Już 15 kwietnia 2019 r. wydawcy prasy, którym Ruch winny jest 162 mln zł, zdecydują, czy godzą się na redukcję wierzytelności aż o 124 mln zł. By tak się stało, za układem w wersji proponowanej przez dystrybutora i kontrolujący go Alior Bank musi zagłosować większość wydawców, dysponujących co najmniej 2/3 wszystkich wierzytelności. Ten scenariusz stanął jednak pod znakiem zapytania. Część wierzycieli ma bowiem inną koncepcję…




Akcja i reakcja
W ostatnich dniach Miłosz Szulc, prezes Ruchu, udzielił kilku mediom wypowiedzi, których przekaz jest jasny. Zaproponowane warunki to jedyne rozwiązanie, które pozwoli wierzycielom Ruchu na odzyskanie w krótkim czasie przynajmniej części pieniędzy. Albo za układem zagłosują zarówno najwięksi wydawcy (objęci pierwszym przyspieszonym postępowaniem układowym, zakładającym 80-procentową redukcję wierzytelności — PPU 1), jak i średni (objęci PPU2 i 50-procentowymi cięciami), albo spółkę czeka upadłość.
Z informacji „PB” wynika, że medialna ofensywa szefa Ruchu nie jest przypadkowa. Po kilku spotkaniach z wydawcami prasy w ostatnich trzech tygodniach okazało się bowiem, że planowi dystrybutorai Aliora ostro sprzeciwiają się niektórzy wierzyciele. Opozycji przewodzi Roman Oraczewski, kontrolujący kilka wydawnictw (m.in. Press-Media i Komfort Market), objętych oboma PPU.
— Twierdzenie, że albo zgodzimy się na warunki układu, albo Ruch ogłosi upadłość, jest nieprawdziwe. Spółka może być restrukturyzowana choćby w formie sanacji — przekonuje Roman Oraczewski.
Wczoraj on i kilku innych wydawców z PPU2 złożyło w sądzie wniosek o powołanie rady wierzycieli w ramach tego postępowania (w PPU1 rada już funkcjonuje).
— Ten wniosek to pierwszy krok, który w konsekwencji pozwoli nam na przedstawienie całościowej koncepcji restrukturyzacji Ruchu, znacznie korzystniejszej dla wydawców niż forsowana przez dystrybutora i Alior Bank — mówi Roman Oraczewski.
Szczegółów nie ujawnia. Z nieoficjalnych informacji wynika, że wydawcy skupieni wokół szefa Press-Mediów chcą m.in., by nie redukować wierzytelności Ruchu, ale zamienić je na obligacje zamienne na akcje spółki i restrukturyzować ją, np. w ramach sanacji, którą objęci byliby nie tylko wydawcy, ale wszyscy wierzyciele Ruchu.
Jest źle, ale jak bardzo?
Co ciekawe, na przełomie 2018 i 2019 r. jako jeden z możliwych wariantów restrukturyzacji rozważał to sam Alior. Dziś bank i Ruch przekonują jednak, że ta opcja jest nierealna, bo dystrybutor ma za duże problemy z płynnością, by udźwignąć sanację, która trwałaby co najmniej dwa lata. Ruch wciąż generuje straty — według naszych informacji w styczniu było to 4 mln zł, a w lutym 3,7 mln zł. Wydawcy skupieni wokół Romana Oraczewskiego twierdzą jednak, że zarząd dystrybutora przekonuje ich na spotkaniach, że w ciągu kilku miesięcy spółka się zbilansuje i zacznie generować dodatnie przepływy.
Ruch odbija piłeczkę, twierdząc, że będzie to możliwe jedynie dzięki Orlenowi, który nie tylko ma kupić kolportera prasy (za 60-80 mln zł), ale też udzielić mu dużego zastrzyku finansowego na poprawę bieżącej płynności i inwestycje. „Grupa Oraczewskiego” przekonuje jednak, że wciąż duży potencjał Ruchu i drastyczne obniżenie kosztów, rozbuchanych za kadencji Igora Chalupca, może wystarczyć do wyjścia spółki z finansowego impasu. Na ostatnich spotkaniach z Aliorem i kolporterem niezadowoleni wydawcy sugerowali też, by obecne władze Ruchu podjęły kroki prawne przeciwko byłemu prezesowi i właścicielowi spółki i spróbowały odzyskać choćby część z 55 mln zł, które Ruch wypłacił Igorowi Chalupcowi i jego współpracownikom od 2010 r. za zarządzanie spółką przynoszącą straty.
Kontrowersyjne gwarancje
Roman Oraczewski podkreśla też, że informacje dostępne w aktach obu PPU świadczą o tym, że Ruch rażąco nierówno traktuje różnych wydawców.
— Przed otwarciem PPU1 jednych spłacał z dwumiesięcznym opóźnieniem, a innych, takich jak ja, z prawie ośmiomiesięcznym. Co więcej, już w trakcie PPU1 zrealizowane zostały gwarancje bankowe dla niektórych wydawców, co sprawia, że ich realna stopa redukcji to nie 80 proc., jak w przypadku większości, ale znacznie mniej — efektywnie 21,2 proc., 33,3 proc. i 44,9 proc. — mówi Roman Oraczewski.
O kim mowa? Z zestawienia, które było kolportowane na jednym z ostatnich spotkań wydawców wynika, że chodzi odpowiednio o Polskę Press, Burdę i Bauera. Z gwarancji w trakcie PPU1 skorzystały też (tym samym zmniejszając stopę redukcji) Ringier Axel Springer, Edipresse i Panini. Z informacji dostępnych w dokumentach sądowych wynika także, że niektórzy z wymienionych wydawców już w trakcie trwania PPU1 otrzymali kolejne gwarancje bankowe na swoje wierzytelności. Jak do zarzutów o faworyzowanie jednych wierzycielikosztem innych odnosi się prezes Ruchu? Nie wiadomo, nasze pytanie w tej sprawie pozostawił bez odpowiedzi.
Oferta dla Aliora
Wątpliwości niezadowolonych wydawców dotyczą jeszcze jednego. Marchewką, która miała przekonać ich do akceptacji kija w postaci cięć wierzytelności, była przedstawiana im na spotkaniach deklaracja Aliora, że on także spisze na straty około 70 mln zł ze swojej wierzytelności, opiewającej na trochę ponad 100 mln zł.
Tymczasem w oficjalnym piśmie skierowanym do sądu bank wyraził jedynie „gotowość” do umorzenia części wierzytelności (nie deklarując, o jaką część chodzi) i to pod warunkiem, że restrukturyzacja Ruchu zakończy się zawarciem układów z wierzycielami w obu PPU. Z dokumentu, autorstwa firmy doradczej PwC pracującej dla Aliora, wynika, że bank planuje umorzyć jedynie 41,5 mln zł. Tymczasem Roman Oraczewski zaproponował Aliorowi możliwość odkupienia jego wierzytelności. Proponuje, by bank sprzedał ją jemu, albo spółce stworzonej przez grupę wydawców, przy założeniu, że zakup będzie rozliczany sukcesywnie przez kilka lat… wydatkami na powierzchnię reklamową w prasie. Przy czym miałyby to być nie tylko wydatki Aliora, ale całej grupy PZU. Co na to Alior? Oficjalnie nie odpowiedział na ofertę, ale na jednym z ostatnich spotkań z wydawcami kwestionował jej realność, podkreślając, że propozycja jest mało konkretna i zawiera szereg nieścisłości.