni plany budżetowe, tym wcześniej będzie można uruchomić unijne programy dla najuboższych krajów i regionów UE po 1 stycznia 2007 roku.

Premier Marek Belka ma zabiegać na szczycie o zapisy ułatwiające wchłonięcie unijnych funduszy przez najbiedniejsze regiony Unii (w tym pięć polskich województw), np. dzięki zmniejszeniu wymaganego od nich własnego wkładu finansowego. Ponadto Warszawa chce wydłużenia z trzech do czterech lat okresu, w którym regiony mogą rozliczać się z realizowanych za unijne pieniądze projektów. Polska argumentuje, że ma mniej korzystny klimat niż południowa Europa, co skraca realny czas na prowadzenie np. prac budowlanych.

W sprawie konstytucji w Unii przeważa pogląd, że nie należy podejmować "skrajnych" decyzji, to znaczy wyrzucenie konstytucji do kosza czy przeciwnie - kontynuację procesu ratyfikacji, jakby nic się nie stało we Francji i Holandii.

"Najlepszym rozwiązaniem jest rozwaga, zalecałbym przerwę, refleksję, danie sobie czasu" - powtarza przewodniczący Komisji Barroso. Przyznaje on, że "istnieje rzeczywiste ryzyko", iż traktat zostanie odrzucony w kolejnych referendach, dlatego uważa, że Unia musi pozostawić sobie czas do namysłu.

Pozwoli to 13 państwom, które jeszcze nie zakończyły ratyfikacji i dwóm, których obywatele odrzucili konstytucję, jeszcze raz przemyśleć, czy i jak ratować ten traktat. 10 państw członkowskich ma już ratyfikację za sobą. Początkowo ratyfikacja miała się zakończyć w całej Unii do listopada 2006 roku.

Debata o konstytucji, która odbędzie się w czwartek, będzie mieć wpływ na piątkowe targi o budżet, a zwłaszcza na postawę Wielkiej Brytanii. Jej rząd "nie pali się" do przeprowadzania referendum w sprawie unijnej konstytucji.

Kluczem do powodzenia porozumienia budżetowego na lata 2007-13 na szczycie jest kwestia rabatu brytyjskiego, czyli redukcji składki tego kraju do unijnego budżetu, wywalczonej ponad 20 lat temu. Premier Tony Blair sygnalizuje, że byłby gotowy na proponowane przez Luksemburg zamrożenie rabatu na średnim poziomie z ostatnich lat - 4,6 mld euro - pod warunkiem zmniejszenia hojnych subwencji rolnych. Największe z nich korzyści czerpie Francja, więc cięciom ostro sprzeciwia się jej prezydent Jacques Chirac.

Coraz większą gotowość do porozumienia deklarują Hiszpania i Niemcy. Blokowaniem porozumienia wciąż straszą natomiast Włochy i Holandia. Włochy domagają się przywrócenia funduszy dla biednych południowych regionów. Holandia zaś nie chce, jak obecnie, płacić najwięcej do wspólnej kasy w przeliczeniu na jednego mieszkańca.

Luksemburg proponuje, aby unijny budżet sięgał w latach 2007-2013 średnio 1,056 proc. dochodu narodowego brutto (DNB), jeśli brać pod uwagę tzw. zobowiązania, i 1 proc. DNB, jeśli uwzględnić realne wydatki (są zwykle nieco niższe od zobowiązań ze względu na wieloletnią realizację części przedsięwzięć wspieranych przez budżet unijny i niepełne wykorzystanie przydzielonych środków). Ten 1 proc. DNB to ok. 800 ml euro. W środę wieczorem Luksemburg przedstawi kolejną propozycję kompromisu, która ma tylko nieznacznie różnić się od dotychczasowej.

W cieniu sporów o budżet i znaków zapytania o konstytucję znajdą się na szczycie inne ważne tematy, w tym dalsze poszerzenie Unii i jej stosunki ze wschodnimi sąsiadami. Poświęcone im zapisy w projekcie dokumentu końcowego są lakoniczne i nie wychodzą ani na krok poza dotychczasowe zobowiązania Unii wobec takich krajów jak Turcja czy Ukraina. Nawet Bułgaria i Rumunia, których przywódcy będą uczestniczyć w obradach jako obserwatorzy, nie uzyskały gwarancji, że szczyt potwierdzi termin ich przystąpienia do UE w 2007 roku.

Inga Czerny i Jacek Safuta