UPRZYWILEJOWANI MOGĄ ZASZKODZIĆ

Robert Grzeszczuk
opublikowano: 1999-06-22 00:00

UPRZYWILEJOWANI MOGĄ ZASZKODZIĆ

Coraz więcej spółek będzie rezygnować z nierównego traktowania inwestorów

Coraz więcej instytucji finansowych unika inwestycji w spółki posiadające uprzywilejowanych akcjonariuszy. Spośród 197 spółek notowanych na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych 39 proc. posiada taki właśnie akcjonariat.

Na warszawskim parkiecie notowanych jest 77 spółek, które wyemitowały akcje uprzywilejowane co do liczby głosów na walnych zgromadzeniach akcjonariuszy.

Wątpliwe korzyści

Korzyści z posiadania akcji uprzywilejowanych są znane. Coraz częściej jednak, co można uważać za bardzo zdrowy objaw, cieszą się one znacznie mniejszym zainteresowaniem inwestorów.

Zdaniem Sebastiana Buczka, doradcy inwestycyjnego ING BSK Asset Management, jest to bardzo pozytywny objaw. Według niego, spółki zaczną już wkrótce odchodzić od uprzywilejowania akcji przy planowaniu kolejnych emisji, rozumiejąc, że posiadanie w składzie akcjonariatu inwestorów dysponujących większymi niż inni prawami z posiadanych walorów nie sprzyja zainteresowaniu inwestorów papierami takich przedsiębiorstw.

— Zwłaszcza, że ryzyko takich inwestycji jest bardzo duże. Sądzę, że w najbliższym czasie trend ten przybierze na sile i coraz więcej akcjonariuszy będzie to rozumiało — dodaje.

Ryzykowna inwestycja

Inny analityk, twierdzi z kolei, że inwestycje w takie spółki obarczone są sporym ryzykiem.

— Istnieją dwa podstawowe powody, które o tym decydują. Pierwszy wydaje się oczywisty. Nawet jeśli któremuś z inwestorów uda się zgromadzić znaczny pakiet akcji spółki, nie musi to wcale oznaczać, że będzie on miał jakikolwiek wpływ na to, co dzieje się w spółce. Często nie ma on nawet wpływu na to, co stanie się z jego pieniędzmi — twierdzi analityk.

Jego zdaniem, istnieje także ryzyko, że jeśli spółką zainteresuje się inwestor strategiczny to istnieje niebezpieczeństwo, że dogada się z posiadaczami akcji uprzywilejowanych, jak to było w Beście, czy ostatnio w Agrosie.

Zapłacić mniej

W połowie maja Towarzystwo Inwestycyjne Grupy Agros, do którego należało 37,05 proc. kapitału akcyjnego spółki uprawniających do wykonywania 74,05 proc. głosów na WZA, sprzedało akcje Agrosu swoim trzem spółkom zależnym, posiadającym siedzibę w Irlandii. Papiery te, jak twierdzą nasze źródła, mają niedługo trafić na rachunki spółek zarejestrowanych w Luksemburgu, a ostatecznie ich właścicielem ma zostać Pernod Ricard — francuski koncern specjalizujący się m.in. w produkcji i dystrybucji alkoholi oraz soków i koncentratów owocowych.

Za należące do TIGA akcje Agrosu Francuzi mają zapłacić ok. 40-50 zł za sztukę i jeśli zdecydują się na ogłoszenie wezwania do sprzedaży pozostałych papierów (nieuprzywilejowanych) to zrobią to prawdopodobnie po najniższej z możliwych cenie.

Broń obosieczna

— Jest to jednak broń obosieczna — dodaje analityk.

Świadczyć może o tym chociażby przykład Pia Piaseckiego, którego ostatnie WZA zdecydowało się zrezygnować z uprzywilejowania akcji. Założyciele spółki Andrzej i Lech Piaseccy dysponowali pakietami walorów, które były uprzywilejowane co do głosu w stosunku 1 do 5. Jednak od pewnego czasu spółka cieszy się znacznie mniejszym zainteresowaniem i zaufaniem inwestorów. To prawdopodobnie jest jednym z powodów tej decyzji.

Powodów takiej sytuacji nie trzeba szukać daleko.

— Wystarczy choćby wspomnieć o transakcji sprzedaży znaku towarowego. Zgodnie z zapisem w prospekcie emisyjnym przedsiębiorstwa, prawa do znaków towarowych „PIA” i „PIA Piasecki” należały do braci Piaseckich. Ci mieli je nieodpłatnie przeznaczyć, najpóźniej po 3 miesiącach od daty ich zarejestrowania, do wykorzystania przez spółkę giełdową Pia Piasecki.

Jak się jednak okazało, PIA Piasecki, wbrew wcześniejszym informacjom, zapłacił spółce PBU Piasecki s.c. za nabycie praw do znaku towarowego kwotę 12,75 mln zł, co stanowiło prawie 21 proc. wartości aktywów przedsiębiorstwa i blisko połowę wpływów z publicznej emisji akcji — przypomina analityk.