Ulewne deszcze paraliżują inwestycje drogowe

Katarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2011-08-11 00:00

Wykonawcy, zamiast budować szybkie trasy, wypompowują wodę z placów robót.

Wykonawcy, zamiast budować szybkie trasy, wypompowują wodę z placów robót.

— Długotrwałe, ulewne deszcze mogą czasem być bardziej uciążliwe dla wykonawców dróg niż powódź — powiedział niedawno Dariusz Blocher, prezes Budimeksu.

I chyba jest prorokiem. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) przyznaje, że większość inwestycji sparaliżowały ulewne deszcze. Przykłady?

— Na dwóch odcinkach S17 opady deszczu utrudniają lub wręcz uniemożliwiają przeprowadzenie prac związanych z robotami ziemnymi i układaniem mas bitumicznych. Na S19 — na obwodnicy Kocka i Woli Skromowskiej — opady rozmywają nasypy przyszłej trasy — wymienia Urszula Nelken, rzecznik GDDKiA.

Wskazuje też na południową obwodnicę Warszawy i obwodnicę Żyrardowa, gdzie budowę utrudnia podmywanie skarp i konieczność wypompowania wody. Woda stoi też na A2 między Łodzią a Warszawą, ale — zdaniem GDDKiA — wykonawcy nie zgłaszają problemów z realizacją. Najtrudniej jest na Podkarpaciu.

— Ulewne deszcze występowały przez cały lipiec i wstrzymały realizację wszystkich kontraktów — mówi Urszula Nelken.

— Według danych Instytutu Meteorologii w okolicach A4 w czerwcu były 22 dni deszczowe, a w lipcu 25 dni. To tak, jakby przez półtora miesiąca padało bez przerwy. W efekcie nie można wykonywać wielu prac, a najczęściej używanym sprzętem na budowie są pompy — mówi Krzysztof Kozioł, rzecznik Budimeksu, który buduje część autostrady w kierunku Ukrainy.

Podkreśla, że problem jest także z dowozem kruszyw na budowy, bo deszcze zalały kopalnie i drogi dojazdowe. Niszczą też drogi tymczasowe, potrzebne przy budowie autostrady.

Efektem ulew mogą być roszczenia firm dotyczące wydłużenia okresów budów i związanej z tym konieczności pokrycia dodatkowych kosztów. Tomasz Latawiec z Eurovii, która wykonuje m.in. obwodnicę Jarosławia, informuje, że wykonawca już rozmawia na ten temat z inżynierem kontraktu i dyrekcją. Wstępne roszczenia Eurovia przedstawiła 24 czerwca, ale ostatecznie określi ich zakres dopiero, kiedy ocenione zostaną skutki ulew. Jednak na szybką decyzję GDDKiA raczej nie może liczyć.

— Wciąż nie mamy podpisanego aneksu z marca ubiegłego roku, dotyczącego roszczeń powodziowych, a już pojawiają się kolejne problemy — zżyma się Tomasz Latawiec.

Urszula Nelken podkreśla, że dyrekcja i inżynierowie skrupulatnie analizują roszczenia. I przyznaje, że może ich być niemało. Według danych dyrekcji, Skanska zgłasza roszczenie wydłużenia budowy poznańskiej obwodnicy o 40 dni. Roszczenia mogą pojawić się też w rejonie Kielc, na trasie S7.

— Na A4 Wierzchosławice-Krzysz firma Dragados napisała na razie powiadomienie o tym, że ulewne deszcze opóźniają prace na budowie, ale konkretnych roszczeń jeszcze nie ma — mówi Urszula Nelken.

W jednym z e-mailów do "PB" rzecznik dyrekcji stwierdziła jednak, że wykonawcy powinni przewidywać w harmonogramach problem z deszczem.

— W naszym klimacie o tej porze roku normalną rzeczą są intensywne opady i burze, tak samo jak upały — uważa Urszula Nelken.