Unikaj pozornej dywersyfikacji

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2012-05-30 00:00

Polska koszula bliższa ciału inwestora. Niestety

Jak wynika z danych towarzystwa Blackrock, Polacy dużo chętniej inwestują w fundusze oparte na polskich aktywach, niż w lokujące za granicą. Pierwsze zarządzają 124 mld zł, drugie — zaledwie 3,3 mld zł.

Tymczasem prawdziwa dywersyfikacja to nie tylko umiejętne dobranie do portfela różnych typów lokat: akcji, obligacji i innych inwestycji. Wszystko to może nas nie uchronić przed stratami, jeżeli zapomnimy o drugiej stronie dywersyfikacji — geograficznej. Dlaczego to takie ważne? W przeciwnym wypadku nasze finanse zdane są na łaskę i niełaskę koniunktury w kraju, i to nawet jeszcze zanim rozpoczniemy jakiekolwiek inwestycje.

Pół biedy, gdy koniunktura w kraju jest wyśmienita. Tak było w poprzedniej dekadzie. Gdy świetnie zarabiało się na akcjach polskich spółek, mieszkaniach czy ziemi, większość inwestorów zapominała o ryzyku, jakie wiąże się z postawieniem wszystkiego na jedną, biało- czerwoną, kartę. Zalety dywersyfikacji widać na dłoni dopiero teraz, gdy krajowagospodarka zwalnia, a bliskość kryzysu na peryferiach strefy euro odstrasza inwestorów także od Polski.

Na czym polega ryzyko, które podejmują inwestorzy? Z tym pytaniem zwróciliśmy się do Dirka Klee, szefa towarzystwa BlackRock na Niemcy, Austrię i Europę Wschodnią. Wystarczy rzut oka na majątek przeciętnego czytelnika „Pulsu Biznesu” i wszystko jasne.

Podstawowy jego składnik to zwykle mieszkanie. Często nie traktujemy go jako inwestycji. Może się jednak zdarzyć, że kiedyś będziemy musieli je sprzedać. Cena, jaką uzyskamy, będzie tym wyższa, im lepsza koniunktura będzie w Polsce. Inny przykład to comiesięczna wypłata. Szanse na podwyżkę mamy tym większe, im wyższy będzie wzrost gospodarczy.Nie mówiąc o tym, że w czasie spowolnienia nie wszyscy mogą być pewni zachowania swoich posad. Podobnie kondycja polskiej gospodarki będzie się przekładać na wartość oszczędności emerytalnych i tę część przyszłych emerytur, która będzie wypłacana z ZUS. Im lepsza będzie kondycja budżetu, tym na większe uposażenia będziemy mogli liczyć. Do tego dochodzą ubezpieczenia na życie, z których wypłaty zależą od notowań giełdowych, a nawet… notowania kupionych przez babcię obligacji skarbowych, które kiedyś dostaniemy po niej w spadku. Czy możemy sobie pozwolić na to, żeby przy tworzeniu portfela inwestycyjnego znów obstawić tego samego konia? To pomysł dla wyjątkowych ryzykantów.

— Jest wiele argumentów, które przemawiają za inwestowaniem w Polsce. Ale ważne jest nie tylko to, gdzie można najkorzystniej ulokować pieniądze, ale również to, by równoważyć czynniki ryzyka, jakie ponosimy — tłumaczy Dirk Klee, szef towarzystwa BlackRock na Niemcy, Austrię i Europę Wschodnią.

