URE chce sprawniej ścigać manipulacje

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2021-03-18 20:00

Jeśli powstanie państwowy gigant węglowy, to przydadzą się lepsze narzędzia do reagowania na manipulacje na rynku energii – przekonuje szef Urzędu Regulacji Energetyki.

Przeczytaj artykułu i dowiedz się:

  • jakie uprawnienia chciałby zyskać prezes Urzędu Regulacji Energetyki
  • jakie zagrożenia dla wzrostu manipulacji na rynku energii dostrzega
  • dlaczego obecnie ciężko ukarać kogoś za manipulacje

Na początku marca pisaliśmy w „PB” o postępowaniach w sprawie manipulacji cenami energii, prowadzonych przez prokuraturę na wniosek Urzędu Regulacji Energetyki. Chodzi o sprawy sięgające 2018 r., kiedy to regulator nabrał podejrzeń, że nagły wzrost cen prądu nie jest wynikiem jedynie zwyżki cen węgla i uprawnień do emisji dwutlenku węgla, ale również manipulacji. Zauważył bowiem, że “pewną pulę energii sprzedawano po niskiej cenie, a następnie odkupowano nawet czterokrotnie drożej” (cytat z ówczesnego prezesa URE). Regulator uznał to za niepokojące, zgłosił się do prokuratury, a ta... wciąż potrzebuje czasu.

Rafał Gawin, obecny prezes URE, uważa, że istnieje sposób na to, by nadzór nad rynkiem usprawnić.

- W Europie przyjęto różne rozwiązania, np. niektórzy regulatorzy mają możliwość samodzielnego nakładania kar administracyjnych. My takiego uprawnienia nie mamy – składamy jedynie zawiadomienie do prokuratury, która następnie prowadzi postępowanie – mówi Rafał Gawin.

Według niego, nowe narzędzie byłyby regulatorowi potrzebne.

- Gdyby miał powstać duży podmiot węglowy, to usprawnienie tego procesu z pewnością byłoby wskazane i pomocne – uważa Rafał Gawin.

Cztery sprawy o manipulację.
Cztery sprawy o manipulację.
Po dwóch latach jedno ze śledztw w sprawie manipulacji cenami energii, prowadzone na wniosek URE (kierowanego przez Rafała Gawina) zostało umorzone, ale regulator złożył zażalenie. Trzy inne postępowania trwają, zarzutów nie ma.
materiały prasowe

REMIT nie wystarczy

Tworzenie nowego państwowego podmiotu węglowego to jeden z filarów planu transformacji polskiej energetyki. Pomysł opiera się na wydzieleniu z grup energetycznych kopalni węgla i elektrowni opalanych węglem, by odciążone w ten sposób firmy mogły pozyskiwać tańsze kredyty na niezbędne i potężne inwestycje w odnawialne źródła energii, a zwłaszcza w morskie elektrownie wiatrowe.

Nie zdecydowano jeszcze ostatecznie, czy po wydzieleniu powstać ma jeden podmiot, czy może więcej.

- Od tego zależeć będzie kształt rynku. REMIT (rozporządzenie precyzujące zasady publikacji i jawności informacji rynkowych - red.) oczywiście będzie obowiązywał nawet wtedy, gdy podmiot na rynku będzie tylko jeden, ponadto URE, jako regulator, dysponuje narzędziami monitorowania rynku. Jednak nawet jeśli wykryjemy niedozwolone zachowania, to musimy włączyć do postępowania prokuraturę, co z kolei oznacza długotrwałe postępowania – podkreśla Rafał Gawin.

Obligo jest potrzebne

Z perspektywy węglowego molocha szef URE patrzy też na kwestię obligo, czyli obowiązku sprzedawania energii poprzez giełdę. Rząd chce je znieść, by wesprzeć grupy energetyczne.

- Znaczący obrót giełdowy jest potrzebny, by zmniejszać asymetrię informacyjną i zapewnić kontrolę rynku przez samych jego uczestników – uważa jednak Rafał Gawin.

Przypomina, że obligo obowiązuje od 1 stycznia 2011 r., kiedy energetyka zaczęła konsolidować się w grupy i zaistniała potrzeba stworzenia przejrzystego rynku oraz mechanizmu ograniczającego siłę rynkową największych graczy.

- Ta potrzeba nadal istnieje. Dwie grupy produkują dziś więcej energii niż sprzedają odbiorcom końcowym – to duża pokusa, by wykorzystać silną pozycję. Nie bez przyczyny prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nakazał kilka lat temu PGE, czyli nowemu właścicielowi Elektrowni Rybnik, sprzedawanie 100 proc. energii poprzez giełdę – zauważa szef URE.

