JCI wybuduje laboratoria, do których chce przyciągnąć koncerny biotechnologiczne. Powalczy o nie z Azjatami.
Jagiellońskie Centrum Innowacji (JCI) — spółka, której 100-proc. właścicielem jest Uniwersytet Jagielloński (UJ) — chce zarabiać na projektach z dziedziny biotechnologii i nauk biomedycznych (life science). Za 50 mln zł JCI zamierza powołać w Krakowskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej park i inkubator technologii nakierowany na tworzenie i rozwój nowych projektów biomedycznych. Przedsięwzięcie ma charakter komercyjny — łączy działalność naukowo–badawczą z sektorem przemysłowym.
— W efekcie liczymy na wdrożenie nowych bioproduktów do produkcji — mówi Paweł Błachno, prezes JCI.
Zamiast Indii i Chin
Projekt został podzielony na dwa etapy. Realizacja pierwszego rozpocznie się w ciągu kilku tygodni. To pierwsze tego typu przedsięwzięcie w Polsce i w tej części Europy.
— Wybudujemy kompleks laboratoriów badawczych do wynajęcia o łącznej powierzchni 5 tys. mkw. (średni koszt budowy 1 mkw. wysokiej klasy laboratorium stanowi co najmniej dwukrotność kosztu budowy takiej samej powierzchni biurowej). Infrastrukturę będzie można zaadaptować na potrzeby każdej zainteresowanej firmy i każdego projektu. Do dyspozycji będzie również zwierzętarnia i sprzęt specjalistyczny, jak tomograf czy rezonans. Obiekt pomieści do 25 firm — wylicza Paweł Błachno.
Głównymi klientami (95 proc. obłożenia) mają być duże koncerny działające w sektorze biotechnologii i farmacji. W ramach oferowanej przez siebie usługi JCI może także dostarczyć kadrę naukową. Inkubator pozwoli skorzystać z tego obiektu także dopiero raczkującym projektom.
— Z badań rynku wykonanych na nasze zlecenie wynika, iż lokowaniem tego typu działalności badawczej poza swoimi krajami zainteresowane są głównie firmy amerykańskie, które najczęściej decydują się na Indie lub Chiny. Chcemy konkurować z tymi krajami. Prowadzimy już rozmowy z pierwszymi potencjalnymi klientami. Obiekt zostanie otwarty w 2008 r. Liczę, że najpóźniej po trzech latach zacznie być rentowny. Jeśli uznamy, że inwestycja jest trafiona, zrealizujemy drugi etap — mówi szef JCI.
Niewykluczone, że w przyszłości do spółki dołączy inwestor — firma z branży biomedycznej. Na razie JCI realizuje projekt z kapitału zgromadzonego samodzielnie. 38 mln zł pochodzi ze środków europejskiego funduszu wsparcia przydzielonych przez Agencję Rozwoju Przemysłu (ARP) (patrz ramka). Kwotą co najmniej 5,5 mln zł spółkę dokapitalizuje UJ. Kredytowanie pomostowe zapewnia też PKO BP.
Paweł Błachno przyznaje, że model finansowy inwestycji jest bardzo wrażliwy, bo jej powodzenie zależy od koniunktury na rynku. Dlatego spółka zamierza zdywersyfikować źródła przychodów.
Kapitał dla nauki
Najważniejszy na starcie wynajem powierzchni z czasem ma przynosić poniżej 50 proc. przychodów. JCI chce promować polskie projekty badawcze i uzyskiwać finansowanie na realizację najlepszych z nich. Docelowo ta działalność ma dawać firmie najwięcej korzyści.
Trzecim, ale niewielkim źródłem przychodu mają być inwestycje kapitałowe w spółki, które podejmą się realizacji wybranych projektów badawczych opracowywanych w krajowych instytucjach naukowych (tzw. spin off).
— Chcemy specjalizować się w zdobywaniu kapitału na rodzime projekty, realizowane przez firmy farmaceutyczne, jeśli będą one zainteresowane współpracą, ale głównie dla ośrodków badawczych. Ten sektor jednak dopiero w Polsce raczkuje. Nie bez powodu założyliśmy, że większość klientów bazy laboratoryjnej będą stanowić zagraniczne koncerny. Polscy naukowcy jeszcze nie dojrzeli do zakładania spółek. Nie są zainteresowani inwestowaniem we wdrożenie własnych pomysłów, a co za tym idzie — zarabianiem na nich — uważa Paweł Błachno.
Anioły w drodze
Dlatego JCI chce utworzyć regionalne stowarzyszenie Business Angels, skupiające inwestorów zainteresowanych projektami biotechnologicznymi i biomedycznymi. Równolegle ma powołać fundusz typu seed capital (fundusz zasiewu przeznaczony do inwestowania w początkujące firmy — przyp. red.) Szef JCI liczy, że zagraniczne firmy sprowadzone do krakowskich laboratoriów przekonają krajowe placówki naukowe, że połączenie działalności badawczej z wolnym rynkiem może przynosić zyski.