Jak zauważa specjalista, to naturalne, że inwestorzy są optymistycznie nastawieni do perspektyw kraju, w którym mieszkają. Polacy nie są tu wyjątkiem. Błąd nadmiernego zaangażowania w aktywa krajowe popełniają inwestorzy na całym świecie. Efekt? Dobrodziejstwa wynikające z dywersyfikacji przechodzą im koło nosa. Zdaniem Keitha Wade’a, głównego ekonomisty i stratega towarzystwa funduszy Shroders, w części akcyjnej portfela każdego inwestora aktywa zagraniczne powinny stanowić aż połowę. To reguła, która może ustrzec przed kłopotami niejednego. Najlepiej można było się o tym przekonać w czasie bessy z 2008 r. W okresie największych spadków (czyli od lipca 2008 r. do lutego 2009 r.) polskie akcje straciły aż 48 proc. wartości. Inwestor, który w tym czasie zainwestowałby na GPW jedynie połowę gotówki, a drugą połowę ulokował w akcjach amerykańskich, straciłby jednak zaledwie… 13 proc.! Jak to możliwe? Akcje amerykańskie (mierzone indeksem S&P500) dały wtedy zarobić w złotych aż 22 proc. Wszystko dzięki rekordowemu umocnieniu dolara w tamtymczasie.

Czy jednak za granicą warto inwestować teraz, kiedy złoty jest słaby? Jeżeli budowanie portfela rozłożymy na miesiące, a nawet lata, to nic nie stoi na przeszkodzie.

— O dywersyfikacji trzeba myśleć długoterminowo. Kursy walutowe są zawsze trudne do przewidzenia, dlatego najlepiej jest dobierać aktywa do portfela powoli, krok po kroku — podkreśla Dirk Klee.

Wybór funduszy zagranicznych w Polsce jest ogromny. Zdaniem specjalisty Blackrocka, najbardziej atrakcyjnie wyglądają amerykańskie i europejskie obligacje korporacyjne, akcje spółek dywidendowych oraz alternatywne inwestycje, takie jak private equity.

3 PYTANIA DO KARLA DASHERA

Zyskują ci, którzy mogą drukować

KARL DASHER

globalny szef działu obligacji w towarzystwie inwestycyjnym Shroders

1 Przez wiele lat obligacje z rynków wschodzących uważano za mniej bezpieczne. Czy to się zmieniło po kryzysie finansowym?

Rządy większości krajów wschodzących są znacznie mniej zadłużone niż rządy krajów rozwiniętych. Dlatego emitowane przez nie papiery są obecnie często bardziej bezpieczne niż te z krajów uprzemysłowionych. Problem polega jednak na tym, że ich gospodarki są uzależnione od koniunktury w świecie rozwiniętym. Dlatego w okresach niepokojów na rynku notowania obligacji z rynków wschodzących mogą być bardzo zmienne.

2 Obligacje Niemiec i USA były ostatnio najdroższe w historii. Skąd się bierze ta niespotykana hossa?

Zyskują obligacje krajów, które mają możliwość druku pieniądza. Ona daje inwestorom pewność, że kraj nie zbankrutuje. Możliwości takiej nie ma Grecja, ale mają USA czy Japonia. Ryzyko, że popadną w kłopoty, w krótkim terminie znacznie spada. Dzieje się tak, bo mogą pożyczać kapitał bardzo tanio, często wyraźnie poniżej stopy inflacji. Rentowności mogą spadać dłużej, niż inwestorzy się spodziewają i spaść niżej, niż sądzą. To oznaczałoby dalszą hossę na tym rynku i trwałe zejście rentowności poniżej stopy inflacji.

3 Jakie jest zagrożenie dla papierów z rynków rozwiniętych?

Pytanie brzmi, jak długo inwestorzy będą się zgadzali pożyczać krajom rozwiniętym aż tak tanio. Im dłużej te kraje będą zwlekały z reformami i cięciem deficytów, tym bardziej będzie rosło ryzyko nagłego skoku kosztów obsługi długu. Przykładowo, Amerykanie mają na to 5-6 lat. Właśnie tyle czasu rynek obligacji USA mogą wspierać budujący rezerwy walutowe Chińczycy. Z naszego punktu widzenia bardziej atrakcyjne od papierów obligacji skarbowych USA czy Niemiec są jednak obligacje najbardziej solidnych przedsiębiorstw. Oferują znacznie wyższe oprocentowanie.