Rynek energii potrzebuje też mechanizmu, który wyznaczy cenę rynkową, która z kolei jest punktem odniesienia do wyliczania wielu form pomocy publicznej.

- To ważne, skoro planujemy wsparcie choćby dla morskich farm wiatrowych – mówi Rafał Gawin.

Nie wskazuje optymalnego poziomu obligo (dziś to 100 proc.), ponieważ wiele zależy od tego, czy i jakie będą od niego wyjątki.

- Na pewno warto przypomnieć, że np. kogeneracja jest z obligo zwolniona, więc wraz z kolejnymi inwestycjami w tę technologię średni poziom obligo będzie malał – przypomina Rafał Gawin.

CO2 tajemniczo rośnie

Obowiązujące od 2019 r. obligo na poziomie 100 proc. miało powstrzymać wzrost cen energii. Dziś planowi jego zniesienia towarzyszą liczne wypowiedzi przedstawicieli rządu, m.in. Piotra Naimskiego, ministra ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, zapowiadające wzrost cen trwający dekadę.

- Jeśli nie zostaną podjęte żadne działania, to ceny energii na pewno będą rosły – komentuje te prognozy Rafał Gawin.

Przypomina, że skoro krajowe wytwarzanie energii i ciepła opartego jest głównie na węglu, to rosnące ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla (rodzaj podatku od węgla – red.) podwyższają rachunki odbiorców. Uprawnienia będą zresztą dalej drożały, co w swoich prognozach przewiduje m.in. rządowy instytut KOBIZE.

- Inna sprawa, że gwałtowność obecnego wzrostu cen uprawnień jest zastanawiająca, co zauważa i analizuje również Komisja Europejska. Dotychczas prognozy wskazywały, że poziom 40 EUR zostanie osiągnięty ok. 2030 r., tymczasem ceny na tym poziomie odnotowujemy już dziś – zauważa Rafał Gawin.

Atom lub niewiadoma

Z prognoz KOBIZE wynika, że ceny uprawnień do emisji CO2 będą rosły aż do 2040 r. To jest jednocześnie horyzont przyjęty w Polityce Energetycznej Polski. Dokument przyjęty niedawno przez rząd zbiera pochwały i krytykę.

- Jego przyjęcie to duża wartość dodana. To pierwszy dokument w historii polskiej energetyki, który zakłada nie trwanie, a kolosalną zmianę (zakłada radykalne zmniejszenie udziały węgla w strukturze produkcji energii – red.). Przedsiębiorcy mają teraz pełen obraz tego, w jakim kierunku zmierza nasza energetyka – to wyzwanie, ale też wyraźny impuls do podejmowania inwestycji, które pozwolą sprostać wyzwaniom transformacji i zmiany rynku w kierunku rozproszonym - zauważa szef URE.

Docenia m.in. położenie nacisku na prosumentów, czyli grupę, w której drzemie ogromny potencjał przedsiębiorczości.

PEP przewiduje też inwestycje w atom. Czy to właściwy kierunek?

- Jeśli nie atom, to co? Jaki inny kierunek jest właściwy? Magazyny energii rozwijają się dopiero od kilku lat i nie będą na wielką skalę wykorzystywane przed upływem kolejnych kilkunastu. A Polska musi wcześniej zdecydować, czym zastąpi wygaszane bloki na węgiel brunatny. Strategiczne decyzje potrzebne są już teraz – mówi Rafał Gawin.

Pandemia zaskoczyła

PEP2040 opracowano jeszcze przed pandemią, a przyjęto w jej trakcie. Według szefa URE, w energetyce piętna pandemii jednak nie widać.

- Początkowo przewidywałem, że pandemia dużo zmieni na polskim rynku energii, ale zostałem zaskoczony – przyznaje Rafa Gawin.

Po początkowym gwałtownym spadku zużycia, już we wrześniu 2020 r. wzrosło ono do poziomu wyższego od tego z września poprzedniego roku.

- Pandemia przede wszystkim wzmocniła megatrendy, które były widoczne już wcześniej. Po pierwsze, wzmocniła rozwój energetyki prosumenckiej, co wynikało ze wzrostu zapotrzebowania na energię głównie w grupie G, czyli gospodarstw domowych. Drugi trend dotyczy rosnących problemów energetyki konwencjonalnej i spadku jej udziału w produkcji energii w kraju – tłumaczy Rafał Gawin.

Tych problemów, jak podkreśla szef URE, nie można zostawić wyłącznie rynkowi.